Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2008, 22:31   #23
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
>>> Nie stracił przytomności, zatem nie jest aż tak źle <<< - pomyślał Derrick podążając tuż obok prowizorycznych noszy niesionych przez dwóch naprędce zwerbowanych pomocników. Obaj byli szerocy w barach i z postury przypominali pomocników kowala. Ogólnie sprawiali wrażenie, że bez wysiłku mogą nieść rannego przez pół miasta.
>>> Dobrze, że jest z nami ta córka <<< - pomyślał, rzucając okiem na idącą po drugiej stronie noszy dziewczynę - >>> i że nie straciła głowy. Gdyby nie ona, pewnie byśmy musieli chodzić od domu do domu... <<<
Kupiec nie bardzo nadawał się do konwersacji, a ze służącego nie można było wycisnąć ani jednego rozsądnego słowa...
>>> To się nazywa mieć szczęście w nieszczęściu <<< - pomyślał o kupcu. - >>> Nie dość, że medyk pod ręką, to jeszcze inteligentna córka. <<<

Nie da się ukryć, że bez córki mieliby nieco kłopotów z przedostaniem się przez mur wewnętrzny. Wystarczyły dwa słowa dziewczyny, by żołnierze pilnujący bramy odsunęli sie na boli. I całe szczęście, bo czas grał, mimo wszystko, pewną rolę.
Dom kupca znajdował się na szczęście niedaleko. I chociaż wyglądał niezbyt okazale, to i tak jego wygląd świadczył o tym, że kupiec do ubogich nie należał.
Przywołana przez dziewczynę służba natychmiast zabrała kupca i wniosła do środka. Spieszący za nimi Derrick nie zdołał zaobserwować, jak zostali wynagrodzeni "noszowi", ale z ich uśmiechów można było wywnioskować, że całkiem nieźle...

Kupiec leżał już na stole i nie było czasu na wymianę grzeczności.
- Wiadro zimnej wody - Derrick natychmiast wysłał pierwszego z brzegu służącego. - Garnek wrzącej wody, prosto z pieca - powiedział do młodej służącej.
Oboje nie byli zbyt zachwyceni tym, że tracą widowisko, ale jedno spojrzenie damy wyglądającej na panią domu wystarczyło, by pospiesznie się oddalili.
Kątem oka Deriick zauważył, że córka kupca mówi coś cicho do owej damy. Pewnie na jego temat, o czym świadczyło pospieszne spojrzenie skierowane w jego stronę...
Derrick wyciągnął z torby woreczek z ziołami i odmierzywszy starannie porcję przywołał ruchem ręki kolejną służącą.
- Tą porcję proszą zaparzyć, ostudzić i natychmiast przynieść...
- Do tego jakąś miskę. I szarpie, jeśli jakieś macie...
Podczas podróży nie mógł w odpowiedni sposób uzupełniać zapasów i niektóre z jego zasobów były na wyczerpaniu...

Po wypiciu ziół kupiec natychmiast zasnął. Co wywołało zbiorowe westchnienie... Zdziwienie było widoczne nawet na twarzach obu dam.
>>> To jak tu usypiają pacjentów <<< - zdziwienie Derricka było chyba równie duże. - >>> Walą w łeb, czy upijają? <<<
Na razie nie miał czasu na wnikanie w te sprawy.
- Proszę o opuszczenie pokoju - powiedział stanowczo.
- Panie również - zwrócił sie do obu dam.
Dama wyglądająca na żonę kupca skrzywiła sie ledwo dostrzegalnie. Widać było, ze nie przywykła do takiego zachowania. Nic jednak nie powiedziała.

Operacja nie była łatwa. Całe szczęście, ze chory spał, bo gdyby zobaczył, co się dzieje z jego nogą, to penie uciekłby z krzykiem ze stołu. Dla postronnych świadków widok również byłby i niemiły dla oczy, i niezrozumiały.
Głęboka rana sięgała aż do kości. Widać było, że kość nie została na szczęście zmiażdżona, ale wyraźnie można było zobaczyć odłamany niemal fragment.
Wymagało to cięcia, szycia oraz zręcznych i doświadczonych palców... Niekoniecznie w takiej kolejności...
Gdy wreszcie wszystko było nastawione, pozszywane, posmarowane odpowiednią maścią i zabandażowane Derrick odetchnął z ulgą.
>>> Przydałby mi się pomocnik <<< - pomyślał.
Co było niemożliwe tak długo, jak długo się nie ustatkował. Trudno byłoby znaleźć szaleńca, który wolałby włóczyć się po szlakach niż pobierać nauki pod solidnym dachem i spedzac noce w ciepłym łożu.
>>> Jeszcze parę latek i będziesz za stary na takie wojaże <<< - odezwał się, zwykle milczący w tej kwestii, zdrowy rozsądek.
Derrick uśmiechnął się sam do siebie, a potem umył ręce i narzędzia.

Derrick wziął ręce miskę, na której leżał pęk zakrwawionych szmat i otworzył drzwi. Efekt był jeszcze lepszy, niż się spodziewał. Na widok zakrwawionych szmat jedna z służących zemdlała z piskiem. Jej dwie koleżanki wyniosły ją bliżej okna. Posadziły na krześle, otworzyły szeroko okno i zaczęły wachlować siedzącą.
>>> Chciały widowisko, to mają widowisko <<< - pomyślał.
Obie szlachetne damy, jak zauważył, nawet nie mrugnęły.
- Spalcie to - powiedział.
Jedna ze służących zostawiła zemdloną i z wyraźną niechęcią ruszyła po miskę. siedząca na krześle otworzyła oczy i wraz z koleżanką wymknęła się z pokoju, w którym pozostały tylko obie damy i Derrick.
Starsza z nich, blond włosa, o szyi przyozdobionej wspaniałą kolią, podeszła bliżej.
- Dziękuję panu za pomoc, dziękuję z całego serca - powiedziała.
Ulga w jej głosie była wyraźna. I wyglądała na prawdziwą.
- Nazywam sie Teresa Lyvenbrook - kontynuowała. - Mężczyzna któremu pan udzielił pomocy to Otton, mój mąż. A to moja córka - wskazała dłonią dziewczynę - Helena. Jak mogę się panu odwdzięczyć za okazaną pomoc? Proszę tylko podać cenę.

Uśmiech przewinął się przez twarz Derricka.
- Derrick Talbitt - przedstawił się z ukłonem
- Gdyby to była bajka lub opowieść snuta przez barda - powiedział z uśmiechem - to w tej chwili należałoby zażyczyć sobie pół królestwa i rękę pięknej księżniczki - spojrzał z uśmiechem na Helenę.
- Ale chociaż panna Helena - zwrócił się do Teresy - godna jest miana księżniczki, to jednak moja pomoc nie zasługuje na tak hojną zapłatę.
- Wystarczy mi - przeniósł wzrok z twarzy Teresy na szyję, a potem na jej biust, nader kształtnie rysujący się pod suknią - ta zdobiąca suknię wstążka, pani, w kolorze twych oczu...
- Ale - spoważniał - zmuszony jestem prosić o gościnę na tę jedną noc. Muszę być pod ręką, gdyby nagle stan chorego uległ gwałtownej zmianie...
 
Kerm jest offline