Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2008, 19:17   #582
Mijikai
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Ork zadał pytanie dotyczące towarzyszenia drużynie. Oczywiście, Ray'gi miał już wyrobione zdanie na ten temat i nawet tak tępa istota jak ork musiała znać prawdę, więc pytanie było czystą formalnością. Ray'gi prychnął nonszalancko i odpowiedział:

- Zielonoskóry, całkiem przypadkowo nasze interesy pokrywają się. W takim przypadku, tak, będę wam towarzyszył do póki nie uznam, że moja praca z wami dobiegła końca. - zawarł w tej wypowiedzi subtelną nutę groźby, z pewnością niewyczuwalną dla orka, ale czulsze ucho, mogłoby ją wychwycić.

Tymczasem krasnolud zastanawiał się jak można by sprowadzić łódki ze środka jeziora:

- Sprawdźmy to ! Jest tylko jeden problem jak przywołać te łódki ?

- Przywołać. - Ray'gi powtórzył, wypluwając to wstrętne słowo, a wzrok mówił, że obarcza krasnala osobistą odpowiedzialnością za tak jawne nadużywanie magii - Czy nie moglibyśmy tam po prostu... podejść ?

Zrobił kilka kroków w stronę wody, a gdy stanął przy krawędzi, niezmąconej tafli jeziora przyklęknął i zanurzył wskazujący palec w wodzie.

- Zimna. - uśmieszek przebiegł przez jego twarz jak błyskawica - Bardzo.

Wyciągnął palec, a powierzchnia wody zaczęła się krystalizować, najpierw nabrała półprzejrzystej barwy, aby zaraz przejść w siną aż w końcu zamrozić się. Powstał z klęczek. W odległości metra od miejsca, w którym zanurzył palec woda zamieniła się w lód. Wszedł na niego i chodź wydawało się, że ten może mieć zaledwie dziesięć milimetrów grubości, ani drgnął. Zrobił następny krok, a woda zanim dotknął jej butem, przeistaczała się w lód. Chociaż śliski, drow szedł po nim niewzruszenie i dopiero w odległości dwudziestu kroków od brzegu odwrócił się do drużyny, przy czym zmrużył oczy. Oto jak przywołuję twoje łódki barbarzyńco. - pomyślał. Zebranych przy wąskiej, lodowej kładce zaprosił wymownym ruchem ręki. Gdy dotarł do łódek usiadł w jednej z nich, gdy reszta uczyniła to samo, strzelił palcami, a wiązania międzycząsteczkowe rozluźniły się i po lodzie pozostało niewiele więcej niż wspomnienie. Zajął pozycję z tyłu łódki, nie przy wiosłach, skrzyżował nogi i przeniósł się w świat eteryczny. Za pomocą kilku skupisk energii psionicznej wysłanej wysoko zamierzał wyśledzić tiżnije i miejsce, z którego śpiewały.

Po powrocie do rzeczywistości spojrzał na Waldorffa, lecz jego wzrok w sposób nieunikniony kierował się ku jego skarbowi, taszczonemu młotowi. Po raz pierwszy z własnej woli odezwał się do krasnala, z lekko opuszczonymi powiekami, jakby patrzył pod słońce.

- Taka broń może być bardziej przekleństwem, niż błogosławieństwem - stwierdził psionik - Obdarzona jest arogancją, a nazbyt często ta głupia duma przelewa się do umysłu właściciela, z katastrofalnym skutkiem. - mrugnął leniwie swymi ciemnymi oczami, a na jego twarzy zakwitł perfidny uśmiech - A ty, który koniec wolałbyś poczuć ? - rzekł jakby było to niewinne pytanie, nie ruszając się z miejsca.

Aż nazbyt jasne było to, że jest to groźba nadchodzących wydarzeń.
 
Mijikai jest offline