Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-04-2008, 21:45   #11
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Krasnolud ze spokojem i dystansem przyjął słowa strażnika. Właśnie tego nauczył się przez te lata w klasztorze. Nie sądził, że krasnoludy są tutaj sprawcami problemów, puścił te słowa w niepamieć i wszedł spokojnym krokiem na rynek. Sakwę z pieniędzmy wsadził głęboko w fałdy jego czerwonej szaty. Nie przynależał do żadnego z klasztorów, ale formalnie był kapłanem Sigmara. Zaczyna wierzyć i oddawać mu cześć we własny sposób, nie jest ograniczony tymi 'głupcami' i ich zachciankami. Na targ przyszedł popatrzeć, porozglądać się. Lada dzień chciał zabrać wszystko i opuścić Rybi Brzeg, i wyruszyć w szeroki świat. Na wszelki wypadek lepiej 'rzucić okiem' niż cierpieć w długiej podróży. Spokojnym krokiem minął kilka pierwszych straganów. Przy następnym stoisku zaintrygowała go sytuacja z pewnym mężczyzną. Przypadkiem usłyszał dość odważne słowa tego młodzieńca i krzyki sprzedawców. Thrulir podszedł bliżej, widział zbliżającą się straż.
"- Masz pecha - powiedział zimno. - Nie trafiłeś na kmiotka ze wsi... Jestem Cliff Diamond, i to jest moje rodzinne miasto... Nie mówiąc już o tym, że drogo cię będzie kosztować to oskarżenie... Grzywna za takie bezpodstawne oskarżenie jest nad wyraz wysoka..."
W głowie krasnoluda zaczął świtać plan..Szybkim krokiem podszedł do straganu i rzekł pospiesznie:
- Jestem tutejszym klerykiem Sigmara...Świątynia wyznaczyła mnie do pomocy straży. Zabieram chłopaka, idziemy do strażnicy! W ramach rekompensaty proszę wziąć oto te monety. Chłopak zapłaci za swoje postępowanie.- rzucił kilka złotych monet na lade po czym pchnął chłopaka w stronę najbliższej, mniej zatłoczonej uliczi i rzekł szeptem:
-Szybko..biegiem!
 
Maciekafc jest offline  
Stary 04-04-2008, 01:26   #12
 
Regot's Avatar
 
Reputacja: 1 Regot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie cośRegot ma w sobie coś
Usiadł z ulgą, nie mógł doczekać sie aż coś zje. a, no i oczywiście napije. podniósł rękę nawołując -Piwo!- Barman od razu go dostrzegł i oddalił sie w stronę lady.Felix tym czasem począł rozmyślać co by sobie zjeść, czy może lepiej wrócić do domu i zadowolić sie chlebem. Dziś ceny za pewne ogromne więc nie chciał nadwyrężać swojej sakiewki ale z drugiej strony głód mu doskwierał niemiłosiernie. W oczekiwaniu na piwo przysłuchiwał sie rozmowie flisaków by gdy już skończą wtrącić sie z zapytaniem
-Co tam słychać w górze rzeki panowie? jakieś wieści?-
niestety nie byli zbyt rozmowni, spojrzeli jedynie oschło po czym rozpoczęli nowa rozmowę między sobą. barman przyniósł piwo i wrócił obsługiwać resztę klientów. Felix rozejrzał sie po karczmie, dawno nie widział jej tak zatłoczonej, liczył że nie będzie tu żadnej rozróby. Nagle chwycił za swoja sakiewkę jak by upewniając sie czy nadal jest na miejscu. Ostatnią rzeczą jakiej by chciał to by ktoś uciekł z jego ciężko zarobionymi pieniędzmi a słyszał że w tłoku łatwiej sie kradnie. uspokoił sie jednak i udając jak by nic się nie stało próbował ignorować dziwne spojrzenia flisaków którzy najwyraźniej dostrzegli nerwową reakcję. Popijał spokojnie piwo zapełniając choć chwilowo żołądek i chłodząc ie przyjemnie po staniu i sprzedawaniu chleba w upalny dzień. Przez tłok zdawało sie być tym bardziej gorąco to też chętnie popijał. Gdy opróżnił już połowę postanowił przystopować by przypadkiem si nie upić jako że nacz czo nie powinien pić. Zawsze wtedy łatwiej sie upijał. przyglądał sie wchodzącym do karczmy coraz to nowym twarzom.
" Ileż to ludzi zjeżdża sie tutaj... prawie miejsca nie starcza w karczmie"
 
Regot jest offline  
Stary 04-04-2008, 07:21   #13
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Puszczaj!
Nim zrobili dwa kroki szarpnął się, wyrywając rękaw z dłoni dziwacznego krasnoluda. Nie miał zamiaru nigdzie uciekać. Po czymś takim nie miałby czego szukać we własnym mieście. Przed bezpodstawnym oskarżeniem łatwo mógł się obronić, w końcu znało go tu wiele osób, a kupiec nie miał żadnych dowodów. Z ucieczki wytłumaczyć by się nie dało. W dodatku nie byłoby tak, jak z Karen. Nawet gdyby wyjechał z miasta, to czas nie zatarłby pamięci o tym zdarzeniu. A on nie zamierzał zostać poszukiwanym banitą.
Znalazł się przy straganie zanim kupiec zdążył zareagować i dłonią przykrył rzucone przez krasnoluda złoto.
- Masz wybór - powiedział do kupca. - Albo cofniesz to, co powiedziałeś i weźmiesz złoto, które rzucił ten szurnięty kapłan, a to pokryje ci straty... Poza tym ja naprawdę szukam butów, a twój towar wygląda nieźle...
- Albo - kontynuował - nie będziesz mieć złota, tylko straty i kłopoty. Wybieraj.
Strażnicy byli coraz bliżej.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-04-2008, 15:24   #14
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
Thoden rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Było małe, a kraty zamknięte były tam na kłódkę. Podłoga była wypchana sianem, które nie było pierwszej świeżości. Rasa krasnoludów nie należała do mięczaków, on był przecież wojownikiem, a i tak odór sprawiał, że zbierało mu się na wymioty.
-Jestem w lochu. – mruknął pod nosem.
-Ciekawe tylko kim był ten człowiek, którego goniła straż. – myślał.
-Zapłaci mi za to. – powiedział i poczuł, jak wzbiera się w nim wściekłość.
-JESTEM NIEWINNY! – krzyknął.
Była zupełna cisza oprócz dźwięku kapiącej wody, który to swoją monotonnością strasznie denerwował naszego brodatego przyjaciela.
-Wy tępe, długonogie, przypominające elfy, ofiary! Wypuśćcie mnie stąd, albo poznacie co to znaczy naprawdę wściekły krasnolud! – darł się.
Nie doczekał się żadnego innego odgłosu, oprócz tego denerwującego dźwięku.
-Wszyscy mi za to zapłacicie. – mruknął.
Nie pozostało mu nic innego, jak czekać...
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."
mjl jest offline  
Stary 04-04-2008, 23:25   #15
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Krasnolud z niedowierzaniem spojrzał na młodzieńca. Chciał pomóc, chciał dobrze. Właśne tego uczył się przez całą młodość w świątyniach, Gdyby był krasnoludem z krwii i kości, wziąłby chłopaka, zarzucił na plecy i odszedłby razem z nim. Chociaż z drugiej strony, gdyby był pełnym krasnoludem wcale by nie pomgół, a z pewnością zacząłby grozić sprzedawcy lub chłopcu.
"Dobrze się to nie zakończy...ach ta zapalczywa młodzież - westchnął Thrulir, poczym wolnym krokiem udał się dalej w uliczkę z kolejnymi stoiskami. Atmosfera na rynku była badzo napięta. Zewsząd było słuchać krzyki kupców, handlarzy. Tu i ówdzie strażnicy ganiali się ze złodziejami, a temu wszystkiemu towarzyszyła przyjemna muzyka. Krasnolud przemierzał już ostatni rząd sklepików. Jako, że było to jedno z wyjść, nagle przed kapłanem przebiegła jakaś postać, instynktownie Thrulir wyciągnął nogę. Tak..był dobry pod tym względem. Dziwna postać z hukiem legła 2 metry dalej. Leżała bez ruchu dłuższą chwilę, zza krasnoluda wyłoniło się dwóch zasapanych strażników.
-No...krasnoludzie...dobra..robota-ledwo wydyszał strażnik-urwanie..głowy.. z tymi..złodziejami..pójdziesz z nami..odpowiesz za..współpracę przy..kradzieży..butów..
Thrulir nie protestował. Widział, że większego pecha mieć nie można, i po króciutkim pobycie w celi wróci za wolność, przecież nigdzie mu się nie spieszy.
 
Maciekafc jest offline  
Stary 05-04-2008, 08:42   #16
 
Blady's Avatar
 
Reputacja: 1 Blady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemu
Elf wyszedł z powrotem z domu po tym jak pan Filipe zaproponował mu o jeden dzień dłuższy nocleg. Oczywiście nie chciał za darmo siedzieć w domu gospodarza i zaproponował że jeszcze dziś umyje okna. Powolnym, spokojnym krokiem poszedł na targ pooglądać wszystkich zabieganych ludzi kupujących zwykłe towary o dwa razy droższe.

Na placu targowym przez zgiełk tłumu usłyszał wołając go głos:
- Drax, mam coś dla ciebie
Skądś znał tego człowieka tylko jeszcze nie wiedział dokładnie skąd. Odwrócił się. Ktoś wepchnął mu kartę do rąk i zginął gdzieś w tłumie. Elf parę razy czytał kartę.

„Witaj. Na wstępie wyjaśnię że nie jestem Elfem ale znam Wasz język. Potrzebuję pomocy, pomóc mogą mi tylko niektóre osoby, wśród nich jesteś Ty. Za pomoc oferuję ci wyżywienie i dach na głową w Rybim Brzegu przez cały czas wykonywania mojej prośby. Będziesz mógł w jej trakcie poznać wiele zachowań ludzkich i krasnoludzkich w najróżniejszych sytuacjach. Więcej szczegółów wyjawię Ci jutro przed południem. Czekam na ciebie w moim zamku na trakcie północnym, o strzał dobrego elfiego łuku od miasta.
Z uszanowaniem Sokół

Draxa zaczęły dręczyć pytania pojawiające się w głowie.
"Człowiek który ma własną twierdzę za wioską? Kto to może być? Sokół? Gdzieś o nim słyszałem. Chyba mówił mi o nim karczmarz. A to mój błąd. Nie słuchałem go wystarczająco żeby zapamiętać takiej rzeczy."
Lekko zszokowany listem Elf wrócił do domu. Przez całą drogę rozmyślał czy udać się na to spotkanie. U Pana Filipe mógł być jeszcze przez jeden dzień, ale przecież nie będzie żerował na jego łasce. Jeszcze nigdy nie mieszkał na zamku. Tam mógł się wiele nauczyć. Jedna rzecz jest w tym wszystkim dobra. Człowiek, z resztą tak jak wszyscy, myślał że jest on badaczem zachowań różnych ras. W rzeczywistości to była tylko przykrywka. Oczywiście umiejętność przewidywania zachować bardzo się przydawała, szczególnie dla kogoś takiego jak on. Ale nikt nie mógł wiedzieć że uprawia on magię. Nie wiadomo co by pomyśleli ludzie. Nie wiadomo co by z nim robili gdyby się dowiedzieli.

Elf przyśpieszył kroku w poszedł do domu Pana Filipe. Tam wziął się od razu za obiecane mycie okien. Zajęło mu to dużo więcej czasu niż przewidywał. Skończył już długo po zachodzie słońca i tylko zdążył szybko zjeść kolacje zanim padł jak kłoda na łóżko.

Nazajutrz Drax obudził się wcześnie rano. Parę godzin, po cichu w swoim pokoju trenował swe umiejętności magiczne po czym, spakował się i zszedł na dół. Tam czekało na niego śniadanie zrobione przez Pana Filipe. Elf miło się z nim pożegnał, powiedział że musi iść za miasto i wyszedł z domu. Powędrował szlakiem północnym do twierdzy "Sokoła".
 
__________________
What do you see in the dark, when the Demons come for you?
Blady jest offline  
Stary 05-04-2008, 14:53   #17
 
zbik_zbik's Avatar
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Cliff Diamond

Kupiec dobrze znał to nazwisko. Postawa młodzieńca podpowiadała mu że rzeczywiście jest on tym za kogo się podaje, a jeśli to prawda… za takie oskarżenie już może się nie pojawiać w Rybim Brzegu jako kupiec, zrujnował by sobie opinie.
Dwóch strażników położyło ręce na ramionach Cliffa a trzeci położył swoją na rękojeści miecza szykując się do ewentualnej walki.
- Co on zrobił? – zapytał strażnik trzymający prawe ramie.
- On nic, chciał kupić buty, ale ktoś je ukradł, a pomagał mu taki krasnolud, poszedł w tamtą stronę – wskazał palcem i szybko opisał wygląd.
Strażnicy puścili chłopaka, dwaj udali się za krasnoludem a trzeci w inną stronę. W tej chwili w ręce Cliffa znalazł się list, nie dostrzegł nawet kto mu go wręczył.
Witaj. Mam dla ciebie pracę, nie będzie ona dla Ciebie zbyt trudna, w końcu spędziłeś na morzu dużo przygód. Moja propozycja to 1000ZK za wykonanie, niezależnie od czasu w jakim to zrobisz. Będziesz miał współpracowników. Niestety nie mogę zdradzić więcej szczegółów, jeśli się zdecydujesz to zapraszam do zamku na głównym trakcie północnym kilka wiorst od miasta. Czekam na Ciebie jutro przed południem.
Z uszanowaniem Sokół

Dziwne, Cliff nie znał żadnego Sokoła.

Rezen Groun

Rezen był w karczmie zdecydowanie zbyt długo. Gdy wstał zakręciło mu się w głowie. Poszedł do wyjścia, wydłużył sobie nieco drogę zataczając się, to w lewo, to w prawo. Za drzwiami było już ciemno, trzeba się gdzieś położyć. Zza rogu wyszło dwóch strażników miejskich. Groun wrócił do karczmy, podszedł do karczmarza i poprosił o pokuj.
- najlepiej z łóżkiem – wtrącił kiwając palcem.
- U nas pokoje są tylko z łóżkami, ale płaci się za nie z góry: 30 s.
Rezen zapłacił i poszedł za dziewką karczemną do swego pokoju, był mały i zdecydowanie za drogi, ale chciał spać. Położył się w ubraniu i nie zdejmując nawet butów zasnął.

Gdy się obudził życie toczyło się już żwawo a słońce było prawie na niebie. Wieża zegarowa wskazywała godzinę jedenastą.

Felix Kordan

Felix zjadł, najadł się, odpoczął i zdecydował wyjść, pozbierał swoje rzeczy a w nich znalazł list. Pomyślał że ktoś zgubił, spojrzał na adresata: „Felix Kordan – piekarz”. Zdecydowanie było to do niego, ale kto by przysyłał do niego list, zapieczętowany list. Przypomniał sobie sytuację z łowcą czarownic. Szczerze się przestraszył, postanowił otworzyć go dopiero w domu, żeby na wszelki wypadek ktoś czegoś przez ramie nie przeczytał co mogło by go wpędzić w kłopoty.
W domu rzucił wszystkie rzeczy na ziemie i otworzył list:
Witaj. Mam dla ciebie pracę. Wyczuwam w tobie wielki potencjał i wiem co ukrywasz. Potrzebuje ludzi do wykonania pewnego zadania. Jeżeli się zgodzisz to dostaniesz 1000ZK za wykonanie, niezależnie od czasu w jakim to zrobisz, jeśli nie, wszyscy się dowiedzą... Będziesz miał współpracowników. Niestety nie mogę zdradzić więcej szczegółów, jeśli się zdecydujesz to zapraszam do zamku na głównym trakcie północnym kilka wiorst od miasta. Czekam na Ciebie jutro przed południem.
Z uszanowaniem Sokół”


Drax Lother

Elf doszedł do zamku, był on zdumiewająco piękny, ale emanowała od niego wielka magia. Drax nie mógł pojąć co to jest, każdy kamień, każdy obraz, ława i świecznik. Ze wszystkiego emanowała magia. Gdy wchodził pomyślał ze jest tu alarm magiczny, ale magii było zbyt wiele. „Może wszędzie są pułapki” pomyślał elf gdy akurat podszedł doń kamerdyner.
- Proszę usiąść panie Rother, przyszedł pan jako pierwszy. Spotkanie odbędzie się o 11.30. – powiedział wskazując zegar na ścianie a następnie jedną z wygodnych kanap. Elf wybrał drewnianą ławę stojącą tuż obok, ale od niej nie emanowała taka magia, czuł się na niej bezpieczniej. Za chwilę wprowadzono dwóch krasnoludów.

Thoden oraz Thrulir Hammerfall

"Długi Język" był okropnie zdenerwowany i zaczynał się robić głodny. Stanął na sienniku i próbował dojrzeć co jest za oknem podskakując, niestety był za niski a okienko było przy samym suficie. Usłyszał szczęk zamka. Odwrócił się i zobaczył że straż wprowadza innego krasnoluda. Rzucili też trochę chleba i Thoden zamiast spróbować uciec rzucił się na chleb, żołądek w końcu jest ważniejszy od wolności.
- To dwuosobowa cela a nie trzy – krzyknął staruszek siedzący w kącie.
- Nie mamy już miejsc a złodziei jest coraz więcej. Jutro odchodzi transport na wisielcze wzgórze to się zrobi miejsce. – zaśmiał się strażnik w odpowiedzi.

Noc zdecydowanie nie należała do wygodnych. Krasnoludy bez zbroi czuły się jakoś dziwnie.
Kolejnego dnia rano przybył kapitan straż w swojej wyróżniającej się ładnej skórzanej zbroi, dwóch strażników w kolczugach i jakiś człowieczek niczym się nie wyróżniający od wszystkich innych ludzi. Człowieczek zaczął mówić.
- Sąd osądził że wy krasnoludy jesteście winni zarzuconych wam czynów i zdecydował się że dołączycie do transportu na wisielcze wzgórze, a tam wiadomo co będzie. Ale dostojny pan Sokół zaproponował żeby dać wam jeszcze jedną szansę. Wykonacie dla niego pewną pracę, a właściwie trzy zlecenia. W trakcie wykonywania zadań otrzymacie pełne wyżywienie i nocleg. Po wykonani 1000 ZK na głowę. Jeżeli zrezygnujecie, bądź uciekniecie, szybko was złapiemy i pojedziecie na wisielcze wzgórze. Propozycja jest jasna. Chcecie żyć to wykonacie co wam się karze a i dla społeczeństwa jakaś korzyść z waszej nędznej rasy będzie. Kapitan zaprowadzi was do zamku sokoła i odda wasz ekwipunek. – Człowieczek skończył mówić i wyszedł.
Kapitan zrobił co zostało obiecane, wydał rzeczy i zaprowadził do zamku, tam weszli do środka, na ławie siedział jasnowłosy elf z niezwykle jasnymi oczyma. Kazano czekać i wskazano jedną z kanap, wydawała się niezwykle wygodna. Ale krasnoludy dostrzegły coś jeszcze, na stole stały szklane naczynia z owocami i ciastem.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline  
Stary 05-04-2008, 15:50   #18
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
Drzwi celi otworzyły się z hukiem. W pomieszczeniu był pół-mrok więc Thoden szystko widział całkowicie wyraźnie. Za drzwiami stali strażnicy, trzymający krasnoluda. Bez słowa wrzucili go do celi. Po tym, Długi Język usłyszał za sobą głos.
-„To dwuosobowa cela a nie trzy.” – powiedział to staruszek dzielący z krasnalami celę.
-"Nie mamy już miejsc a złodziei jest coraz więcej. Jutro odchodzi transport na wisielcze wzgórze to się zrobi miejsce." – A więc tak zginę… - myślał krasnolud.

