Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2008, 15:59   #13
Odyseja
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Isabell siedziała, dalej zakrywając ciało kolanami. Słuchała słów wydobywających się z kuli, z ogromną uwagą. Czuła się dziwnie. Przez moment ogarnęło ją niewyjaśnialne poczucie bezpieczeństwa. To, czego tak jej brakowało od śmierci ukochanego. Nie chciała się jednak sama przed sobą do tego przyznać. Gdy poczucie bezsilności lęku zbyt mocno ją ogarniały, ćpała. Isabell wydawało się, że to wystarcza.

"Próżni, zarozumiali, pazerni..."... Te słowa wyjątkowo uderzyły Isabell. Przecież większość pieniędzy przesyłała rodzinie. Co jeszcze mogła zrobić? W głębi duszy znała odpowiedź na to pytanie, ale to nic nie zmieniało. Ukryła ją w zbyt dalekiej otchłani swego serca.

"Głód pozna pragnienia swych wrogów, Zaraza ich słabości, Wojna pozna motywy ich walki, a Śmierć odkryje ich lęki."

O tak... Jeśli to prawda, dysponowali wielką bronią. Znajomość lęków i obaw człowieka pozwala zniszczyć go całkowicie. O tym Isabell wiedziała zapewne lepiej niż ktokolwiek.

Przymknęła oczy, słysząc, iż to ona będzie przewodniczyć tej misji. Otworzyła je i przyjrzała się danym gościa, od którego mieli wyciągnąć informacje. Tylko co dokładnie oznaczało "ukarać"? Śmierć dla wielu byłaby ratunkiem i wyzwoleniem. Szczególnie dla Isabell. Skinęła tylko głową, przyjmując zadanie.

Kula zgasła. To dziwne, ale nastrój Isabell gwałtownie się zmienił. Niewygodne pytania się omija, tak? Była wściekła na wszystkich. Na siebie, na kulę, na "towarzyszy" i w ogóle na to całe pieprzone życie. Miała dość. Nie była jednak w stanie tego zakończyć. Była zbyt słaba.

Wysłuchała co miał do powiedzenia... zaraz... Lukas. Chyba.

- Po pierwsze, nie nazywaj mnie Zarazą - fuknęła, ale po chwili tego żałowała. Gdy ludzie zaczynają mówić do siebie po imieniu, zaczynają się do siebie przywiązywać. A wtedy śmierć towarzysza prowadzi do cierpienia. Tego Isabell nie chciała. Teraz nie miała jednak wyjścia. - Jestem Isabell. - dokończyła. - Po drugie, mam gdzieś to, kto będzie dowodził - ostatnie słowo powiedziała z nutką ironii. - Ważne, by jak najszybciej skończyć tą farsę i mieć spokój. Zobaczymy, ile warte są te nasze zdolności. - znów słychać było w jej głosie ironię. - Jeśli to prawda, będziemy dysponować wiedzą, przez którą można złamać każdego człowieka. Plan wydaje mi się niezły. Co do ekwipunku... Dobrze by było mieć jakiś środek komunikacji. Najlepiej samochód. Coś jeszcze? - zwróciła się do reszty. Mogli mieć jakieś pomysły, więc trzeba było ich wysłuchać.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline