Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2008, 22:25   #2
shadowdancer
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Siedział właśnie w namiocie w obozie prawie wojennym. Niektórzy mogliby rzec, że to namiot dla śmietanki, ale tak naprawdę niczym się nie wyróżniał. Tyle tylko, że wstęp do niego miało kilka osób - on, krasnolud i tiefling. Byli tak jakby lepsi od reszty - sami się do tego zgłosili, nikt nie ciągnął ich na siłę.

Wysoki człowiek o białych włosach i złotych oczach obserwował uważnie ludzi - no, raczej mało ludzkich - którzy przebywali z nim w jednym namiocie. Sam też był pewnie niezłym widokiem - już od razu było widać jego domieszkę niebiańskiej krwi.
Obok niego siedział przedstawiciel rasy krasnoludzkiej - lubił ich: zawsze szczerzy i skłonni do pomocy w walce. Był też ten tiefling - zupełne jego przeciwieństwo. Aasimar czuł jego smród aż na staję, a gdy tylko spojrzał prawie widział aureolę zła dookoła jego głowy.

Nagle w całym obozie rozległ się hałas...

Po chwili namiot, w którym się znajdowali runął na ziemię, grzebiąc ich pod sobą. Ale nie na długo - wszyscy równo, zgrabnie, zręcznie wygrzebali się z rumowiska. Pierwsze, na co zwrócił uwagę, to wielka rzesza wrogów nadciągająca od strony bramy. Strażnicy - okropnie zmasakrowani - leżeli nieżywi przy wrotach. Z niektórych namiotów wyglądały zaciekawione głowy jeszcze w koszulach nocnych, ale większość żołnierzy miała twardy sen i odrobina hałasu nie przeszkadzała im w pogrążeniu się w drzemce.


Stojąc w lśniącej zbroi chwycił za młot. Nie był może jakimś sławnym herosem, ale kilka potworów w swoim życiu już zabił.
- No, Lathanderze. Pomóż wiernemu słudze! O to cię tylko proszę, Panie Poranka! Daj moc do walki z wrogami... lub siłę do ucieczki w ciężkim pancerzu - dodał pod nosem, choć Lathander niewątpliwie i to usłyszał.

Mógł walczyć z bestiami, mógł też uciekać. Nie zamierzał jednak zostawić obozu na pastwę losu, ryknął więc z wszystkich sił, mając nadzieję, że inni się przyłączą i pomogą budzić bogu ducha winnych żołdaków:
- WSTAWAĆ! WSTAWAĆ! WRÓG U BRAM! ZWIEWAJCIE, KOMU ŻYCIE MIŁE!
 
shadowdancer jest offline