Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2008, 15:45   #231
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany



Lukas, siedząc jeszcze w jaskini i przygotowując się, sięgnął po włócznie z nagłą determinacją. Co wiedział o goblinach? Były małe i głupie, żaden przeciwnik licząc indywidualnie.

Przewiesił ją przez ramię i rozejrzał się za resztą ekwipunku.


***



Teraz stał naprzeciw wysokiego orka. Nie by przygotowany na taką walkę, nie tego się spodziewał. Ale był rycerzem do cholery, prawda? Cholernym idealistą rycerzykiem, oddającym cześć bogu. Ale teraz nie zdąży się pomodlić, nie sięgnie po krzyż i nie ucałuję go prosząc o zbawienie. Było za późno…

Odetchnął, rycerz to nie tylko mnich, uczył się walczyć, umiał walczyć. Sięgnął po włócznię i cisnął ją w orka.

- Zdychaj piekielny stworze.- Warknął wojownik przez zaciśnięte zęby.

Giń! Giń!


***



Podrapał się po głowie. Gdzie hełm? Szlag, zgubił go. A co jeśli strzała utkwi mu w czaszce? Nieważne, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Miał Boga, który był silniejszy niż żelazo.

Ale żelazo też się przyda. Podniósł dopiero co wyczyszczony i wyostrzony miecz z ziemi i wsadził go do pochwy, która wisiała, przyczepiona do pasa.


***



Trafił. Przebił mu ramię i poczuł już jego wściekłość. Rozproszył się trochę i odsłonił, ale Lukas był za daleko żeby to wykorzystać. Ork ruszył naprzód z jeszcze większą determinacją. Człowiek przeciw bestii…

Miał jeszcze miecz. Błogosławione stalowe ostrze, spoczywające teraz w pochwie. Potwór był coraz bliżej, więc rycerz nie zwlekał. Wyjął miecz i za młynkował nim. Cofnął się krok, ork był bliżej, krok do tyłu, bliżej, odór z ust bestii, Lukas umiał walczyć, uczył się tego, wiedział to, i ciął potwora przez bark z błyskiem w oczach. To Bóg ciął za niego.
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 24-03-2008, 16:08   #232
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Białowłosa siedziała na łóżku machając nóżkami w powietrzu. minęło zaledwie kilka minut, a wydawało jej się jakby mijała wieczność. Zatęskniła za tym kogo kocha najbardziej. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, że żałuje, że chciałaby mieć go przy sobie, przytulić. Oddała swego syna, tego jedynego. Oddała, miłość po swojej straconej miłości. W świecie wojny nie ma miejsca na złamane serce kobiety. Musiała wziąć się w garść i podejść do tego z rozwagą. Musiała wyjść z sytuacji broniąc się...nigdy się nie poddając. Nie jestem słabą kobietą, nie jestem słabą kobietą... - powtarzała sobie w myślach, jednak każdy wiedział, że w świecie wojen kobiety wcale nie są silne. Żadna z nich nie posługuje się perfekcyjnie mieczem. Żadna z nich nie jest na tyle silna by obronić się w zaskakujący sposób. To tylko ciche nadzieje, i kłamliwe złudzenia, które nigdy nie mówią prawdy. Wstała z łóżka i podeszła do niewielkiego okna. Chciała zobaczyć gdzie się znajduje. Być może to stąd widać jaskinię w której dotychczas się znajdowali?
Gdy wspięła się na palcach by dojrzeć cokolwiek usłyszała za sobą skrzyp drzwi. Gwałtownie zadrżała i odwróciła się przylegając plecami do ściany. Do pomieszczenia w którym się znajdował wszedł...Co to za dziadek? - pomyślała O, i dwóch bohaterów... - dodała.
Mężczyzna przyjrzał jej się dokładnie a potem wyprosił swoich sługusów by móc zostać sam na sam z elfką.

-Dawno nie miałem okazji gościć u siebie w zamku, tak pięknej kobiety- zaczął mówić, gładząc palcami włosy kobiety. Nami odsunęła się od niego niby, że wolałaby przejść się po celi. Chciała już krzyknąć by zostawil ją i nie dotykal tymi śmierdzącymi łapskami, jednak powstrzymała się.

- ...mam wiele do zaoferowania… Pytanie brzmi czy przyjmiesz to co chcę ci dać?- zapytał.

Nami oparła się plecami o drzwi i patrząc na niego uniosła brew. Chyba dziś lekarstw staruszek zapomniał.

