Rezen obudził się z okropnym bólem głowy. Wstał i spojrzał przez okno.
Na zewnątrz zaczynało świtać. Tylko tu i uwdzie przechodziły patrole. Mogłem tyle niepić.
Przemył twarz zimną wodą z wiadra stojącego koło łużka, po czym zeszedł na dół. W karczmie krzątał się karczmarz, obsługując kilku mężczyzn. Groun siadł przy osobnym stole i zawołał. -Śniadanie.
Po chwili z kuchni przyszedł karczmarz z bochenkiem chleba i jajecznicą, postawił posiłek na stole, a Rezen rzucił mu kilka monet. Złodziej zjadł śniadanie i wyszedł na zewnątrz. Na ulicy wiał chłodny wiatr.
Groun ruszył drogą i po chwili przeszedł przez północną brame.
Szedł, a świat w około budził się do życia. W końcu zobaczył wysoki zamek,
jednak nieruszył w jego strone, lecz usiadł koło drogi. Jeszcze za wcześnie, posiedze tu troche.
Zaczoł ostrzyć swój miecz i sztylet. Lepiej być przygotowany na wszystko, za dużo razy byłem nieostrożny.
Co jakiś czas przechodził koło niego wędrowiec i spoglądał na niego podejrzliwym wzrokiem. Słonice wznosiło się coraz wyrzej.
__________________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne.
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe. |