Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2008, 21:48   #580
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
My Immortal

Anioł spojrzał na świetlistą włócznie, która przebiła go do drzewa. Oręż demona przeszedł przez jego serce. Nie wiedział czemu jeszcze żyje ale czół, czół że niedługo ujrzy kres swej podróży. Niedługo zginie.
Thomas puścił włócznie. Uśmiechnął się i spojrzał w oczy Chimerki, która starała się wyciągnąć włócznie sterczącą z piersi Pseudo Averona. Pogłaskał ją po głowie.
- Spokojnie. - mruknął do niej przyjaźnie - Nic mi nie będzie. - z kącika ust wypłynęła stróżka krwi - Idź z nim. Kissi zabierz Kejsi w bezpieczne miejsce. - powiedział spokojnie, z uśmiechem na twarzy.
Anioł wiedział, że ten Chimerek nie będzie współpracował. Nawet się nie odezwał...
- Prosze Cię... Zabierz ją w bezpieczne miejsce. Twój dom nie jest bezpieczny, uwierz mi... Musicie stąd obydwoje zniknąć... Proszę odejdź z nią... Nie chce by widziała jak konam... - te słowa wypowiedział nieco ciszej.
- A właśnie, że powinna to zobaczyc!!!-wrzasnął histerycznie.
- A myślisz, że była by szczęśliwa? Chcesz jej szczęścia, chcesz żyć z nią szczęśliwie a sądzisz, że będzie szczęśliwa widząc umierającą istotę? - zadał pytanie.
Coś w tej kociej chimerze chyba drgnęło. Zamilkł spoglądając na Anioła wielkimi, żółtymi oczyma. Anioł uśmiechnął się szczerze i postanowił poprosić jeszcze raz.
- Błagam, zabierz ją. Zabierz i żyjcie szczęśliwie.
Thomas jeszcze raz pogłaskał Kejsi.
- Idźcie już... - mruknął i pchnął kotkę w objęcia Kissiego.
Chimerki pewnie powinny uciec, a przynajmniej Kissi. Thomas został sam...
Anioł jeszcze raz szarpnął włócznie lecz ta nie chciała wyjść. Upadły wzniósł wzrok w kierunku nieba, ręce rozłożył z uśmiechem na twarz?
- Chyba to kres, Panie. Kres mej drogi, przez którą prowadziłeś mnie przez te wszystkie lata, wieki... Dzięki Ci, Panie, że nie zwątpiłeś we mnie i nie opuszczałeś mnie na krok. Dziękuje, że dałeś mi takich Aniołów stróżów jak Kerom i Jacob. Dziękuje, że pozwoliłeś mi poznać Marcjanne, że dałeś mi takiego przyjaciela jak Draco. Dziękuje Ci za to, że mogłem stawić czoła chaosowi i walczyć w tej nierównej wojnie stojąc po stronie prawdy. - krew skapywała z brody Anioła wprost na piaszczyste podłoże zostawiając przy tym piękne wzorki. Thomas uśmiechnął się - Dziękuje Ci panie za to, że dajesz mi w końcu... - zakasłał, wypluwając krew na ziemię -... Że mogę w końcu odejść. Po tych wszystkich latach, które służyłem Tobie lepiej, lub gorzej... W końcu mogę odpocząć... Dziękuje, Ojcze. - uśmiechnął się.
Robiło mu się słabo. Ręce drżały z wyczerpania tak, jak by ich właściciel wykonał właśnie bardzo męczącą pracę, jak by przerzucił tony drewna czy też kamieni.
Krew wyciekająca z rany spływała po jego nogach. Kapała na ziemię wyciekając z dziur w podeszwach. Natychmiast wsiąkał w piasek, jak by wciągany między ziarenka zostawiając przy tym wzorki przypominające kwiaty. Piękne, czerwone kwiaty.
Znów zrobiło mu się słabo. Tym razem przed oczami zobaczył białe i ciemne plamki. Wiedział, że koniec jest blisko... Dziwna niemoc ogarnęła jego ciało. Powieki stały się cięższe. Nagle stracił przytomność.

Bring Me To Life
 
Panda jest offline