- Zależy od propozycji. . . oraz od tego, kim jesteś. - powiedziała wprost nie ukazując żadnych emocji. Była poważna, a na jej twarzy nie pojawił się nawet uśmiech. Jej usta nie drgnęły. Czekała na coś konkretnego.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 30-03-2008, 13:51   #233
 
Zafrire's Avatar
 
Reputacja: 1 Zafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znany
Bez jej udziału postanowili co będą robić. Dziewczyna rejestrowała tylko fragmenty tego co działo się w okół niej. Zatracona we własnych myślałch, zastanawiała się co zrobiła źle, że teraz aż tyle ludzi zginęło. Chociaż wiedziałą, że to nie jej wina, sama siebie obwiniała. Coraz częściej wydawało jej się że nie powinna uciekać z tej wioski, przynajmniej już by jej nie było... Nie namieszałą by tyle, nic by nie zrobiła. A teraz co jej zostało? Tylko iść i liczyć, że w końcu i na nią trafi śmierć. Najbliżsi przegrali z nią wyścig, a ona dalej jej się wymyka, pomimo tego, że nawet nie próbuje specjalnie chronić życia. Kiedy zaczęli iść, ni espowolniała marszu,jednak szła prawie na końcu. Smutek który jeszcze nie dawno próbowała uktyć teraz był widoczny cały czas. Cały czas walczyła ze swoimi myślami. Wiedziała, że nie może tak poprostu się zabić, chciała tego ale wiedziałą że tego nie zrobi. Uciec też nie mogła, bo gdzie? Wszędzie byłoby tak samo. W końcu doszli, jeden z przyjaciól został wysłany na zwiad. A ona stała. Nagle jednak zaczęło się robić zamieszanie, to chwilowo przywróciło ją do życia. Nagle zobaczyła jak w jej kierunku zaczął biec goblin. A ona stała i patrzyłą na niego. Teraz w jej głowie toczyła się ostateczna walka, "stać czy walczyć?" to pytanie które zadawała sobie w każdej sekundzie. Okazja by zginąć. Może przecież stać i wszystko się skończy, przyjdzie ulga. Spojrzałą w bok. Ujrzała Lukasa który walczył z orkiem. Ona stała dalej, goblin zbliżał się nieuchronnie. Stała ze smutkiem piszącym się na twarzy, jednak bez strachu, to uczucie zostało wymazane, przynajmniej w tej chwili. Jednak kiedy zobaczyła swoją drużyne coś innego zaświtało w jej głowie. Na wyciągnięcie łuku było za późno. Wyciągnęła 2 sztylety, jednym rzuciła w goblina, a drugi trzymała w ręce aby ostatecznie dobić przeciwnika, jeśli ten dalej biegł w jej stronie. Kiedy stała i czekała na rozwój wydarzeń, wiedziała co kazało jej się obronić. Ci ludzie z którymi tyle czasu przeżyła, nie chciała by patrzyli jak ginie nie próbując się nawet obronic. Poza tym czuła, że któś mógłby obwiniać się za jej śmerć...
 
__________________
Irokez lub glaca to powód do dumy...

Ostatnio edytowane przez Zafrire : 30-03-2008 o 13:54.
Zafrire jest offline  
Stary 11-04-2008, 13:03   #234
 
Donki's Avatar
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
- To jest bezczelność! Mógł jak on się odezwać nie nawet, nawet zareagować nie, kiedy się dłoń pojednania wyciąga do niego! W nie ogóle opłaca się być miłym, to tylko nawet jeżeli tak się udaje, bo nikt i tak nie docenić twojego wysiłku skory…
- I mnie to mówisz…
- Myślałem, że panować nad Tobą zacząłem…
- Przecież jestem w twoich myślach, Aquodayro. Och Aquodayro, czy nie zauważasz czegoś, czego nie uwzględniłeś w swoich przemyśleniach? Nie chciałeś od nich odchodzić, gdyż uważałeś ich za kogoś większego, niż za towarzyszy twojej wędrówki. Zmieniłeś plany, co do twojego życia, pomagałeś im, a oni odwrócili się od Ciebie. Tylko ja wciąż jestem przy Tobie, czy tego nie dostrzegasz? Tylko ja jestem twoim przyjacielem, tylko dzięki mnie wciąż żyjesz. Nie poradziłbyś sobie gdyby nie ja, ty byś nie zabijał innych żeby przeżyć… Ale trzeba to robić…trzeba nim oni Ciebie zabiją. Trzeba być szybszym niż śmierć, oszukiwać ją. Ja jestem wieczny, a ty? Nawet jeżeli śmiertelnie nas zranią, to ja znajdę inne ciało, ale ty tak nie możesz zrobić….chociaż…to mi podsunęło pewną myśl
-Jaką?
- Jest inny sposób by nas rozdzielić, ale jest on o wiele bardziej złowrogi i niepewny…dla Ciebie rzecz jasna.
- Rytuał to jaki?
- Powiem Ci jeżeli od nich odejdziesz. Nie jest to związane z nimi, a oni by Ciebie tylko powstrzymywali przed tym co będziesz chciał uczynić.
- …Muszę się zastanowić.
- Jak wolisz. Czas działa raczej na moją korzyść…
***
Aquodayro widząc nadchodzące gobliny, postanowił nie używać zbyt wielu czarów. Zatoczył prawą ręką na wysokości piersi niewielkie koło. W tym miejscu pojawiło się coś na rodzaj drzwi. Z koła wyskoczył mały kobold. Rozejrzał się dookoła, po czym spojrzał na czarownika. Mag przekazał rozkazy swemu słudze, który z ogłuszającym krzykiem ruszył na jednego z gobelinów. Za nim trzymając w rękach swój kostur biegł Aquodayro.
 
