Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2008, 14:41   #146
Diakonis
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
*******

- Renwaldzie miej na oku tą ofermę.
- Ależ oczywiście pani z radością powitałem nowinę iż będę jechał z tym jakże dzielnym rycerzem -
z nieukrywaną ironią powiedział oficer do swej
Namiestniczki.
- Nie chciałam go dopuścić, ale mimo wszystko może wam się przydać na coś chociażby na mięso armatnie.
- Raczej na kulę u nogi i to wyjątkowo ciężką z tego co widzę.
- Renwaldzie wiesz że nie będziesz kwestionował moich wyborów, ale jeśli okaże się on wam zbyt wielkim ciężarem, nie miej skrupułów pożegnać naszego kawalera Adelaida.
- Tak jest pani Alusair.

******

- Ehh panowie rzekłem że "do dupy z takim poselstwem". Teraz to wam powiem, że i do dupy z taką misją. Słoneczko świeci, chmurki wesoło sobie przecinają niebo, ptaszki ćwierkają, rzygać mi się chce. Jak za chwilę...
- Teraz ty stul ryj Korgan. Patrzę na tą przydupiastą mapę i myślę którędy jechać. Nie wiem co za kozia trąba rysowała tą mapę, ale coś mi mówi, że ktoś nie do końca chciał żebyśmy dojechali na miejsce.
- Daj mi może ja spróbuję
- do rozmowy przyłączył się Kartuz, który dotychczas stał z boku. Przez chwilę tak dwóch krasnoludów patrzyło na mapę, a trzeci rozglądał się po okolicy.
- Te! Psubraty. Nie chcę was martwić, ale coś mi się widzi, że jakiś przydupiec nas obserwuje...

******

Trzech wędrowców z lekkimi jukami opuściło bramy miasta. Na przedzie z dumą jechał Malwin Rossart. On jeden w jukach miał więcej bagaży, z bliska dałoby się usłyszeć szczęk metalu. Przy siodle widać było przywieszony długi szeroki miecz. Natomiast dwóch jeźdźców za nim wyglądało o wiele skromniej, mogliby stanowić jego sługów. W jukach mieli niewiele, byli ubrani w skromne, szaro brunatne szaty. Twarze ich zasłaniały ronda kapeluszy. Jeden z nich miał przy siodle pokrowiec na łuk, niewiele było na nim ozdób lecz kto je zobaczył z pewnością stwierdził, że są one co najmniej "egzotyczne".

- Panie Arraher coś mi się zdaje, że ktoś podąża naszym śladem.
- Ilu?
- Było dwóch konnych, ale teraz nie wiem, oddalili się na bezpieczną odległość.
- Zatem na razie nie reagujemy. Tak jak powiedziała Alusair, wiele oczu na nas patrzy.


******

Sabah nie spodziewał się jawnego wypuszczenia orszaku. Cały jego ekwipaż był przygotowany, pozostawało tylko czekać. Czekanie dłużyło się, niewiele zrobił przez ten czas. Sprawdził kilka razy jeszcze wszystkie klamoty, był idealnie przygotowany. Jednak gdy Gwidon zbudził go z drzemki z informacją, że mają trop, był zdezorientowany. Nie to żeby nie był gotów, po prostu psychicznie nie spodziewał się że to nastąpi tak nagle. Po kilkunastu sekundach był już na koniu na trakcie.

******
 

Ostatnio edytowane przez Diakonis : 13-04-2008 o 00:51.
Diakonis jest offline