-Zawsze myślałem, że polegnę w boju… A tu proszę co za niespodzianka. – dumał długobrody.
-Witaj, przyjacielu. – zwrócił się w końcu do przybysza.
-Co przeskrobałeś?! – zapytał z uśmiechem na ustach.
-Dziwne to miasto, w którym krasnolud wiedzie życie bardziej plugawe od niziołka… - rzekł jakby w zamyśleniu.
Na wspólnych rozmowach przegadali pół nocy. Długiemu Językowi rozmawiało się wtedy wyjątkowo dobrze. – W końcu znalazł kogoś z jego rasy. Rozmawiając z przybyszem uznał, że w końcu trafił na osobę, którą mógłby obdarzyć uczuciem przyjaźni. Krasnolud był inny, niezwykle spokojny, wykształcony i pobożny. Thoden niewiele o nim wiedział, ale dostrzegł jedno. Rozmawiając z nim czuł, że obecność jego towarzysza go uspokaja. Wydało mu się to dość dziwne, ale był na tyle zmęczony, że marzył tylko o jednym.
-Ach., ten krasnoludki temperament. – mruknął i położył się spać.
Rano do celi przybył kapitan straży w swojej wyróżniającej się ładnej skórzanej zbroi, dwóch strażników w kolczugach i jakiś człowieczek.
Ten ostatni zaczął mówić:
-„Sąd osądził że wy krasnoludy jesteście winni zarzuconych wam czynów i zdecydował się że dołączycie do transportu na wisielcze wzgórze, a tam wiadomo co będzie.” - No to już, miło było ale się skończyło. – myślał gorączkowo.

-„Ale dostojny pan Sokół zaproponował żeby dać wam jeszcze jedną szansę. Wykonacie dla niego pewną pracę, a właściwie trzy zlecenia. W trakcie wykonywania zadań otrzymacie pełne wyżywienie i nocleg.” – To niemożliwe! Chcą mnie uwolnić i jeszcze utrzymywać? – myślał.
-„Po wykonaniu 1000 ZK na głowę.” – kontynuował człowieczek.
-To jakiś żart? – myślał krasnolud.
Po długiej chwili milczenia otrząsnął się z zadumy. Nie słuchał reszty przemówienia człowieka, to co usłyszał w zupełności mu wystarczało, aby knuć swe marzenia, a i podejrzewał co może usłyszeć w dalszej części mowy. Po skończonym przemówieniu człowiek wyszedł, a jego i tego drugiego krasnoluda uwolniono.