Donki jest offline  
Stary 12-04-2008, 22:58   #235
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Po przemówieniu Veinsteela do środka wszedł przemoknięty Tantalion.
-Czy ktoś powie mi co tu się stało?-zapytał zakonnik, widząc ciało martwego towarzysza.
-Nie tak dawno wtargnęło tutaj trzech mężczyzn w czerwonych płaszczach i porwali Nami. Grozili jej śmiercią, ale nie ma czego się bać, bo jest dla nich zbyt cenna.
Powiedzieli, że ich pan będzie zadowolony, że przyprowadzili kogoś takiego. To jest gwarancja jej bezpieczeństwa i życia, a przynajmniej do czasu, więc jeżeli chcemy zastać ją żywą i nietkniętą to powinniśmy wyruszyć jak najszybciej
-powiedział.
-Obawiam się, że nie przynoszę dobrych wieści. Znajdujemy się w Lesie Cienia, niedaleko Gór Wschodnich, a to oznacza, że do wybrzeża mamy szmat drogi. W dodatku, w okolicy odkryłem obozowisko goblinów, którego centralnym punktem jest dość duża warownia. Nie jest dobrze strzeżona, ale wygląda na solidną. Mało tego – gobliny zdają się współpracować z ludźmi. Nie wiemy kim są, jakie mają zamiary i czy są powiązani ze smoczym panem, ale mogą mieć setki tych pokrak pod swoją komendą. Niewykluczone, że to oni stoją za porwaniem Nami. Musimy działać szybko, bo na pewno nie dadzą nam spokoju-rzekł Tantalion do Falco, a Półelf również do nich podszedł, biorąc uprzednio tarczę Łowcy.
-Z tego co mówisz to jestem prawie pewien, że to oni porwali Nami. Trzech ludzi przyszło portalem i zabrało Nami. Wnieśli ją w portal, a wyszli w innym miejscu, zaś ty widziałeś troje ludzi niosących czwartą osobę. Mało tego. Mieli czerwone płaszcze.
Moje zdanie jest takie, otworzyli portal, przyszli tutaj, dali nam dzień na wyniesienie się stąd, zabrali Nami, przenieśli się portalem z powrotem pod warownię, ale to jest oczywiste. Ludzie stąd współpracują z Goblinami i mają wspólnego Pana. Świadczy o tym fakt, że jest to warownia Goblinów, a oni mówili, że ich Panu może się Nami spodobać, czyli zanieśli ją do swojego Pana, a mianowicie do twierdzy Goblinów. Nic prostszego
-powiedział wręczając tarczę Tantalionowi.
-Dziękuję, że miałeś na nią oko-rzekł zakonnik lekko skłaniając głowę, zaś Półelf odpowiedział tym samym:
-Nie ma najmniejszego problemu-odrzekł Jeździec, zaś Łowca zabrał się za sporządzanie pochówku. Nie miało to większego sensu, gdyż i tak wiedziano o ich obecności oraz ilości. Nie wiedzieli tylko o jednej osobie, a mianowicie właśnie o Tantalionie. Teraz to on jest ich asem w rękawie, którego można wyprowadzić w każdej chwili. Najlepiej w tej, która będzie najbardziej potrzebny. Trzeba więc ukrywać jego istnienie w miarę możliwości jak najskuteczniej oraz jak najdłużej się da.
Nie mniej jednak ja również mam w zapasie kilka asów, które mogę wykorzystać w każdej chwili, i które mogą zaskoczyć wszystkich-pomyślał Półelf, przyłączając się do kopania, ponieważ trzeba to było zrobić możliwie jak najszybciej oraz nie zostawić żadnych śladów działalności. Przyłączył się również Thomas, co sprawiło, że praca szła w błyskawicznym tempie.
Półelf włożył ciało do grobu, po czym zasypał ziemią, przykrywając ziemią, na której rosła trawa.
Zrobił to tak, żeby nic nie było widać i rzeczywiście, wszystko wyglądało na takie, jakby nikt to niczego nie dotykał.
Thomas wszedł do jaskini po swoje rzeczy, a Vein wszedł za nim, ale w innym celu. Rozpoczął sprzątanie, by nikt nie zorientował się, że ktoś tu był.
Było to całkowicie bezcelowe, jednakże lepiej było sprzątnąć, by nikt nie miał punktu zaczepienia.
Wyszedł ostatni, dbając o najdrobniejszy szczegół, a kiedy skończył pracę, uśmiechnął się do siebie, po czym odwrócił się i podążył za resztą, zajmując swoje zwyczajowe ostatnie miejsce w pochodzie.
Deszcz padający z nieba niesamowicie ułatwiał zadanie przy zacieraniu śladów przy przejściu po trawach lasu. Półelf nie miał wiele pracy.
Tantalion prowadził, gdyż znał drogę, ale to właśnie Jeździec najlepiej czuł się w obecnych warunkach. Każdy las był domem tego, u którego w żyłach płynie choć jedna kropla Elfiej krwi, zaś jego profesja nauczyła go dostosowywać się do każdych warunków, a szczególnie takich, w których było ciemno. Im ciemniej tym lepiej. Nie gardził również warunkami ograniczającymi widoczność i to właśnie z takimi miał do czynienia w tym wypadku.
Ciemny las z ograniczoną, przez strugi deszczu, widocznością, był istnym rajem dla Płówlfa, który mógł w takich warunkach dostrzec więcej niż inni.
Przebywanie z Gryfem, który ma w żyłach krew szlachetnych orłów, posiadający wyśmienity wzrok, również nie pozostaje bez znaczenia.
Tak, jego towarzysze jeszcze wiele o nim nie wiedzieli. Nie mieli o nim pojęcia, nie znali go. Ich błędem była niedostateczna obserwacja swoich towarzyszy, którego on nie popełnił. Nie mniej jednak ciosu mogą się od niego spodziewać jako od ostatniej osoby na tym świecie, jeżeli tylko nie wystąpią przeciwko niemu.
Najbardziej obawiał się o staruszka, któremu chcąc, nie chcąc mógł zrobić krzywdę w samoobronie. Nie chciał tego, ponieważ polubił tego Czarodzieja i postanowił mu pomóc. Miał już nawet pomysł jak to zrobić, jednakże Aquodayro nie mógł o tym nic wiedzieć, bo wtedy wiedziałby również Ruvulus.
Trzeba było szybko zastosować pewien podstęp i nawet wiedział już jaki. Wiedział również w jaki sposób go wykona, ale potrzebne mu były informacje, ale wiedział też jak je zdobyć, a przynajmniej tak sądził. Trzeba było jak najszybciej rozwiać wątpliwości.

Po pewnym czasie dotarli do warowni, a raczej w jej okolice.
-Thomasie, stań na straży kawałek dalej, w razie niebezpieczeństwa wróć tu, by nas ostrzec-rzekł Falco do Elfa. Wada była taka, że Łucznik mógł pilnować tylko jednej strony, więc Półelf postanowił mieć oko na pozostałe.
-Musimy się jakoś dostać do tego zamku, nie sądzę, aby te dymiące się doły były bezpośrednio połączone z budynkiem. Wygląda na to, że będziemy musieli wejść frontowymi drzwiami… Chyba, że macie inne pomysły?-zapytał Falco, a Veinsteel zastanowił się.
-Być może mam inny pomysł, ale potrzebne mi jest potwierdzenie. Trzeba obejść warownię dookoła w poszukiwaniu tajnych przejść. Niemożliwym jest brak drugiej, tajnej drogi. Każdy inteligentny władca ma taką w przypadku niespodziewanego ataku i jeszcze mniej spodziewanej klęski. Porażka wtedy oznaczałaby nie mniej, nie więcej niż śmierć lub pojmanie w niewolę, do czego nie można dopuścić. Nigdy. Nawet najgłupszy władca ma mądrych architektów oraz doradców, chyba że oni są jeszcze większymi ćwierćmózgami niż sam władca, jednakże tajne przejście to standard każdej budowli tego typu. Musi być gdzieś w pobliżu. Nie spodziewałbym się go w murze zamkowym, ponieważ podczas oblężenia wpadłoby się z deszczu pod rynnę. Zbyt daleki tunel podziemny również jest bez sensu, gdyż tak długa budowla bez podpór mogłaby się zawalić, co czyniłoby przejście całkowicie nieprzydatnym w innym celu niż kryjówka, z której nie wiadomo kiedy można by było wyjść oraz która w każdej chwili groziłaby odnalezieniem.
Ja umieściłbym wyjście z podziemnego tunelu nie daleko przy rozpoczęciu się lasu, gdyż wtedy jest to naturalna ochrona. Jeżeli jednak władca nie pomyślał tymi kryteriami, zamontował przejście w murze, dlatego też warto by było przyjrzeć mu się z bliska.
Jeśli jednak nie byłoby możliwości znalezienia tajnego przejścia lub w przypadku, gdyby go nie było można by było spróbować dostać się tam od góry lub też można by było spróbować sforsować ścianę muru
-powiedział, przyglądając się budowli.
Za chwilę jego uszu dobiegł dziwny głos, w którym po chwili rozpoznał Goblinie okrzyki, co potwierdził Thomas, który przybiegł do inech pd razu z niepokojącą informacją o czymś większym.
-Cholera! Nie możemy pozwolić, aby któryś z nich uciekł i powiedział o nas komuś innemu. Miejmy nadzieję, że jeszcze tego nie zrobili Musimy walczyć-stwierdził Falco.
-Niestety to może być ork-skomentował informację o dużej istocie.
-Nie obawiaj się, nie mam zamiaru pozwolić im odejść, gdyż uważam tak samo-rzekł, płynnym ruchem wyjmując miecz oraz sztylet, a chwilę później wyłoniły się Gobliny oraz Ork, ku potwierdzeniu jego obaw.
Gobliny rzuciły się na nich, a Ork naparł na Lukasa.
Trzeba mu szybko pomóc-pomyślał.
Spodziewał się ślepego ataku ze strony Goblinów i nie pomylił się. Stał spokojnie przed stworzeniem nacierającym na niego. Chciał wykorzystać przewagę wzrostu, długości rąk i ostrzy, a także szybkości rąk.
Chciał wykonać szybkie cięcie po szyi prawą ręką, a następnie wykonać obrót tak, by swoimi plecami znaleźć się przy plecach Goblina, a wtedy wbić w jego ciało sztylet z lewej ręki.
Gdyby Goblin uniknął lub zablokował pierwszy cios, zrezygnuje z drugiego. Będzie chciał wtedy zależnie od sytuacji w jakiej się znajdzie, wykonać szybką szarżę do przodu, blokując rękę z ostrzem przeciwnika, by nie mógł zadać ciosu lub odskoczyć do tylu, by obrać inną taktykę.
W przypadku pierwszej opcji, będzie atakował sztyletem tak, by być po tej samej stronie, po której przeciwnik trzyma miecz, żeby blokując rękę z mieczem, blokował również drugą łapę stworzenia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 16-04-2008, 21:46   #236
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Lukas cisnął włócznią w orka, który trafiony w bark ryknął donośnie, okazując swój narastający gniew. Pomimo rany nie zwolnił. Jedyna zmiana jaką Lukas dostrzegł, była luka w obronie, której ork sam nie skorygował.
Czekał do ostatniej chwili. Musiał być pewien, że napastnik zbliżył się dostatecznie blisko. Kiedy tak się stało, rycerz ruszył na olbrzyma, tnąc jego bark. Ork zawył ponownie, tym razem uderzając Lukasa swoim wielkim i szerokim mieczem.
Rycerz sparował cios mieczem. Siła uderzenia, była jednak tak duża, że jego ręka poleciała bezwładnie w dół, z trudem utrzymując broń. Pojedynek z takim przeciwnikiem różnił się diametralnie od walki z ludźmi. Lukas miał okazję przekonać się o tym w tej chwili. Zielono skóry wymierzył w niego kopniaka, posyłając go w tył na ziemię, po czym zaczął się do niego zbliżać.
Byłeś tak oszołomiony ciosem, że nie zauważyłeś nawet zamachującego się orka, który bez wątpienia chciał cię zabić. Kiedy świadomość sytuacji wróciła, ciężki oręż wielkoluda spadał nieuchronnie na twoją głowę. Wydawało ci się, że to już koniec, kiedy nad głową świsnęły ci trzy strzały, spychając orka w tył. Odwróciłeś się i spostrzegłeś uśmiechniętego Thomasa. Ork ryknął ponownie wyciągając ze swojego ciała strzały. To jeszcze nie koniec.

Adrila cisnęła sztyletem w goblina, raniąc go w okolicy klatki piersiowej. Pokraka biegła dalej, tracąc jednak szybkość. Co raz wolniej i wolniej, aż w końcu potknęła się i wylądowała pod nogami kobiety. Adrila dźgnęła go dla pewności drugim sztyletem, jednak przykurcz był już martwy. Wyciągnęła z niego ostrze i spojrzała przed siebie, żeby w ostatniej chwili zablokować cios kolejnego goblina, który musiał dobiec do reszty zgrai jako ostatni.

Wyczarowany przez Aquodayro kobolt, ruszył na pierwszego lepszego goblina, wrzeszcząc przy tym w niebogłosy. Zdezorientowany goblin nie wiedział co ma zrobić widząc wrzeszczącego, biegnącego w podskokach psa na dwóch nogach, w dodatku uzbrojonego w mały miecz. Do tego wszystkiego zobaczył biegnącego za nim starego maga, co wprowadziło go w jeszcze większe zakłopotanie. Nim się obejrzał, kobolt wpadł na niego, dźgając go szaleńczo mieczykiem. Na jego martwej twarzy dalej można było zobaczyć wyraz zmieszania i zakłopotania.
Mag rozejrzał się po polu walki i dostrzegł wszystkich walczących ze swoimi przeciwnikami. W najgorszej sytuacji znajdowała się Adrila, która siłowała się z goblinem.

Veinsteel przygotował się na atak przeciwnika. Kiedy ten zbliżył się, wykonał cięcie wymierzone w szyje a następnie odwrócił się. Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że goblin potknął się i poleciał do przodu, zdzierając sobie i tak paskudną już gębę. Natychmiast wstał i rzucił się znowu w furii na pół elfa. Ten łatwością przeciął mieczem jego tchawicę, która obficie trysnęła krwią.
Czas pomóc Lukasowi.

Tantalion i Falco spokojnie dawali sobie radę ze swoimi przeciwnikami. Tantalion ciął swoją mroźną kataną, a mag trzymał stwory na dystans od siebie.

***

- Zależy od propozycji?- zaśmiał się mężczyzna- Mogę dać ci wszystko czego tylko zapragniesz! Złoto, klejnoty, suknie, wszystko!- odpowiedział, wyciągając do niej rękę- Chodź, pokaże ci coś- powiedział tajemniczo.
Dziewczyna nie miała wybory, chwyciła rękę od niechcenia i wyszła z nim z celi.

Szli jasnymi, bogato zdobionymi korytarzami. Wszystko zdawało się być takie piękne i niecodzienne, jak we śnie. Nami szybko jednak zrozumiała, że w tych czasach, wszystko co zabłyszczy wydaje się być jak ze snu.

Po kilku minutach marszy doszli to owalnej komnaty, wypełnionej, różnego rodzaju urządzeniami alchemicznymi, fizycznymi itp.
Po środku stał wielki kamienny okrąg, postawiony tak, że można było przez niego spokojnie przejść.

-Widzisz?- pokazał ręką na okrąg- Dzięki temu mogę się znaleźć w dowolnym miejscu na świecie w przeciągu jednej sekundy- powiedział z wyraźnym zadowoleniem, sądząc, że imponuje tym dziewczynie- To właśnie dzięki temu, mogę dać ci wszystko czego pragniesz… Teraz pytanie, czy potrafisz się odwdzięczyć tym samym- mówiąc to przejechał otwartą dłonią po udach kobiety, następnie powoli podnosząc rękę przesunął ją na pośladki.
 
Zak jest offline  
Stary 20-04-2008, 16:45   #237
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas wypuścił trzy strzały w największą z pokrak atakującą Rycerza. Stwór cofnął się kilka kroków w tył umożliwiając podniesienie się Lukasa i przygotowanie do dalszej walki. Łucznik uśmiechnął się.
Rozejrzał się dookoła. Widział, że jedna z jego towarzyszek siłuje się z goblinem. Sięgnął po kolejną strzałę i wymierzył. Wstrzymał oddech i... Cichy brzdęk oświadczył światu, że strzała poszybowała w kierunku łba obrzydliwego, śmierdzącego, zielonego goblina.
Jako, że Ork, walczący z Lukasem wydał groźny ryk Thomas spojrzał w jego kierunku. Bestia właśnie rzucała się do kolejnego ataku. Mężczyzna sięgnął po kolejną strzałę, która powoli przybierała żółty kolor.
- Strzelam by trafić, trafiam by zabić. - mruknął puszczając cięciwę.
Żółta smuga pomknęła w stronę Orka.
Obrócił się na pięcie i spostrzegł nadbiegającego Goblian. Szybko sięgnął po długi nóż i sparował jego cios. Odrzucił na bok łuk i wyciągnął kolejne ostrze, którym machnął w okolicy szyi przeciwnika z zamiarem skrócenia tego gówna o głowę.
 
