Gdy Franceska rozpoczynała swój mały występ, ruszając biegiem w stronę okna, Folken wzruszył ramionami, obserwując jak dwójka jego ludzi biegnie za kobietą. Gdy ta rozpoczynała była już przy oknie Folken krzyknął tylko -Uważaj na siebie, ślicznotko! I zapamiętaj imię: Folken Legara! - po czym wyszczerzył zęby. Nie pogardziłby kolejnym spotkaniem z tą piękną damą, zwłaszcza w innych okolicznościach. Gdy tamta skoczyłą z sadystycznym uśmiechem spojrzał jak tamci dwaj stają wryci tuż przed oknem i wpadają na siebie. Nie wiedział jak kobieta się uratuje, ale był pewien, że jakoś da radę. Wzruszył ramionami i przysiadł przy swoim podopiecznym.
-No, panie Leonardzie, toście dostali kurwa w dupę. Straż chyba niezbyt was lubi, skoro takie fajtłapy dała wam do ochrony. - z uśmiechem powiedział do mężczyzny, spokojnie szukając czegoś w sakiewce. I znalazł. Mała buteleczka z korkiem. Zębami wyrwał zamknięcie i podsunął aromatyczny wywar pod nos póprzytomnego mężczyzny. Sole trzeźwiące szybko postawiły go na nogi, oczywiście tylko w sensie przenośnym. Zaczął prychać i kichać, z ust pociekła mu krew. -Skurwysyny - mruknął Legara i zaniepokojny rzucił okiem na mężczyznę. W tym samym momenciedwójka wielce rozeźlonych mężczyzn wstała i spojrzała na ich "szefa" wilkiem, zapewne obarczając go za nie zrobienie niczego. -Co, oczy mam wam wydłubać? Zapierdalać mi po jakiegoś doktora, byle szybko! Jan, zostajesz tutaj. Na co czekasz, wypierdalaj! - wrzasnął Folken i przerażony strażnik pobiegł szukać jakiegoś medyka. Folkenowi pozostało jedynie czekać i mieć nadzieję, że nic się nie stanie Leonardowi. Inaczej nie będzie zbyt miło.
Ostatnio edytowane przez Zaelis : 12-04-2008 o 21:51.
|