Sheenaz była tak zaskoczona, ze nie mogła na niczym się skoncentrować. Widziała ptaszysko, czuła otarcia na kolanach po upadku na ziemię. Lukas ciągnął ją za rękę w stronę miejsca, gdzie co zimę stoi cudowna choinka... Dziewczyna nagle przypomniała sobie jej blask... jednak szybki skręt i mocniejsze pociągnięcie wyrwało ją z zamyślenia.
Wskoczyli do jakiejś pobliskiej bramy. Dysząc czekali na stwora. Sheenaz rozglądała się za czymś co mogła by spuścić <jakkolwiek to brzmi;p> na głowę ptaka.<;p>
__________________ Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień... |