Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2008, 01:20   #237
Hael
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
[>Click<]


Margot i Simba
Staliście pośród rozkosznie zielonej trawy, na „płaskowyżu” przy Skałce Geologów. Zdecydowaliście, co by udać się już w kierunku Placu Artystów. Było za dwadzieścia 14.
Raptem, coś poruszyło się powyżej. Margot złapała Simbę za rękaw, zatrzymując go.
Skalna ściana nad nimi najwyraźniej… Ożyła. Albo przynajmniej spory jej fragment. Drżał, parł do przodu, jakby starając się oderwać od więznących go węzłów.
Po chwili nieznanemu bytowi udało się oswobodzić. Stanął i wyprostował się, strzykając i stukając swym kamiennym cielskiem.


Był to… Golem? Skojarzenie wydawało się być całkiem trafne. Miał koło trzech metrów wysokości i był zbudowany ze sporych, granitowych członów – połączonych ze sobą jakimś niezwykłym, niewidocznym sposobem. Pomimo iż można było wywnioskować, gdzie ma głowę, trudno było stwierdzić z całą pewnością, gdzie ma twarz – czyżby było nią to niepokojące wybrzuszenie, które skierował w waszą stronę?
Jedno było pewne – widział i gapił się prosto na was. A za to, oczywiście, najwyraźniej nikt prócz waszej dwójki go nie widział.
Stwór postawił ciężki krok w waszą stronę. Był jeszcze daleko… W zasadzie, czysto teoretycznie, ucieczka nie musiała się wydawać takim złym pomysłem…


Sh’eenaz i Lukas
Siedzieliście na Placu Artystów, grzejąc się w czerwcowym słońcu. Było już dwie po 14, a pozostali nadal się nie pojawiali.
Rozleniwieni perspektywą dwumiesięcznego lenistwa, już niemal leżeliście oboje na ławce i nawzajem na sobie. Od niechcenia zerkaliście czasem na plac, czy coś się nie zmienia w waszej sytuacji.
I nagle, dosłownie pomiędzy jednym mrugnięciem oka a drugim… Coś się zmieniło.


Indywiduum pojawiło się nagle, nie wiadomo skąd. Było około dwumetrowe, krągłe, lecz groteskowo nieforemne, o długim nochalu – jakby mama tarmosiła go za niego w dzieciństwie. Z bliżej nieokreślonych powodów trzymało także w łapie niewielką parasoleczkę. Siedziało dokładnie naprzeciw was, pośrodku placu. Co warte odnotowania – mimo iż plac był pełen ludzi, żaden z nich nie zderzył się z potworem, którego zdawali się nie widzieć. Miast tego w jakiś instynktowny sposób omijali miejsce, w którym akurat się znajdował.
Długonosy stwór zmrużył swoje malutkie oczka w złym wyrazie. Świdrował was wzrokiem.

Stalker
Nie spiesząc się, powoli podążałeś Śliską z przystanku. Było dwie po 14… Czyli w zasadzie nawet się nie spóźniłeś…

 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline