Ostatni miesiąc był ciężki dla naszej celi. Zabito dwóch współwięźniów, co było wielkim zdziwieniem dla Kane'a. Dlaczego to zrobiono, w jakim celu? Takie myśli krążyły po umyśle więźnia. Dlatego w ostatnim czasie Kane zaczął więcej ćwiczyć tak jakby zaczął się do czegoś przygotowywać. Pompki, gra w kosza, brzuszki i ciągłe ćwiczenia na siłowni.
Sytuacja w Alcatraz już nigdy nie będzie lepsza, strażnicy stali się zbytnio nerwowi, widział raz jak jakiś więzień został poraniony przez "strzał ostrzegawczy". Nie wie co się dalej stało. Zero i Wacko nie żyją, to musi być jakiś znak ostrzegawczy. A może to ci czarni, ale przecież nic im Kane nie zrobił.
"Muszę przemyśleć wszystko, zostało tylko Oko, ale czy jest one ślepe na śmierć innych" - pomyślał
Potem współwięzień wstał i powiedział ważne słowa do Kane'a. Powiedział swoje imię - Nathaniel, nawet ładne, ale bardzo takie chłopięce.
- Dzięki że mi zaufałeś, to jest ważne wydarzenie, zapewne ktoś do nas przyjdzie, przecież nie stracą celi na dwie osoby
Kane spuścił głowę, musiał wszystko przemyśleć a potem kontynuuował mowę:
- Oko, znaczy się N co sądzisz o śmiercie naszych współwięźniów, przecież to mógłby być każdy kto ich nie lubił, a może to tamci z tej pamiętnej stołówki, co?
Zapytał się, jednak Oko w tym czasie wstał do klawisza i coś mu powiedział na ucho.
"A to skurczymutant"- pomyślał - "Najpierw wyjawia mi swoje imię, a potem obgaduje mnie za plecami"
Wtedy Kane'owi przyszło na myśl jego zadanie, to co ma wypełnić w tym zasranym więzieniu, przecież miał misję, jakąś powinność, a teraz siedzi z założonymi rękoma. Przypomniał obraz swojego domu. Jego rodziny i gangu. Teraz jest inaczej, ma inne zadanie....
... "Nie każdy kotek ucieknie na drzewo"- przypomniał sobie karteczkę z napisem - "Przecież ja wciąż mam tą karteczkę".
Wyjął ją spod poduszki i obejrzał ją dokładnie, potem czekał na odpowiedź Oka, dzień zaczynał się od nowa.... |