Panda jest offline  
Stary 27-04-2008, 15:02   #238
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Veinsteel był gotowy na przyjęciu ataku, zaś gdy nadarzył się odpowiedni moment, co nastąpiło stosunkowo szybko, ciął Goblina na szyję, ale tamten przewrócił się. Skutkiem było to, że Półelf nie trafił stworzenia.
Skrzywił się nieznacznie. Właśnie na tym polegała nieprzewidywalność Goblinów. Żaden doświadczony wojownik nie potknąłby się od tak po prostu na prostym terenie.
Oczywiście wiedział, że te pokraczne stworki patrzą jedynie przed siebie. Mają jeden, jedyny kierunek patrzenia. Widziały jednowymiarowo, podczas gdy inne, bardziej prymitywne stworzenia wydziały trójwymiarowo. Jak to się działo, że one jeszcze żyją?
Veinsteel wiedział. Była ich tak ogromna ilość, że stawały się prawdziwym zagrożeniem, jednakże ich siła jest tylko i wyłącznie w gigantycznych ilościach. W pojedynkę są słabowitymi stworzeniami nie mającymi dostatecznej ilości siły oraz prędkości z jedynym atutem nieprzewidywalności, który jest niczym, kiedy ma si przeciwko sobie tylko jedno z tych stworzeń. Hańbą byłoby dać się zranić, ale jednocześnie Vein wiedział, że zlekceważenie nawet jednego Goblina mogło sprowadzić na niego śmierć, którą do tej pory trzymał na dystans.
Półelf widział jak Goblin zbiera się z ziemi i ponawia atak, ale Jeździec bez najmniejszego wysiłku, majestatycznie ciął, przecinając tchawicę. Krew chlusneła strumieniem, jednakże on zdążył się w porę odsunąć i życiowe soki Goblina nie zdążyły go ochlapać.
Rozejrzał się błyskawicznie i zobaczył Tantaliona oraz Falco, dających sobie radę ze swoimi przeciwnikami. Adrila, Aquodayro i Thomas również. Jedynie Lukas miał godnego przeciwnika, a mianowicie Orka.
Lukas leżał na ziemi, zaś Ork wyciągał z siebie trzy strzały Thomasa. Z pewnością stwór był gotowy na zadanie ostatecznego ciosu, więc trzeba było mu pokrzyżować plany.
Veinsteel wiedział, że stworzenia te są bardzo silne, więc nie zamierzał się z nim siłować, gdyż byłoby to głupotą. Każdy blok musi być miękki i zamortyzowany. Twarde bloki sprawdzały się tylko i wyłącznie w przypadku słabych przeciwników. Wiedział również, że Orkowie są wolnymi stworzeniami, więc trzeba bazować na szybkości i pociąć na plasterki zanim ten zdąży podnieść swój wielki miecz.
Vein wiedział, że zanim rozpocznie się walkę, trzeba znaleźć co najmniej jeden słaby punkt przeciwnika. On znalazł już kilka. Słabością była ich powolność oraz oczy.
Błyskawicznie pobiegł za plecy Orka, ale tak, by tamten go nie dostrzegł. W jego umyśle wykrystalizowało się kilka planów. Jeden z nich polegał na mocnym wybiciu się z rozbiegu, prosto na barki Orka z jednoczesnym wbiciem sztyletu w oko, a następnie błyskawicznym zeskoczeniem oraz lądowaniem spory kawałek za jego plecami, gdzie miał zamiar błyskawicznie zdjąć łuk, rzucając ostrza na ziemię i napinając cięciwę ze strzałą, wystrzelić w kierunku kolejnego słabego punktu, a mianowicie miękkiej potylicy głowy Orka.
Nie powinno to być trudne przy takich rozmiarach. To była jego kolejna wada.
Gdyby Ork zamachnął się na niego łapią, a Vein wiedziałby, że go trafi, złapie się jego łapy i wbije mu w nią sztylet, a precyzyjniej to w biceps, stawiając na niej również nogi i całym ciałem odbije się od niej lądując dosyć daleko. Jednocześnie wyszarpnie sztylet z mięśnia stworzenia, rozcinając go.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-05-2008, 01:00   #239
 
