Izer skończył rzucanie czaru. Trzy świecące upiornym, zielonym blaskiem kamienie leżał w jego dłoniach. Przyjrzał się wojownikowi. Rana i krew która z niej pulsowała była taka piękna. Aż żal ją zasklepiać. Teraz spojrzał na zakładnika.
„ Rób wszystko tylko się nie uśmiechaj. Wtedy Może nie będzie współpracował i będziesz mógł go pomęczyć”
Uśmiech Izera miał w sobie to coś co sprawiało że najodważniejszym miękły nogi w kolanach. Kilka przesłuchań skończyło się sukcesem tylko dlatego że Izer się uśmiechnął. Choć kilkadziesiąt również skończyło się powodzeniem, ponieważ Izerowi udało się nie uśmiechnąć i delikwent nie chciał współpracować.
Czarnoksiężnik podszedł do wojownika z przepiękną raną i podarował mu jeden z kamieni, a resztę schował. Potem schylił się nad przesłuchiwanym. Przez głowę przeleciały mu obrazy tortur i kaźni. Mimowolnie się uśmiechnął. |