Podczas ubierania swego ekwipunku Thoden zapytał się swego towarzysza.
-Mówiłeś, jak masz na imię?
Po chwili prowadzono ich w kierunku zamku. Już z oddali dobrze widoczna była jego ogromna postura i krasnolud łatwo mógł się domyśleć, że tam mieszka osoba, która mogłaby tyle zapłacić za jakąś głupią usługę.
Wprowadzono ich do środka. Thoden ujrzał tam jasnowłosego elfa, ale nie było czasu na dokuczanie mu. Tym zajmie się o wiele później. Teraz jego uwagę przykuła taca z owocami i ciastem.
-Wyżerka. –szepnął i zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku stołu.
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."
mjl jest offline  
Stary 05-04-2008, 16:09   #19
 
Azjr's Avatar
 
Reputacja: 1 Azjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwuAzjr jest godny podziwu
Rezen obudził się z okropnym bólem głowy. Wstał i spojrzał przez okno.
Na zewnątrz zaczynało świtać. Tylko tu i uwdzie przechodziły patrole.
Mogłem tyle niepić.
Przemył twarz zimną wodą z wiadra stojącego koło łużka, po czym zeszedł na dół. W karczmie krzątał się karczmarz, obsługując kilku mężczyzn. Groun siadł przy osobnym stole i zawołał.
-Śniadanie.
Po chwili z kuchni przyszedł karczmarz z bochenkiem chleba i jajecznicą, postawił posiłek na stole, a Rezen rzucił mu kilka monet. Złodziej zjadł śniadanie i wyszedł na zewnątrz. Na ulicy wiał chłodny wiatr.
Groun ruszył drogą i po chwili przeszedł przez północną brame.
Szedł, a świat w około budził się do życia. W końcu zobaczył wysoki zamek,
jednak nieruszył w jego strone, lecz usiadł koło drogi.
Jeszcze za wcześnie, posiedze tu troche.
Zaczoł ostrzyć swój miecz i sztylet.
Lepiej być przygotowany na wszystko, za dużo razy byłem nieostrożny.
Co jakiś czas przechodził koło niego wędrowiec i spoglądał na niego podejrzliwym wzrokiem. Słonice wznosiło się coraz wyrzej.
 
__________________
Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne.
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Azjr jest offline  
Stary 05-04-2008, 19:33   #20
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Dowiedziawszy się o ofercie pana 'Sokoła', Thrulir uśmiechnął się. Miał racje, Jeszcze szybciej opuścił tę celę niż do niej przyszedł. Cieszył się w duchu, że trafił do jednej celi, gdzie siedział jeden z jego pobratyńców. Dawno nie rozmawiał z krasnoludami. Ograniczony klasztorem, a w jego szeregach żadnego długobrodego za wyjątkiem Thrulira.
-Thrulir Hammerfall, przyjacielu.

Krasnolud ze zdumienia przecierał oczy. Jeszcze nigdy nie widział takiego bogactwa należącego do jednego człowieka. Każda sala przez jaką przechodzili była przesycona różnymi pięknymi przedmiotami. Thrulir czuł wszechobecność magii. W murach klasztoru był nauczany podstawowych czarów kapłańskich, ich zastosowań, użycia. Czuł lekkie mrowienie na skórze. Spostrzegł siedzącego efla, zobaczył również Thodena jak zajadał się pysznościami wyłożonymi na ławach. Uśmiechnął się szekoro, on najadał się oczyma. W końcu po dłuższej chwili ciszy, nie licząć pomrukiwać, wychwalających jadło, Thodena, kapłan odezwał się do elfa:
Witam elfi przyjacielu, ładnie tutaj, co?..Nazywam się Thrulir Hammerfall jestem...byłem sługą Sigmara. Nie bój się, zgubiłem uprzedzenia do Twojej rasy, elfie. -lekko uśmiechnął się i mrugnął w stronę siedzącego elfa -..ale uważaj na tego wojownika..lepiej nie wchodź mu w drogę..- cichutko dodał..-Czy Ciebie również wezwał niejaki pan 'Sokół'? Ach tak..wygląda na to, że wszyscy jesteśmy tutaj w tej samej sprawie.. Po tych słowach Thrulir obrócił się i zaczął dumać i rozmyślać, czego od nich chcą w tej twierdzi...ależ tu pięknie..
 
Maciekafc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172