Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2008, 18:01   #9
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Uwe wytarł krew z nosa, przesunął się i zwalił na ziemię, spojrzał na zegarek. Podniósł się leniwe, założył swoje okulary. Nie musiał ich nosić, tylko do czytania, lecz od dzieciństwa był przyzwyczajony do ich stałego noszenia. Usiadł na łożu zrezygnowany, dobity, teraz już nawet nie umiał płakać.
Straciłeś okazje, straciłeś. Czemu? Czemu wszystko, czemu ból, czemu zamordowano, czemu ten człowiek...
Żadnych więcej myśli, wyjął spod łóżka pudełko, a z niego pistolet. Pewną dłonią dobył broni i wymierzył w siebie. I pojawiło się wahanie, drżącą ręka nacisnęła spust, lecz bron była nie naładowana. Odłożył pistolet wstał, spojrzał na ścianę.
Nie. Zabije, lecz nie siebie. Dorwę sprawcę. Sen? Odruch szaleństwa? Nieważne, ważne że wiem, zabije. Mój synek, mój, jak mógł, mogła...
Uderzył pięścią w ścianę, bolało. Czy to miało jakieś znaczenie? Fizyczny ból przyćmił psychiczne cierpienie. Lecz niestety na krótko, a ból wspomnień które zostały przypomniane z taką siła jak nigdy.
Uspokój się, weź wdech, idź do kuchni, napij się kawy...
Stał jeszcze chwilę poczym ruszył do kuchni, zrobił sobie kawę. Drżącą ręka podniósł filiżankę która gwałtownie spadła na ziemię rozbijając się w setki kawałeczków w plamie napoju. Uwe tylko splunął i poszedł do pokoju, ponownie zadał na łóżku. To wszystko nie trwało więcej niż kilkanaście minut.
Czemu?
Ukrył twarz w dłoniach, zapłakał. Tysiące uczyć przebiegło w jego jaźni, po chwili nie zostało nic.
Jeśli był to człowiek, nie senna mara. Cholera, nie! Lecz czemu? Raz wykorzystać przekleństwo dla swej korzyści, dla pamięci syna...
Zerknął słabym głosem:
-Jeśli był w moim umyśle jeśli zostawił tam coś swojego by móc dalej wejść, być może go ściągnę, na mych warunkach.
Sam nie wierzył w co mówił, miast rozpaczy pojawił się gniew i wściekłość, tłumione w sercu gdyż po takich cierpieniach twarz człowieka ujawnia naprawę mało emocji. Położył się, zamknął oczy, skupił się, dla skupienia zaczął liczyć.
-Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden...
Chciał wejść w głąb swej jaźni, znaleźć jakiś okruch, jeśli był to człowiek, i wykorzystać go. Ni było strachu, była tylko ponownie rozbudzona nadzieja.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 08-04-2008 o 20:11.
Johan Watherman jest offline