Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2008, 10:37   #595
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- DUCH CHARLOTTE ANGELIQUE!!! – wydarł się blady jak papier kamerdyner.
Wszyscy trzej zawyli ze zgrozy i rzucili się do panicznej ucieczki. Dziewczyna spojrzała na nich z miną pełną politowania i miała zamiar dalej wykrzykiwać swoje reprymendy. Co oni sobie myślą?! Przecież nie minęło tysiąc lat! Nie było jej w domu zaledwie 3 lata…czyżby ominęło ją coś o czym nie wie? Nieee, to niemożliwe. Zrezygnowana westchnęła i wyszła na podwórze. Rozejrzała się chcąc przypomnieć sobie gdzie i co dokładnie się znajdowało. Postanowiła, że miło by było gdyby zwiedziła swoją rezydencję. Być może nikt nie będzie próbował jej ustrzelić. Jakby nie było Charlotte nie była zła. Ona po prostu nie miała ochoty pomagać osobom, których nie lubiła. Nie miała również zamiaru im służyć. Osobiście wolałaby poprzeszkadzać, podrażnić i mocno denerwować. Była wredna, złośliwa i szczyciła się gdy cos szło tak jak ona tego chciała. Idąc niespiesznie w kierunku stajni dotarła do jakiegoś wozu. Strasznie biedny i dość prostacki drewniany wóz z sianem. Wydawać by się mogło, że nic nadzwyczajnego jednak Sukuba pamiętała rozmowę tych tchórzliwych mężczyzn. Szczerze mówiąc naprawdę nie rozumiała o co im chodzi. Spojrzała na swoje dłonie, ale nie były one przezroczyste. Nie dostrzegła przez nie zielonej trawy, ani kawałka podłoża czy też drzewa. Były ludzkie i trwałe. Zupełnie takie jakie posiada żywa istota.
Charlotte odgarnęła płachtę. Czy zrobiła to z ciekawości? A może…może po prostu liczyła na coś więcej niż zwykłego chłopca. Stłumiony pisk zakneblowanego dzieciaka sprawił, że dziewczyna odruchowo i gwałtownie dała krok w tył, jednak szybko się opanowała. W końcu widok ten nie zdziwił jej.

- Obiecujesz, że nie będziesz krzyczeć prawda? Chcę Ci pomóc, wiesz o tym? Jeśli nie wiesz to radzę Ci mi zaufać, w końcu jestem kobieta a nie jakimś gburem z oblesnymi łapskami, który bądź co bądź, związał Cię, zakneblował i z tego co się domyślał, porwał. Mogę Ci pomóc i zaufać, prawda? – po czułym monologu skierowanym do chłopca i odczekaniu na jego pozytywną reakcję i chęć współpracowania, Charlotte odwiązała chustę która uniemożliwiała małemu konwersację.

- Mam na imię Charlotte, a Ty? Mieszkasz w tym domu? . . . nie, zaraz…to głupie pytanie. – dziewczyna zamyśliła się na chwilę - Z jakiego rodu jesteś? Jak tu się znalazłeś i dlaczego tamci debile Cię porwali? – pytała niespiesznie rozwiązując małemu ręce. Chciała żeby najpierw odpowiedział, nim rzuci się na nią z pięściami chcąc wyrazić jak głęboko ma jej dobre intencje.

- Wiedz, że jeśli teraz będziesz próbował mi uciec oni mogą Cię złapać. Jestem słabą kobietą, nie obronie Cię. Skrzywdzą Ciebie i mnie…więc proszę nie rób tego, dobrze? – dodała nadzwyczaj troskliwie i słodko obdarowując go swym nieodzownym spojrzeniem szmaragdowych, pełnych miłości oczu.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline