Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2008, 18:06   #148
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Pół godzinny postój, posilimy się, rozprostujemy kości, damy chwilę przerwy i ruszamy dalej. Przed nami już niewiele drogi, jakieś dwie godziny.
-Nie sądziłem nigdy, że tak zwykłe słowa mogą zabrzmieć tak złowieszczo...-
wystękał Volstagh zsuwając się konia. Ledwo się trzymał na nogach, czując na całym ciele ciężar każdego metra jaki przejechali. Opadł na ziemię...Czuł że iluzja którą na siebie rzucił, słabnie. Wkrótce powinien wrócić do swej naturalnej postaci, egzotycznie przystojnego gnoma (cokolwiek miałoby to znaczyć). Przez chwilę Volstagh wyglądał jakby wyzionął ducha...Blada twarz, wpatrzone w jeden punkt nieruchome spojrzenie...W rzeczywistości myślał jednak nad tym co się zdarzyło i co się zdarzy.
-"Wyruszamy nie wiadomo gdzie, w celu odbicia księcia od jakiejś nieznanej organizacji która trzyma z go z nieznanych nam pobudek. Dobrze, że przynajmniej wiemy jak się nazywamy.."- westchnął w myślach Volstagh.- "Co za zwariowana wyprawa...Akurat coś w moim stylu."
- Zakładam, że mają dobre jedzenie w miejscu naszego spotkania...I poduszki. Coś mi mówi, że przez kilka następnych dni, mój zadek się bez nich nie obejdzie.- zagaił Volstagh do Marienne.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline