Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2008, 22:42   #17
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
- Broń, o czym wspominał… Lukas, tak? Jaka? Najlepiej niech każdy wybierze swój zestaw, przy czym trzeba uwzględnić broń zarówno palną, jak i noże czy inny sprzęt tego typu. Zastanawiam się nad jakąś snajperską spluwą, może się przydać.

- Dokładnie, broń dalekiego zasięgu, jakaś snajperka. Ponadto coś małego, co można łatwo schować w ubraniu, torebce. Najlepiej z wyciszonym strzałem, nie potrzebujemy zwracać na siebie uwagi.- Mruknął.

Słuchał, zastanawiając się przy tym, co jeszcze można zamówić.

- Nurtuje mnie kwestia tego całego przewodnictwa.Rae kątem oka spojrzała na twarz mulatki, nie zwróciła jednak głowy w jej stronę. – Może nie powinniśmy tak po prostu odrzucać tego, co zostało nam narzucone, możliwe, że jest w tym jakiś wyższy cel. To może być test, na który na każdego przyjdzie kolej. – Dopiero teraz odwróciła się do Zarazy.

Te słowa rozproszyły go lekko. „Większy sens”? Irracjonalne, a jeszcze przed chwilą ta osoba wydawała mu się kimś inteligentnym, kimś kto nie da się otumanić tym sektom, jak te pozory mogą mylić. Twarz Lukasa nie zdradzała jednak żadnych uczuć. Oczy były puste, bez wyrazu.

- Bełkot.- Mruknął do niej.- To tylko sekta, naprawdę w to wszystko wierzysz? Dałaś im się otumanić? Oszukać? Ilu idiotów, idealistów, terrorystów, chodzi po tym rozpieprzonym do granic możliwości świecie i prawi swoje przekonania, swoje głupie…- Czuł, że traci spokój, twarz wykrzywił mu lekki grymas, który wprawne oko mogło zauważyć. Westchnął.- Każdy ma jakiś cel, my jesteśmy tymi na samym dole, którzy Ci wyżej do tego wykorzystują, nie szukajmy w tym wszystkim jakiegoś większego sensu, nie oszukujmy się, tu nic nie ma sensu.

„Do cholery, o czym ja gadam?” Odwrócił wzrok, od tej kobiety, zerknął na czarną kulę, a potem na rolety zasłaniające okno. Miał ochotę opuścić to pomieszczenie. Odkaszlnął.

Słuchał dalej, słów „Wojny” odnośnie przesłuchiwania, brzmiały nieprofesjonalnie, ale nie skomentował tego, po zdaniach rzuconych do „Głodu”, nie chciał ukazywać jakichkolwiek emocji przy tych ludziach.

***

- Martin Higshoog?

- A muszę odpowiadać? Celujesz we mnie bronią, więc już wiesz kim jestem.


Dwóch nieznających się ludzi stało naprzeciwko siebie. Pierwszy raz się widzieli, a mimo to coś ich łączyło. Obaj chcieli zabić się nawzajem.

- Tato, chodźmy do domu.- Mały chłopczyk już płakał.- Tato, tato... Co się dzieje?

- Zamknij się.- Warknął ojciec.- Dziecko, synu mój drogi... Pamiętaj, że Cię kochałem.

- Martin, jakiś Ty sentymentalny!- Zaśmiał się szyderczo obcy.- Przykro mi, ale tak kazał Big Boss.

Tamtego dnia trzy wiązki laserów przewierciły się przez klatkę piersiową Martin’a Higshoog’a, który przeszedł już w zapomnienie. W tym świecie nikt nie pamięta o nieboszczykach, każdy tylko dba o to, żeby samemu przeżyć. Tylko jeden chłopiec... nie zapomniał. I nigdy nie zamierzał. To było znamię, jego kalectwo na całe życie.


***

Lukas, kiedyś ten chłopczyk, miał dość gdy ludzie kreowali się na bogów. Gdy próbując pokazać innym swoją omnipotencję, po prostu, zabijali ich.

***

Tak samo teraz, ta sekta, upodobniała się do Boga, wykorzystywała jego wizerunek, bawiąc się zwykłymi ludźmi, wykorzystując ich dla własnych profitów. A potem śmiali się z ich cierpienia.

Usiadł ponownie, i siedział skulony jak tamten mały chłopczyk, czekający na to, aż tata wstanie i pomoże mu.

Odezwał się nagle i niespodziewanie. Znowu głosem wypranym z emocji, głosem zimnego profesjonalisty.

- Według mnie to powinny być zwyczajne dwa auta, jakie widzimy na co dzień, broń, jak dla mnie, małej objętości blastery i jakaś snajperka, standardowo, paralizator, nóż. Najlepiej wszystko dobrej jakości i wysokiej technologii. Mam nadzieję, że stać ich na to wszystko.- Mruknął trochę niepewien co do ich umiejętności.- Ubrania, zwyczajne, do zakradania i może też jakieś wyjściowe, jeżeli trzeba będzie na przykład wchodzić do restauracji. To chyba będzie wszystko.

Spojrzał pytająco na resztę, po czym zatrzymał wzrok na kuli.
 
Lukadepailuka jest offline