Donki's Avatar
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
- Wredny potworku… - warknął Aquodayro widząc jak jego przywołany kobold z łatwość rozprawia się z pierwszym goblinem. Zdzielił on go kijem po głowie. Poczwara wydała z siebie coś na rodzaj kaszlnięcia, a następnie spojrzał z wyrzutem na maga.
- Potworek niedobry!- wydarł się czarodziej, po czym znów uderzył swojego sługę tym razem mocniej. Na czole bestii niemal natychmiast wyrósł olbrzymi guz, a sam poszkodowany odsłonił swe żółte zęby przed swoim panem. Aquodayro jednak nie zwracał już uwagi na kobolda, gdyż skupił się całkowicie na szukaniu kolejnego celu. Chciał się wyżyć, a znęcanie się nad swoim sługą nie było w stanie ugasić jego frustracji. Na szczęście bogowie często zsyłają niewiasty do ratowania! Co prawda czarownik nie zajmował się tym na co dzień. Prawdę mówiąc ratowanie niewinnych budziło w nim nawet pewien rodzaj obrzydzenia, czy odrazy, ale teraz było mu wszystko jedno. Adrila siłowała się teraz z jednym z goblinów. To właśnie tą „damę” staruch postanowił uratować. Można by powiedzieć, że chciał połączyć przyjemne, z nieprzyjemnym (w takim wypadku rachunek rzeczy przyjemnych i nieprzyjemnych pozostawałby taki sam, ale czarownik się jakoś tym nie zrażał….).
Kobold stał natomiast cały czas w tym samym miejscu, masując sobie bolące czoło i warcząc pewnie jakieś przekleństwa na Aquodayro w sobie tylko znanym języku. Przebudził go jednak z tego stanu, średniej silny kopniak w zadek
- Do pracy szczurze…- mruknął podenerwowany starzec wskazując laską w stronę Adrilii. Kobold popędził we wskazanym przez maga kierunku, jednak krzyczał z dużo mniejszym zapałem niż za pierwszym razem. Dziad tymczasem począł mamrotać coś pod nosem i jednocześnie unosząc rękę zaciśnięta w pięść. Kiedy wokół dłoni poczęła jakby się rozpływać, otworzył ją i rozczapirzył palce. Ostatnim gestem jaki był potrzebny do wykonania tego czaru, był tylko przyłożenie tej dłoni do klatki piersiowej. Ta „przezroczystość” zaczęła się rozchodzić na inne części ciała, aż cały mag stał się jakby widmem. Kiedy ukończył zaklęcie zaśmiał się histerycznie (nienaturalnie piskliwym głosem) i błyskawicznie ruszył w stronę goblina, wyprzedzając jeszcze kobolda*. Jego celem było zadanie ciosu laską od dołu, tak, żeby wróg wyleciał wysoko w powietrze, a gdy już będzie spadał posłanie go gdziekolwiek silnym kopnięciem.



* mowa tutaj o ulepszonym przyśpieszeniu ruchów.
 
Donki jest offline  
Stary 06-05-2008, 15:25   #240
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
-Widzisz?- pokazał ręką na okrąg- Dzięki temu mogę się znaleźć w dowolnym miejscu na świecie w przeciągu jednej sekundy- powiedział z wyraźnym zadowoleniem, sądząc, że imponuje tym dziewczynie- To właśnie dzięki temu, mogę dać ci wszystko czego pragniesz… Teraz pytanie, czy potrafisz się odwdzięczyć tym samym- mówiąc to przejechał otwartą dłonią po udach kobiety, następnie powoli podnosząc rękę przesunął ją na pośladki.

Nami uśmiechnęła się do niego tajemniczo. Może mężczyzna ten nie był najwyższych lotów, ale miał coś, co każdy łotrzyk pragnął by mieć. Miał władzę i bogactwo, a białowłosa mogła dostać to wszystko zaledwie na wyciągnięcie ręki. Mogła to mieć za tak niską cenę...mogła pomóc tym innym, choć akurat o tym nie pomyślała. Choć z drugiej strony, może oni przyjdą po nią? Może uda im się w porę? Warto by było przedłużyć tę grę, spróbować, i może wtedy...może wtedy udało by się przechytrzyć staruszka? Wziąć bogactwo i nie zapłacić za nie? Mały podstęp...?

- Mogę dać więcej, ale... - powiedziała i przesunęła jego dłoń na swoją pierś - Twoje propozycje nie są wiarygodne, a ja jestem młoda i nie taka całkiem samotna... - powiedziała uśmiechając się chytrze. Myslała, długo zastanawiała się nad tym co może zrobić...mogłaby wiele, a przekroczenie cienkiej granicy było równe zeru, nie dostałaby wtedy nic.
Mysli o Thomasie sprawiały, że chciała zaprzestać tych gierek jednak wiedziała, że innego wyjścia nie ma.
Jak powie "nie" i uderzy mężczyznę to będzie koniec wielu rzeczy, nie mogła tego uczynić...

Nami - cóż kryło to imię? Kim ona tak naprawdę była? Dziewczyną z nadmiernym popędem seksualnym, podstępną kobietą, chciwą maniaczką? A może dobrą matką i żoną? Taaaak, na pewno te dwa ostatnie. Bez żadnych wątpliwości...
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172