Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2008, 22:58   #235
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Po przemówieniu Veinsteela do środka wszedł przemoknięty Tantalion.
-Czy ktoś powie mi co tu się stało?-zapytał zakonnik, widząc ciało martwego towarzysza.
-Nie tak dawno wtargnęło tutaj trzech mężczyzn w czerwonych płaszczach i porwali Nami. Grozili jej śmiercią, ale nie ma czego się bać, bo jest dla nich zbyt cenna.
Powiedzieli, że ich pan będzie zadowolony, że przyprowadzili kogoś takiego. To jest gwarancja jej bezpieczeństwa i życia, a przynajmniej do czasu, więc jeżeli chcemy zastać ją żywą i nietkniętą to powinniśmy wyruszyć jak najszybciej
-powiedział.
-Obawiam się, że nie przynoszę dobrych wieści. Znajdujemy się w Lesie Cienia, niedaleko Gór Wschodnich, a to oznacza, że do wybrzeża mamy szmat drogi. W dodatku, w okolicy odkryłem obozowisko goblinów, którego centralnym punktem jest dość duża warownia. Nie jest dobrze strzeżona, ale wygląda na solidną. Mało tego – gobliny zdają się współpracować z ludźmi. Nie wiemy kim są, jakie mają zamiary i czy są powiązani ze smoczym panem, ale mogą mieć setki tych pokrak pod swoją komendą. Niewykluczone, że to oni stoją za porwaniem Nami. Musimy działać szybko, bo na pewno nie dadzą nam spokoju-rzekł Tantalion do Falco, a Półelf również do nich podszedł, biorąc uprzednio tarczę Łowcy.
-Z tego co mówisz to jestem prawie pewien, że to oni porwali Nami. Trzech ludzi przyszło portalem i zabrało Nami. Wnieśli ją w portal, a wyszli w innym miejscu, zaś ty widziałeś troje ludzi niosących czwartą osobę. Mało tego. Mieli czerwone płaszcze.
Moje zdanie jest takie, otworzyli portal, przyszli tutaj, dali nam dzień na wyniesienie się stąd, zabrali Nami, przenieśli się portalem z powrotem pod warownię, ale to jest oczywiste. Ludzie stąd współpracują z Goblinami i mają wspólnego Pana. Świadczy o tym fakt, że jest to warownia Goblinów, a oni mówili, że ich Panu może się Nami spodobać, czyli zanieśli ją do swojego Pana, a mianowicie do twierdzy Goblinów. Nic prostszego
-powiedział wręczając tarczę Tantalionowi.
-Dziękuję, że miałeś na nią oko-rzekł zakonnik lekko skłaniając głowę, zaś Półelf odpowiedział tym samym:
-Nie ma najmniejszego problemu-odrzekł Jeździec, zaś Łowca zabrał się za sporządzanie pochówku. Nie miało to większego sensu, gdyż i tak wiedziano o ich obecności oraz ilości. Nie wiedzieli tylko o jednej osobie, a mianowicie właśnie o Tantalionie. Teraz to on jest ich asem w rękawie, którego można wyprowadzić w każdej chwili. Najlepiej w tej, która będzie najbardziej potrzebny. Trzeba więc ukrywać jego istnienie w miarę możliwości jak najskuteczniej oraz jak najdłużej się da.
Nie mniej jednak ja również mam w zapasie kilka asów, które mogę wykorzystać w każdej chwili, i które mogą zaskoczyć wszystkich-pomyślał Półelf, przyłączając się do kopania, ponieważ trzeba to było zrobić możliwie jak najszybciej oraz nie zostawić żadnych śladów działalności. Przyłączył się również Thomas, co sprawiło, że praca szła w błyskawicznym tempie.
Półelf włożył ciało do grobu, po czym zasypał ziemią, przykrywając ziemią, na której rosła trawa.
Zrobił to tak, żeby nic nie było widać i rzeczywiście, wszystko wyglądało na takie, jakby nikt to niczego nie dotykał.
Thomas wszedł do jaskini po swoje rzeczy, a Vein wszedł za nim, ale w innym celu. Rozpoczął sprzątanie, by nikt nie zorientował się, że ktoś tu był.
Było to całkowicie bezcelowe, jednakże lepiej było sprzątnąć, by nikt nie miał punktu zaczepienia.
Wyszedł ostatni, dbając o najdrobniejszy szczegół, a kiedy skończył pracę, uśmiechnął się do siebie, po czym odwrócił się i podążył za resztą, zajmując swoje zwyczajowe ostatnie miejsce w pochodzie.
Deszcz padający z nieba niesamowicie ułatwiał zadanie przy zacieraniu śladów przy przejściu po trawach lasu. Półelf nie miał wiele pracy.
Tantalion prowadził, gdyż znał drogę, ale to właśnie Jeździec najlepiej czuł się w obecnych warunkach. Każdy las był domem tego, u którego w żyłach płynie choć jedna kropla Elfiej krwi, zaś jego profesja nauczyła go dostosowywać się do każdych warunków, a szczególnie takich, w których było ciemno. Im ciemniej tym lepiej. Nie gardził również warunkami ograniczającymi widoczność i to właśnie z takimi miał do czynienia w tym wypadku.
Ciemny las z ograniczoną, przez strugi deszczu, widocznością, był istnym rajem dla Płówlfa, który mógł w takich warunkach dostrzec więcej niż inni.
Przebywanie z Gryfem, który ma w żyłach krew szlachetnych orłów, posiadający wyśmienity wzrok, również nie pozostaje bez znaczenia.
Tak, jego towarzysze jeszcze wiele o nim nie wiedzieli. Nie mieli o nim pojęcia, nie znali go. Ich błędem była niedostateczna obserwacja swoich towarzyszy, którego on nie popełnił. Nie mniej jednak ciosu mogą się od niego spodziewać jako od ostatniej osoby na tym świecie, jeżeli tylko nie wystąpią przeciwko niemu.
Najbardziej obawiał się o staruszka, któremu chcąc, nie chcąc mógł zrobić krzywdę w samoobronie. Nie chciał tego, ponieważ polubił tego Czarodzieja i postanowił mu pomóc. Miał już nawet pomysł jak to zrobić, jednakże Aquodayro nie mógł o tym nic wiedzieć, bo wtedy wiedziałby również Ruvulus.
Trzeba było szybko zastosować pewien podstęp i nawet wiedział już jaki. Wiedział również w jaki sposób go wykona, ale potrzebne mu były informacje, ale wiedział też jak je zdobyć, a przynajmniej tak sądził. Trzeba było jak najszybciej rozwiać wątpliwości.

Po pewnym czasie dotarli do warowni, a raczej w jej okolice.
-Thomasie, stań na straży kawałek dalej, w razie niebezpieczeństwa wróć tu, by nas ostrzec-rzekł Falco do Elfa. Wada była taka, że Łucznik mógł pilnować tylko jednej strony, więc Półelf postanowił mieć oko na pozostałe.
-Musimy się jakoś dostać do tego zamku, nie sądzę, aby te dymiące się doły były bezpośrednio połączone z budynkiem. Wygląda na to, że będziemy musieli wejść frontowymi drzwiami… Chyba, że macie inne pomysły?-zapytał Falco, a Veinsteel zastanowił się.
-Być może mam inny pomysł, ale potrzebne mi jest potwierdzenie. Trzeba obejść warownię dookoła w poszukiwaniu tajnych przejść. Niemożliwym jest brak drugiej, tajnej drogi. Każdy inteligentny władca ma taką w przypadku niespodziewanego ataku i jeszcze mniej spodziewanej klęski. Porażka wtedy oznaczałaby nie mniej, nie więcej niż śmierć lub pojmanie w niewolę, do czego nie można dopuścić. Nigdy. Nawet najgłupszy władca ma mądrych architektów oraz doradców, chyba że oni są jeszcze większymi ćwierćmózgami niż sam władca, jednakże tajne przejście to standard każdej budowli tego typu. Musi być gdzieś w pobliżu. Nie spodziewałbym się go w murze zamkowym, ponieważ podczas oblężenia wpadłoby się z deszczu pod rynnę. Zbyt daleki tunel podziemny również jest bez sensu, gdyż tak długa budowla bez podpór mogłaby się zawalić, co czyniłoby przejście całkowicie nieprzydatnym w innym celu niż kryjówka, z której nie wiadomo kiedy można by było wyjść oraz która w każdej chwili groziłaby odnalezieniem.
Ja umieściłbym wyjście z podziemnego tunelu nie daleko przy rozpoczęciu się lasu, gdyż wtedy jest to naturalna ochrona. Jeżeli jednak władca nie pomyślał tymi kryteriami, zamontował przejście w murze, dlatego też warto by było przyjrzeć mu się z bliska.
Jeśli jednak nie byłoby możliwości znalezienia tajnego przejścia lub w przypadku, gdyby go nie było można by było spróbować dostać się tam od góry lub też można by było spróbować sforsować ścianę muru
-powiedział, przyglądając się budowli.
Za chwilę jego uszu dobiegł dziwny głos, w którym po chwili rozpoznał Goblinie okrzyki, co potwierdził Thomas, który przybiegł do inech pd razu z niepokojącą informacją o czymś większym.
-Cholera! Nie możemy pozwolić, aby któryś z nich uciekł i powiedział o nas komuś innemu. Miejmy nadzieję, że jeszcze tego nie zrobili Musimy walczyć-stwierdził Falco.
-Niestety to może być ork-skomentował informację o dużej istocie.
-Nie obawiaj się, nie mam zamiaru pozwolić im odejść, gdyż uważam tak samo-rzekł, płynnym ruchem wyjmując miecz oraz sztylet, a chwilę później wyłoniły się Gobliny oraz Ork, ku potwierdzeniu jego obaw.
Gobliny rzuciły się na nich, a Ork naparł na Lukasa.
Trzeba mu szybko pomóc-pomyślał.
Spodziewał się ślepego ataku ze strony Goblinów i nie pomylił się. Stał spokojnie przed stworzeniem nacierającym na niego. Chciał wykorzystać przewagę wzrostu, długości rąk i ostrzy, a także szybkości rąk.
Chciał wykonać szybkie cięcie po szyi prawą ręką, a następnie wykonać obrót tak, by swoimi plecami znaleźć się przy plecach Goblina, a wtedy wbić w jego ciało sztylet z lewej ręki.
Gdyby Goblin uniknął lub zablokował pierwszy cios, zrezygnuje z drugiego. Będzie chciał wtedy zależnie od sytuacji w jakiej się znajdzie, wykonać szybką szarżę do przodu, blokując rękę z ostrzem przeciwnika, by nie mógł zadać ciosu lub odskoczyć do tylu, by obrać inną taktykę.
W przypadku pierwszej opcji, będzie atakował sztyletem tak, by być po tej samej stronie, po której przeciwnik trzyma miecz, żeby blokując rękę z mieczem, blokował również drugą łapę stworzenia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline