Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2008, 21:08   #24
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomysł był dobry. W dodatku zrealizowany prawie idealnie... Prawie...
W ostatniej chwili odsunął się na bok.
- Och najmocniej przepraszam – Leticia zarumieniła się z zażenowania. – Jestem taka niezdarna.
- Nic podobnego - zaprzeczył. Całkiem szczere, jako że za grosz nie wierzył w niezdarność Leticii i przypadkowość całego zdarzenia. - I nic się nie stało.
Wyciągnął z wycięcia rękawa chusteczkę i wytarł parę plamek, które pojawiły się na jego kaftanie. Dziwnym, acz szczęśliwym dla niego trafem większość wina go ominęła. W przeciwieństwie do Francois, który wspaniale, choć z pewnością nieświadomie, spisał się w roli tarczy.
- Nic się nie stało - powiedział, niemal jak echo, Francois, przenosząc pełen zdziwienia wzrok z mokrego dubletu na twarz Leticii. Cóż zresztą innego mógł rzec... - Wystarczy kawałek szmatki... - dodał.
- Przyniosę drugi napój - zaproponował Eryk.
- Będę wdzięczna - z miłym uśmiechem i pełnym wdzięczności spojrzeniem powiedziała Leticia. - Jeśli to nie sprawi kłopotu...
- Żadnego - z równie miłym uśmiechem odpowiedział Eryk. - A tobie przyniosę jakąś szmatkę - poklepał Francois po ramieniu.

Droga przez pusty korytarz nie powinna zająć zbyt wiele czasu, ale Eryk nie spieszył się.
"Czy te kobiety muszą wszystko komplikować?" - zastanawiał się. - "I jak ona to zrobiła... Prawie idealne zgranie w czasie..."
Nie wierzył w czytanie w myślach, ale w tym przypadku akurat na coś takiego wyglądało. Ułamek sekundy wcześniej i z planu wyszłyby nici.
"I ta szczera wdzięczność w oczach..." - pokręcił głową.
"Może była wdzięczna, że się wyniosłem" - nieco złośliwa myśl przemknęła mu głowę.
Ale nawet w takim przypadku całe zdarzenie pozostawało niewyjaśnione. Jedynym jak na razie widocznym efektem było zalanie dubletu Francois. Co i tak nie przeszkodziło w upewnieniu się, że August faktycznie jest ranny.
"Trzeba będzie dopilnować, żeby Francois wydusił z Augusta całą prawdę" - pomyślał dochodząc do baru. - "I przełożyć pojedynek..."
Bez względu na to, kto miał rację, obie strony powinny mieć jednakowe szanse, a co się odwlecze...
Najwyżej młody Estalijczyk będzie musiał poczekać ze swoją zemstą...

Przy barze było pusto. Jedynie wyraźnie znudzony barman wycierał szklankę.
- Wino z Montpellier z wodą i lodem, wstrząśnięte, nie mieszane - Eryk zamówił drinka dla Leticii. - I jeszcze jakąś szmatkę - dodał. - Czystą. Komuś drgnęła ręka.
Barman skinął głową. Widać było, że tego typu wypadki zdarzały się nieraz.
- Zawsze tu tak pusto? - spytał od niechcenia. W czasie przerwy bar był oblegany...
- Pusto? - barman aż się oderwał od swej pracy. - Zwykle w czasie sztuki, jaka by ona nie była, bar jest oblężony.
Eryk spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Mężowie - wyjaśnił barman. - Zwykle wolą w barze pić drinki i gadać, niż patrzeć na sztukę. Są wtedy największe obroty. A teraz... - wzruszył ze zniechęceniem ramionami. - Sam pan widzi...
- Napisała to młoda Jabell Pian... - kontynuował
- Pian? - powtórzył Eryk ze zdziwieniem. Chociaż nie interesował się teatrem, to nazwisko zdało mu się dziwnie znajome...
- To ci od "Piańskich Progów" - wyjaśnił barman. - A Jabell to jakaś ich krewna. W teatrze całkiem nowa. To jej pierwsza sztuka...
- Cóż - uśmiechnął się Eryk. - Jak widać - machnął ręką dokola - przebiła się na szczyt. Czeka ją sława i pieniądze.
- Pieniądze? - skrzywił się barman. - Pieniądze w teatrze to robią te laseczki ze sceny. I to nie z kasy dyrektora...
Eryk z trudem powstrzymał uśmiech. Ten fakt był tajemnicą poliszynela. Czasem nawet było wiadomo, kto z kim się związał.
Sięgnął do kieszeni. Kwota, jaka znalazła się na ladzie zdecydowanie przewyższała cenę drinka. I szmatki.
- A kto gra w tej sztuce? - spytał. - Nazwę sztuki co prawda znam, ale reszta... A głupio byłoby powiedzieć, że się nie wie, kogo się oglądało...
Po minie barmana widać było, że tego typu informacje nie są warte oferowanej kwoty, ale nie protestował.
- Główne rolę, tak jak i teraz, grają zawsze Angelique Domme i Cirile z Bordeleaux. Ale trudno o nich coś ciekawego powiedzieć. To zorganizowana trupa i tam jak w rodzinie - nic nie wydostaje się na zewnątrz. Ona zawsze dostaje po występie kwiaty od paru osób. On zresztą też - uśmiechnął się znacząco. - Ona nawet wygląda, jakby miała sponsora. Ale kamień w wodę. Nic nikt nie wie...
- Znaczy - skomentował Eryk - że jest mądra.
Barman pokiwał głową.
- Ale - roześmiał się nagle - nie uwierzyłby pan, jaka ona jest przesądna. Sam raz widziałem, jak przydepnęła scenariusz, który upadł na ziemię. Ponoć na szczęście... A najdziwniejsze jest to - ściszył głos - że ona ma lęk wysokości. Podobno nie wystawiono jednej sztuki, bo przez pół sztuki miała śpiewać stojąc na balkonie...

Eryk nieco rozbawiony wracał do loży. Ploteczki przekazane mu przez barmana oderwały jego myśli od spraw Augusta.
Ku jego zdziwieniu nikt nie zwrócił uwagi na to, że w czasie, gdy go nie było, zdążyłby bez problemu obejść ze dwa razy teatr dookoła.
Wręczył oszronionego drinka Leticii. Ta podziękowała w milczeniu. W oczach, które na moment oderwała od sceny, Eryk ujrzał ślady łez.
I stracił kolejne fragmenty przedstawienia zastanawiając się, czy sztuka jest taka wzruszająca, czy też kojarzy się Leticii z jakimiś przeżyciami z przeszłości.
W końcu jednak wyrazisty, koloraturowy sopran Angelique oraz równie wspaniały tenor Cirile'a przebiły się przez myśli Eryka i skłoniły młodzieńca do zwrócenia uwagi na to, co dzieje się na scenie.
A działo się dość dużo. Nawet za dużo, bowiem połykacz mieczy, olbrzym z osłem i liczne wybuchy były całkowicie zbędne. Ale reszta bzdurek była całkiem zgrabnie poukładana.
"Przy okazji trzeba będzie pogratulować autorce" - pomyślał. - "I może jeszcze raz przyjść na przedstawienie..."
Sądząc z tego, co widział przy barze, sztuka mogła liczyć na ładnych parę występów. Może nawet sezon...

Efekt finałowej sceny zepsuła odrobinę świadomość, że to dublerka wspina się na wieżę. Chociaż z drugiej strony można się było spodziewać, że imć Foucault nie zaryzykowałby życia swej gwiazdy w niebezpiecznej, jakby nie było, scenie. I po co Angelique miałaby wkładać maskę.
"Piękna, niewinna dziewica" - uśmiechnął się nieco krzywo - "nie powinna mieć pojęcia o takich rzeczach, jak maska."
Nagłe pulsowanie w lewym przedramieniu i niesamowity lęk połączony z dziwną rozpaczą sprawiły, że Eryk zerwał się na równe nogi. Miał wrażenie, że stało się coś bardzo złego. Równocześnie miał świadomość, że Leticia odczuwa ten sam niepokój.
Publiczność stała, brawami i okrzykami wyrażając swoje uznanie, dzięki czemu nikt nie zwrócił uwagi na zachowanie Leticii i Eryka. Eryk nie zamierzał czekać na koniec owego aplauzu.
- Zatrzymaj panie i Augusta do mego powrotu - powiedział szeptem do Francois.
Spojrzenie przyjaciela zawierało nie tylko ciekawość. Ale skinięcie głową oznaczało jedno - z pewnością do powrotu Eryka nikt się nie ruszy z loży.
- Za moment wracam - powiedział, znacznie już głośniej. - Panie wybaczą - ukłonił się uprzejmie i opuścił lożę.
Zamierzał jak najszybciej znaleźć się za kulisami i spróbować zdobyć odpowiedź na pytanie, jaki, na paskudną gębę Morra, miał związek jego zapięstek ze sceną zabójstwa.
 
Kerm jest offline