Harting i Romanow sprawowali się świetnie. Pewnie już nie z takich opresji wychodzili. Zadziwiające jak dobrze sobie radzą. Tess starała się tylko nie wchodzić im w drogę i nie przeszkadzać, dosyć mieli swoich kłopotów.
I nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nowe zapasy, paliwo zawsze się przyda. I dobrze wyjść z tej puszki i rozprostować kości. Widoków nie ma co podziwiać, wszystko wygląda tak samo źle i nieoptymistycznie. Ale Tess rozglądała się mimo to, nie miała nic lepszego do roboty.
Rozglądanie się opłaciło. Nagle za jakąś skałą zobaczyła kształt. Raczej człowiek, a właściwie jego głowa bo tylko tyle widziała.
- Tam, za wami! - zdążyła krzyknąć gdy rozległ się strzał.
Jej upadające na ziemię ciało nie wydało już żadnego dźwięku. I już nigdy nie wyda.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |