Potwór ignorował tak rzut kamieniem, jak i wrzaski Simby. W ogóle go ignorował. Margot za to musiała uskakiwać gdzie się da przed kamiennymi pięściami golema.
Chłopak podbiegł do klęczącej jeszcze dziewczyny i zasłonił ją, stając pomiędzy Margot, a bestią.
- Hej, chyba się nie rozumiemy. Ja też tu jestem! Więc posłuchaj mnie, wielka kupo gruzu: jesteśmy w miejscu objętym ochroną, a twoje... członki zawierają chyba pół Kadzielni. Także najlepiej dla wszystkich będzie, jeśli przywrócisz zwykły krajobraz, co? - Zrobił moment przerwy. - A mówiąc prościej - odpieprz się od niej! - i dodał ciszej - Skoro ode mnie najwidoczniej nawet nie musisz... Patrzył na golema z miną, która dla potwora prawdopodobnie nie miała żadnego znaczenia, ale dla chłopaka i owszem - z miną pełną pogardy.
__________________ Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit! |