Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2008, 19:39   #116
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pochodnia dawała niewiele więcej światła niż robaczek świętojański, ale iść do przodu można było. Smród uparcie nie chciał zmaleć i Tom najchętniej zatkałby sobie nos na stałe.
Trzeba było kupić sobie perfumy i zrobić maskę z gazy - pomyślał słysząc, jak Gwen ciężko wzdycha.
- Co byś powiedziała na wspólną kąpiel, zanim zaczniemy działać? - zażartował. - Strażnicy wyczują nas na kilometr... Chyba że uciekną przed tym smrodem...
Gwen nie odpowiedziała. Widać pomysł wspólnej kąpieli nie przypadł jej do gustu.
Nigdy nie pozbędziemy sie tego zapachu - przemknęło mu przez głowę. - Będziemy musieli wracać tą samą drogą...
Nagle na ich drodze stanęła żelazna krata. Nieco nadwyrężona zębem czasu, ale mimo tego dość solidna.
Ktoś się zabezpieczył - pomyślał niezadowolony. Chociaż, z drugiej strony, można się było czegoś takiego spodziewać...
- Umiesz to otworzyć? - usłyszał głos Gwen.

Nie bardzo wierząc w powodzenie kopnął w kratę. Ta zatrzęsła się, ale nie ustąpiła. Tom obejrzał miejsca, w których krata stykała się z murem. Wszystko aż ociekało wilgocią. To była jakaś szansa...
Z niepokojem spojrzał na resztki pochodni. Podał ją Gwen.
- Nadziej na ostrze sztyletu, albo cokolwiek, tylko nie upuść - powiedział. - I odsuń się o parę kroków - dodał.
Gwen cofnęła się nieco, a Tom zabrał się do pracy.
Rozległo się parę trzasków, a temperatura wyraźnie obniżyła się o parę stopni.
Tom ponownie kopnął w kratę. Zapora zadrgała, a do wody sypnęły się kawałki cegły.
Chwilę trwało, zanim do Gwen dotarło, co się stało.
- Ty ośle - niemal wrzasnęła. - Nie mogłeś wcześniej...
Z oburzenia zabrakło jej słów. Albo tchu.
- Nie - odpowiedział krótko Tom, nie reagując na niezbyt pochlebny epitet. - Nie mogłem. I bądź cicho, bo jeszcze nie skończyłem.

Po paru próbach kratę dało się odchylić na tyle, że można było się przecisnąć. Co oczywiście nie oznaczało końca kłopotów..
- Te dwa metry to pryszcz - powiedział Tom spoglądając w górę.
Dwa metry nad jego głową widać było wylot rury odprowadzającej ścieki z pałacu. A kawałek wyżej tunel się kończył.
- Przez taką rurkę żadne z nas się nie przeciśnie - stwierdziła Gwen.
Rura miała raptem 20 centymetrów średnicy...

Niewiele magii trzeba było, by stworzyć schody umożliwiające dotarcie na samą górę. Mimo tego Gwen ciągle krzywym okiem patrzyła na Toma i mruczała na temat lenistwa magów.
- Basen ma tam, czy co - zastanawiał się półgłosem Tom, słysząc za ścianą wyraźne pluskanie wody.
Ładnie byśmy się skąpali - pomyślał. - Ale zapach by zelżał...
Stale miał wrażenie, że nawet tydzień moczenia się w perfumowanej wodzie nie zmyje z nich tego szczególnego aromatu.
- Uważaj - powiedział do Gwen. - Postaraj się nie zlecieć...
Co prawda nie było takiej możliwości, bo tuż pod ich stopami stworzył siatkę zabezpieczającą, ale po co miał o tym informować dziewczynę. Zawsze trochę więcej emocji.
Stworzył ławkę, na której mogli przykucnąć i powietrzną osłonę, by ewentualna nagła fala ich nie zatopiła, a potem, ciągle wykorzystując magię lodu, zaczął dewastować ścianę.
Zacznijmy od jednej cegiełki - powtarzał w myślach, skupiając swe działanie ciągle na jednym miejscu, znajdującym się trochę poniżej nich...
 
Kerm jest offline