Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2008, 14:53   #13
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Sandra strasznie dużo mówiła. I mimo, że Carmen nie należała do milkliwych przy Sandrze odpuszczała. Słowotok blondynki miał działanie kojące. W całym Niebie: na parkiecie, przy stolikach, w korytarzach, nawet w drugiej małej sali pełno było ludzi. I dobrze, takie kluby lubiła. Na scenie jakiś poeta bez przyszłości śpiewał smętną rockową balladę. Ci sami co zwykle sprzedawcy koki, w ciemnych zakamarkach upłynniali towar. Brzydki, duży, czarny barman właśnie wystawiał za drzwi idiotę, któremu się wydawało, że może wciągać prosto z baru. Przypomniała sobie news dnia: 3600 kilo kokainy wartości 600 milionów dolarów spalone w nowoczesnych piecach, sponsorowanych przez rząd USA. Gówniany świat, pół Ate–Vitarte, co tam, pół Peru żyje na krawędzi głodu, a rząd pali 600 milionów dolarów.
Sandra złapała oddech, przerywając temat byłego wieczniepowracającego, by zamówić kolejną tequilę. Carmen smętnie popijała colę.
Facet w gajerku udającym Armaniego i rozpiętej koszuli ukazującej owłosioną klatę przyglądał się jej coraz natrętniej. Carmen miała ochotę się już zmywać.
A Sandra poszła tańczyć pod sceną. Zręcznie wyminęła kilka małolat, tak by poeta w obcisłych portkach na niej musiał skupić wzrok. Przechlapane, póki Sandra nie wyrwie goście, powinna z nią tu zostać.
- Kiedy będą mieli przerwę? – zapytała barmana. Carmen lubiła wielkoluda, parę razy, po zbyt intensywnym wieczorze wsadzał ją do taksówki tłumacząc taksiarzowi, ze królewna ma dotrzeć do domku cała i zdrowa, bo inaczej porachuje się z nim i z całą jego rodziną, choćby miał jechać w wysokie Andy.
Usłyszawszy się , że jeszcze przynajmniej kilka utworów, ruszyła do toalety.
Niestety w ciasnym korytarzu natknęła się na „owłosioną klatę”.
- Zatańczymy? – poczuła na twarzy nieświeży oddech
- Nie – opanowała się, by nie dodać inwektyw. Nie chciała burdy. Facet w typie alfonsa najprawdopodobniej nim był. Nauczyła się ufać swemu osądowi. Wróciła na salę w bezpieczne pobliże baru. Więcej tu nie przyjdę, obiecała w sobie w duchu, choć jednym z powodów dla których chodziła do Nieba, był fakt, że bywało tu parę szych z telewizji.
Pojawiła się roześmiana Sandra. Carmen wysłuchała nader skomplikowanej relacji o szczegółach kontaktu wzrokowego z poetą i bardzo konkretnych wniosków z owego kontaktu płynących. „Spojrzenie powie Ci wszystko” -niczym w jakimś romantycznym tangu. Sandra w swoim przekonaniu była już umówiona na randkę ze śniadaniem i zapewne było to prawdą. Carmen mogła się zmywać.
Forda zaparkowała nieopodal, jeszcze w świetle latarni. Były i klamki i lusterka.
Otwierała drzwi gdy czyjaś ręka oparła się o framugę. Odwróciła się, wzrok miała na wysokości małpiej klaty.
Od wejścia i ochroniarzy dzieliło ją 50 metrów. Krzyknęła i jednocześnie wyprowadziła prawy sierpowy. Nie umiała się bić. I mogła liczyć na pomoc. Ale zwyciężyła wściekłość. Nie powstrzymało jej dręczące wspomnienie osuwiska w La Victoria. Rozsądek przegrał z instynktem.
Niech rzeczywistość rozpadnie się na fragmenty. Jak w dziecięcym kalejdoskopie. Setki tysięcy możliwości. Carmen wiedziała, że będzie musiała wybierać uważnie. Carmen - nieudolny Bóg Teraz.
 
Hellian jest offline