Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2008, 10:34   #25
zbik_zbik
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Oktawian zdecydowanie bał się opinii publicznej, chciał być jak najmniej widoczny, taki młody a taki bojaźliwy, z jego kasą i wpływami raczej nie powinien się bać ale jednak.
Machat cieszył się, że wziął z sobą trochę "Briońskiego snu", jeszcze bardziej cieszył się, że sprzedał po cenie wyższej niż sprzedaje się pod miastem, nawet po wyższej niż sprzedaje swoim stałym klientom w mieście, osoby dostarczające towar do szlachty muszą naprawdę nieźle zarabiać. Tylko mogą się wkurzyć, że on sprzedaje taniej, będzie musiał uważać żeby nie narobić sobie kłopotów.

Młody bogacz już odszedł a on jeszcze stał, zgodnie z prośbą, myślał jak to zrobić żeby zarobić i nie mieć z tego żadnych kłopotów.

Po chwili ruszył na miejsce. W wejściu spotkał znaną parę, ukłonił się podnosząc lekko kapelusz.
- Dzień dobry państwu, znów się spotykamy, miłego oglądania życzę. - powiedział z uśmiechem i szedł dalej. "jak ich było stać na bilety?"

Halfling opowiadał Liz dowcipy zdecydowanie ją bawiące.
- Dziękuję miły kolego za opiekę nad mą damą. - podziękował krótko i oglądał bo spektakl się zaczął. Była to bardzo piękna sztuka, opowieść o miłości i cierpieniu z nią związanym. Czy tak jest również w życiu, czy też nie. Sam nie wiedział bo bronił się przed miłością, i tylko dlatego nie pocałował Liz gdy była ku temu okazja. Bał się, że się zakocha. Tego chyba bał się najbardziej, nie chciał ale z drugiej strony chciał.
Potrząsną szybko głową na boki jak pies po deszczu - chciał rozproszyć myśli i się udało. Spektakl się skończył a Machat oklaskiwał poruszającą opowieść. Najbardziej się dziwił jak główna aktorka przeszła po linie, nie wydawało się żeby potrafiła, ale jednak.
- Niesamowite. - skomentował wstając do owacji.
- Na świecie jest tyle zła – wyszeptała Liz. Chciał powiedzieć że jest o wiele więcej, że jest tuż za rogiem, w tej sali, obok, że czai się wszędzie i nie da się go powstrzymać bo jest częścią nas samych. Ale nic nie odpowiedział dalej bijąc brawo...

Gdy oklaski się skończyły usiadł spokojnie i odezwał się do niziołka z tyłu.
- To jak się podobało przedstawienie?
- Wspaniałe! Wprost wyśmienite! Prawie jak kaczka nadziewana szparagami w owocach mojej mamusi! - wykrzyczał.
- Hahaha... wy to chyba wszystko porównujecie do jedzenia. Tak swoją drogą to nazywam się Machat, moją panią już poznałeś to Liz. A ty?
-Rudi jestem a to moja rodzina... - tu zaczęło się długie przedstawienie osób i wyjaśnienie związków rodzinnych. Machat nie chciał słuchać ale nie miał nic innego do roboty bo nie chciał przeciskać się przez tłumy które zaczęły przeć w stronę wyjścia. Wolał poczekać aż teatr się opróżni a potem spokojnie odprowadzić Liz do domu. "A może niziołek ma wóz? zawsze to by trochę mniej chodzenia było." - pomyślał sobie i spytał o to bez obaw.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline