Leo jechał blisko jeepa swoich nowych kompanów. Ciągle zastanawiał się czy dobrze zrobił. Wiedział że jeden z nich zaakceptował jego chęć do pomocy, ale kto może wiedzieć jak zareagują inni? W pewnym momencie zobaczył na horyzoncie jakiś budynek. Zmierzali w jego stronę. Zaczął zastanawiać się co to może być...fabryka, stary dom, bunkier? Byli już tuż koło niego, gdy w pewnym momencie dziewczyna prowadząca jeepa gwałtownie zahamowała. Leo szybko skręcił i ślizgając się na śniegu zrobił obrót o 180 stopni. Chwilę siedział w samochodzie oglądając faceta z którym toczył "walkę na spojrzenia" w barze. Wyciągną on ciekawie skonstruowaną włócznię. Kiedyś widział taką chyba gdzieś na zachodzie...
Wyszedł z samochodu i podszedł w stronę jeepa. Popatrzył na wszystkich i powiedział: -Jestem Leo. Mam nadzieję że nie macie mi za złe że się przyłączyłem.- przerwał na chwilę, i mówił dalej- -Moglibyście mnie zabić ale jeśli tamten facet zacznie nas ścigać, a może mieć przecież tu znajomych, będzie o wiele bardziej komfortowo walczyć w czwórkę niż w trójkę. Na dodatek-Leo wyciągnął broń i odbezpieczał ją mówiąc jednocześnie -tutaj też może być gorąco. |