Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2008, 11:24   #21
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Droga była nudna i monotonna. Jak na pustyni, tylko że wszędzie było biało, i cholernie zimno. Taki krajobraz niezbyt pasował przyzwyczajonemu do ciepełka Bakerowi. Warunki swoją drogą, a zarobek swoją drogą. Można było się poświęcić, żeby zarobić trochę gambli. Po jakimś czasie przymulonej jazdy na śniegu, w błocie i po lodzie, monotonny krajobraz zmącił jakiś budynek w oddali. Zafascynował nieco perkusistę. Po podjeździe pod bunkier, wykonanym przez dziewczynę, Malcolm wyszedł z samochodu pełen podziwu dla jej umiejętności. Nie czeto miał okazję widzieć kobiety dorównujące w prowadzeniu wozu Fieldstone'owi. Wszystko to odbywało się bez słowa, ale ciszę, zakłócaną jedynie przez ryk samochodu zmąciły słowa perkusisty.
- No jak to co? Wchodzimy. - Chłopak wiedział jednak, że to może nie być przyjacielska wizyta. Tak więc wyciągnął zza pleców dwa kawałki drewna. Dopiero teraz okazało się, że osmalone kije, znajdujące się w kołczanie na plecach, to nie były zwykłe patyki. Raczej dwie części skręcanej włóczni, w środku której znajdował się pręt zbrojeniowy ze zrobionym gwintem, tak aby można było oba skręcić. Dodatkowo, po skręceniu, przesunął delikatnie pas z kaburą broni, by dobyć klamkę od razu, gdy tylko zajdzie potrzeba. potem przysunął sobie pochwę od miecza i zdjął łańcuszek zabezpieczający ostrze przed wypadnięciem z niej.
- Dobra. - Powiedział chwytając do ręki włócznię - Możemy wchodzić...
Potem wolnym krokiem zaczął brnąć przez śnieg w stronę wejścia do budynku. Ktokolwiek tam był, gdyby miał złe zamiary, pewnie zastrzeliłby wszystkich dziesięć minut temu. Więc albo dał się zaskoczyć, albo nie przeszkodzi mu wizyta trojga szukających wrażeń frajerów.
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 13-04-2008 o 11:32.
Bulny jest offline  
Stary 13-04-2008, 18:10   #22
 
Narwany's Avatar
 
Reputacja: 1 Narwany nie jest za bardzo znanyNarwany nie jest za bardzo znany
Leo jechał blisko jeepa swoich nowych kompanów. Ciągle zastanawiał się czy dobrze zrobił. Wiedział że jeden z nich zaakceptował jego chęć do pomocy, ale kto może wiedzieć jak zareagują inni? W pewnym momencie zobaczył na horyzoncie jakiś budynek. Zmierzali w jego stronę. Zaczął zastanawiać się co to może być...fabryka, stary dom, bunkier? Byli już tuż koło niego, gdy w pewnym momencie dziewczyna prowadząca jeepa gwałtownie zahamowała. Leo szybko skręcił i ślizgając się na śniegu zrobił obrót o 180 stopni. Chwilę siedział w samochodzie oglądając faceta z którym toczył "walkę na spojrzenia" w barze. Wyciągną on ciekawie skonstruowaną włócznię. Kiedyś widział taką chyba gdzieś na zachodzie...

Wyszedł z samochodu i podszedł w stronę jeepa. Popatrzył na wszystkich i powiedział:
-Jestem Leo. Mam nadzieję że nie macie mi za złe że się przyłączyłem.- przerwał na chwilę, i mówił dalej-
-Moglibyście mnie zabić ale jeśli tamten facet zacznie nas ścigać, a może mieć przecież tu znajomych, będzie o wiele bardziej komfortowo walczyć w czwórkę niż w trójkę. Na dodatek-Leo wyciągnął broń i odbezpieczał ją mówiąc jednocześnie -tutaj też może być gorąco.
 
Narwany jest offline  
Stary 23-04-2008, 15:06   #23
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
John śmiał się jeszcze przez długi czas z grubego faceta. Kto by pomyślał, że zwykłe rozwalenie wozu może sprawić tyle przyjemności. Wychodziło na to, że jednak można. W końcu Fieldstone uspokoił się i rozłożył na tylnim siedzeniu.

- CJ jak następnym razem będzie taka zabawa, a mam nadzieję, że będzie. Ba, nawet jestem przekonany, to Ty zamiast mnie bierzesz w niej udział - zaczął rozmowę John, lecz po chwili odbiegł trochę od tematu - Słuchajcie, będzie niezła jazda jak ten gość zachce się zemścić. Wydaje mi się, że młodzik, który obwieścił wszem i wobec o możliwości zarobku jest samochodem. Autostopem chyba nie dojechał do Ottawy - kontynuował śmiejąc się - Raczej podwiezie naszego kolegę. Lepiej szybko wypytać się o sprawę u szeryfa i zabrać się do roboty. Musimy ukończyć zadanie jako pierwsi, jeśli chcemy odebrać nagrodę...

Istotnie CJ przyśpieszyła. Na pewno dużo wygodniej jechało się tym starym jeep'em niż sedan'em nowo poznanego znajomego. Samochód terenowy spisywał się lepiej na aktualnej nawierzchni. John zwrócił na to uwagę. Siedząc z tyłu oparty o jedną z szyb z nogami wyciągniętymi możliwie najbardziej słuchał warkotu obu pojazdów. Dal niego to były piękne pieśni. Słyszał, która z nich jest piękniejsza, czystsza, szybsza… Niestety, nie była to ta wydawana przez samochód, w którym siedział. Zaraz przypomniał sobie o konieczności zażycia leków. Pogrzebał trochę w marynarce, po czym wyjął małą białą saszetkę. Z pod siedzenia wyjął półlitrową butelkę z wodą i wsypał do niej zawartość wcześniej otwartej saszetki. Biały proszek szybko rozpuścił się w wodzie sprawiając, iż ta zrobiła się mętna.

- No to zdrówko – powiedział, po czym opróżnił butelkę nie odrywając od niej ust. Wielu ludzi potrafiło to zrobić. On się do nich zaliczał. Ten facet, co na pomógł – ciągnął mężczyzna – równy z niego gość. Może nam się przydać, nie zaczepiajcie go – zwracał się głównie do Malcolma.

Długo później osoby siedzące „z przodu” zauważyły jakieś zabudowania. CJ podjechała szybko zawijając tyłeczkiem auta. Oho ho, zawijać to Ty umiesz – rzekł Romeo tłumiąc w sobie śmiech i dziwiąc się z tego nagłego przypływu śmiałości. Zazwyczaj razem z Kmiotem chcieli się popisać szarmanckim zachowaniem, a teraz? Krótkie spojrzenie kobiety postawiło mężczyznę do pionu. Ach znów ta dwuznaczność. Rzucił krótkie Przepraszam i wyszedł z samochodu za Baker’em. Dopiero teraz rozejrzał się po otoczeniu. Wcześniej jakoś go to nie interesowało. Jakiś pokaźny bunkier okazał się tymi „zabudowaniami”. Romeo nie odpowiedział na pytanie kobiety skierowane „do wszystkich”. Liczył, iż Ta zadowoli się odpowiedzią perkusisty. Zaraz do grupy dołączył nieznajomy, który wcześniej pomógł pozbawić środka transportu grubego człowieka, poczym przedstawił się.

- Jestem John i nie widzę przeciwwskazań abyś do nas dołączył. Podobnie uważam, że łatwiej będzie nam we czwórkę. To są moi przyjaciele, ale przedstawią się sami, gdyż nie są ani dziećmi, ani rybami. A może teraz przejdziemy się? – zapytał się, gdy wszyscy wymienili grzeczności. Kierowca jako jedyny nie wyciągnął broni. Mimo wszystko miał ją jednak zabezpieczoną za pasem w spodniach.

- Chodźcie, chodźcie. Musimy coś pozwiedzać… - poganiał towarzyszy.
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 28-04-2008, 16:52   #24
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Matt, Scott

Karczmarz z oporem, ale dał Strickerowi plastikową butelkę.
Już idę, nie musicie mnie poganiać. -widać, że chłopak nie lubił, gdy wydawało mu się rozkazy. Z pewną miną cwaniaka otworzył drzwi do samochodu.
Wskakujcie - rzucił do was.
Po kilku próbach silnik odpalił. Scott ruszył niezbyt pewnie, najwyraźniej nie był zbyt dobrym kierowcą. Kilka chwil później Ottawa stawała się coraz mniejsza i mniejsza. Byliście na dobrej drodze. Śnieg przestał padać i wyjrzało słońce. Pogoda zrobiła się dużo lepsza. Droga stawała się monotonna. Scott wyciągnął ze skrytki w samochodzie jabłko i zaczął się w nie wgryzać. Zaburczało wam w brzuchach. Po jakiś dwóch godzinach droga stała się wyboista. Pick Up podskakiwał co chwila sprawiając, że niekiedy uderzaliście nawet głową o sufit. Podczas jednego ze szczególnie wielkich wyskoków samochód spadł nieszczęśliwie na ostry kamień. Chyba poszło koło.
Scott zrezygnowany uderzył głową o kierownicę.
- W dodatku nie mam zapasowego koła. Szlag by to trafił.
- Wiem, że gdzieś tu w okolicy jest stary hangar, który służył kiedyś za skład zapasowych części do pojazdów. Może tam coś będzie? To jakaś godzina drogi na wschód stąd.

CJ, John, Malcolm, Leo

Drzwi były zamknięte na starą kłódkę, ale wystarczyło kilka kopnięć i droga stała otworem. Gdy weszliście waszym oczom ukazało się oświetlane przez wielką lampę na górze pomieszczenie 20x20. Wszędzie pełno był przeróżnych śrub, starych kół, części do samochodów. To wszystko wydawało się stare i pordzewiałe, ale raczej można było znaleźć kilka dobrych części. W głębi pomieszczenia znajdowało się coś na kształt budki. Dochodziły stamtąd jakieś odgłosy, jakby ktoś czegoś tu szukał. Budka miała tylko jedno okno, ale z tej odległości nie jesteście w stanie nic zobaczyć. Najwyraźniej nie jesteście tu sami.
 
maciek.bz jest offline  
Stary 28-04-2008, 18:26   #25
 
Blady's Avatar
 
Reputacja: 1 Blady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemu
[MEDIA]http://youtube.com/watch?v=lh1ypNyHRmA[/MEDIA]

Scott przez całą drogę siedział wygodnie na siedzeniu pasażera. Wiatr z otwartego okna po jego prawej stronie, burzył mu cały czas idealnie uczesane włosy. Strasznie denerwowały go wyboje na drodze. Kiedy w końcu opona w ich wozie się przebiła Scott wyszedł jako pierwszy na zewnątrz, wcześniej zakładając ciemne okulary które w czasie drogi spoczywały w wewnętrznej kieszeni marynarki. Sam obejrzał przebite koło, lecz to nie on wydał diagnozę. Widać nie jest nam dane dojechać do tego miasta. Najpierw mała rozpierducha samochodu grubego kolesia, potem jakaś sprzeczka w barze, a teraz ta cholerna opona, no i te piepszone powojenne doły na drogach. Do tego Scott jeszcze doliczał świetne umiejętności prowadzenia autem jego imiennika.
- No to cóż. Chodźmy do tego magazynu. Może w magazynie kół będzie przynajmniej jedno ta tego wraka.
Gdyby nie cała, może trochę śmieszna, a może trochę tragiczna, sprawa z autem Matta teraz jechał by w Jaguarze i nie narzekał na wygodę starego pickupa.
Wyciągnął z kabiny samochodu swoją wierną walizkę i nie patrząc na towarzyszy szybkim krokiem skierował się na wschód, czyli w stronę starego magazynu ze sprzętem motoryzacyjnym.
 
__________________
What do you see in the dark, when the Demons come for you?
Blady jest offline  
Stary 01-05-2008, 18:48   #26
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Malcolm przed wejściem do pomieszczenia przyłożył palec do ust, aby nakazać wszystkim wejście możliwie jak najciszej. Sprawnie poradził sobie z kłódką nie robiąc zbyt dużego hałasu, po czym znów złapał swoją barettę i wszedł skradając się do środka. O dziwo cichy chód szedł mu bardzo dobrze. Aż zadziwiająco dobrze. Mężczyznę nieco zaskoczył "wystrój wnętrza" tego baraku. Porozwalane wszędzie opony i części samochodowe świadczyły o jego przeznaczeniu. Budka na końcu pomieszczenia była nieco intrygująca.

Perkusista cofnął sie jeszcze do Johna, który szedł pewnym krokiem i powiedział szeptem:
- Hehe... Chodź zabierzemy to wszystko na jeepa i sprzedamy tamtemu frajerowi z baru. - na jego twarzy pojawił się sarkastyczny i zarazem chytry uśmieszek.
- Może znajdzie się też coś dla...
- miał już wymówić słowo "nas", gdy usłyszał harmider dochodzący z budki w głębi sali. Od razu stanął na ugiętych nogach, znowu przykładając palec wskazujący do ust. Począł cicho iść w stronę miejsca z którego dochodziły chałasy, lecz przerwał mu potężny huk. Odwrócił się, zdenerwowany, po czym ujrzał Fieldstone'a odkopującego na bok jakieś rury, które przypadkowo potrącił, robiąc dużo hałasu. Zażenowanie momentalnie pojawiło się na twarzy drummera, który opamiętując się, skierował wzrok w stronę budki, czekając na reakcję postaci, która jest tam w środku...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 01-05-2008, 19:26   #27
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
Gdy młody podszedł do Matta, ten zapytał go czy ma jakąś linę do holowania.
-Nie zostawię tu samochodu. I przed wyjazdem musimy wpaść na chwilę do mechanika. – rzekł.

Gdy jakimś cudem dowlekli samochód do mechanika Tom wszedł pierwszy i nakazał czekać tamtym dwóm.
-Witam ponownie. – rzekł.
-Musisz mi pomóc. Napraw tamtego Jaguara. – kontynuował, wskazując głową za budynek.
Mechanik miał nietęgą minę. Tom wyjął wtedy broń i powiedział:
-Drugi raz nie będę powtarzał. Wsiądź do niego, podjedź tutaj. Ma mało paliwa, ale starczy. Jesteś mechanikiem, nie powinieneś mieć problemów z wjechaniem, mimo że samochód ma przebite opony. Wstawisz mi nowe, a potem nalejesz benzyny. Inaczej zginiesz. – mówił wyjątkowo poważnym i stanowczym tonem. Matt śledził każdy ruch mechanika, jeśli ten się ruszył, broń obracała się w jego kierunku.
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."
mjl jest offline  
Stary 01-05-2008, 22:46   #28
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
CJ znudziła się tą niezręcznością chłopaków. Poprawiła beret na głowie, a kałacha zdjęła z ramienia, by móc w razie czego wygodnie nim operować. W sumie nawet nie miała czym, 5 pocisków w magazynku robiło chyba za dekorację, albo gamble na fajki, a znając temperament dziewczyny straci je przy pierwszej serii. Zazwyczaj strzela tylko serią, jak już iść, to na całość. Popatrzyła uważnie w stronę Johna, karcąc go wzrokiem, a po chwili przeniosła go na Malcolma. Ten zachowywał się jak jakiś rambo. Pora przerwać tą szopkę, pomyślała.

- Halo? Czemu gospodarz nie wyjdzie do swoich gości i nie przywita ich należycie, jak za dawnych, dobrych czasów? - jej słowa przedarły się przez ciężką ciszę, jaka nastąpiła po zwaleniu się rur na podłogę. CJ pozwoliła sobie na luzacki ton głosu, jednak palec na spuście stawał się niewygodnie lekki. Wystarczyłby nawet najmniejszy impuls imitujący zagrożenie, a bez wahania przestrzeliłaby gościowi łeb na wylot. O ile ktoś tu w ogóle jest.
 
Revan jest offline  
Stary 02-05-2008, 23:36   #29
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
John Fieldstone

John przyglądał się spokojnie jak jego młodszy "brat" bawi się z kłódką. Jedno kopnięcie, potem drugie i trzecie - kłódka spadła roztrzaskana na ziemię. Mimo, że to Malcolm stał najbliżej drzwi to Fieldston je otworzył, poczym popatrzył na CJ i powiedział z szarmanckim uśmiechem:

-Panie z kałachami przodem...

Przepuścił tak wszystkich i zaraz sam wszedł, lecz nie zostawał w tyle. Zrównał się Bakerem i zaraz zaczęli wymieniać zdania na temat tego pięknego pomieszczenia, w którym się znaleźli. Nagle ich rozmowę przerwał hałas dochodzący z budki na końcu. Kmiot uciszył kierowcę i zaczął się powoli skradać. "Nieźle mu to nawet wychodzi" - pomyślał John - "Ja też tak umiem. Zaraz wam pokażę" - kontynuował w myślach. Istotnie zaraz potem zaprezentował styl skradania nazywający się "Hey you men!". Polega on na tym, że zupełnie przypadkowo znajdując się w starym, opuszczonym hangarze, w którym najprawdopodobniej znajduje się osoba niepożądana zagrażająca naszemu bezpieczeństwu potrąca się stosik rur, które upadając wydają dużo hałasu. Tak też zrobił nasz kochany Fieldstone.

- Sorki - wydusił z siebie z miną zbitego psa.

Teraz jednak wyjął broń i schował się za stojącymi obok beczkami chcąc mieć w razie miłego powitania jakąkolwiek ochronę przed ołowiem. Słowa CJ skwitował krótko: Dobry pomysł po czym wymierzył broń w stronę jedynego okienka w budce ze zniecierpliwieniem czekając na odpowiedź.
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 04-05-2008, 16:00   #30
 
Narwany's Avatar
 
Reputacja: 1 Narwany nie jest za bardzo znanyNarwany nie jest za bardzo znany
Odp

Leo wchodząc do budynku uśmiechnął się. Rzeczy leżące na podłodze w jego wyobraźni zmieniały się w amunicję, benzynę czy whiskey. Ba! Nawet w broń. "Szczęście że mam wcale nie taki mały bagażnik i brak pasażerów"- pomyślał. Rozglądając się zapomniał o innych. Nagle cisze przerwał hałas w budce na końcu hali. Leo podobnie jak reszta wycelował broń w tamtą stronę. Przykląkł i siedział nisko nad ziemią.

Milczenie przerwał huk spadających rur. Leo ze strachu przewrócił się na plecy. Broń dalej skierowaną miał na budkę, chociaż kapelusz spadł mu na oczy całkowicie odcinając kontakt wzrokowy z otoczeniem. Leżał tak przez kilka sekund. Odsłonił oczy po czym uśmiechnął się wesoło do pozostałych. Usiadł. Odwrócił się i zobaczywszy otwarte na oścież drzwi postanowił wartować przy nich. Wstał i wyciągając przed siebie rewolwer zbliżył się powoli do wyjścia.
 
Narwany jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172