Doomsday
Scenariusz i reżyseria: Neil Marshall.
Pierwsza myśl po wyjściu z kina?
Jak sklasyfikować ten film?
Bo to, że spodobał mi się niesamowicie nie ulega wątpliwościom. Ale co to dokładnie było?
Na film szłam z dziwnym wrażeniem, że znowu pakuje sie na tak ukochane przez mojego mężczyznę filmy o zombies.Zwłaszcza, że film jest dziełem autora zarówno scenariusza jak i reżyserii 'Zejścia' jakiego nie oceniałam za dobrze.
A tu...niespodziewanka.
W sumie najbardziej to przypomina swoisty, niepełny postapokaliptyk.
Czemu niepełny? Bo zagłada nie objęła całego świata/kraju, lecz jedne konkretny region jaki został odcięty od świata.
Jak sie okazało po 25 latach, nieskutecznie.
Poczałkowo fabuła wydaje sie sztampowa- wysyłamy odział żołnierzy, jako przywódce dajemy im całkiem niezłą laseczkę, jakie ma własne osobiste powody by dostać sie dokładnie tam.
I tu kolejna niespodzianka bo prócz głównej bohaterki, pani major Sinclair ( tej roli Rhona Mitra), która w moich oczach jest swoistym połączeniem Lary Croft z Alicją (Resident Evil) i radzi sobie w każdych, nawet najbardziej surrealistycznych warunkach film był co chwile wielkim zaskoczeniem.
Akcja nie staje praktycznie ani na chwile, widz nie ma czasu nawet sie zdziwić< a jest czemu> tylko może z coraz bardziej rozwartymi oczyma oglądać kolejne sceny.
Wizja Glasgow pod władaniem mocno gangerowych punków pod wodzą niesamowitego Sola ( świetny Craig Conway ), czy też zupełnie przeciwstawnego terenu na jakim włada doktor Kane ( w tej roli jeden z dwóch znanych aktorów w tym filmie - Malcolm McDowell) są naprawie bardzo ciekawe i warte zapamiętania.
Co jeszcze mogę napisać? Że szczerze ten film powinien stać się obok '28 dni później' kolejnym angielskim filmem będącym pozycją obowiązkową dla maniaków Neuroshimy?
Pytacie dlaczego?
Bo jest w nim tyle nawiązań do Mad Maxów, że głowa mała. '
Same sceny pościgu i starcia na autostradzie to istne perełki.
Poza tym oglądając punkowców pod władzą Sola trudno jest nie mieć skojarzeń z gangerami z Detroit....
Film nie ma pretensji do bycia pogadanką ostrzegawczą, umoralniającą , czy filozoficzna na temat ludzkości i jej ewentualnych losów.
Jest porządnie zrobionym, wciągającym filmem akcji.
I też miedzy innymi za to warto na niego pójść.
A główną refleksją po nim może być myśl, jak wielką kichę by z tak fajnego pomysłu zrobili amerykanie...