Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2008, 16:46   #3
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Krasnolud od początku pobytu był jakiś nieswój. Tego dnia nadto szczególnie. Od samego ranka, a wstał już kilka godzin temu, chciało mu się piwa..a elfów nie widział od kilku dni. Specjalnie przeniesiono ich obóz nieco dalej, zważając na krasnoludy. Z pewnością jakiś chamski żart poprawiłby mu humor..ale niestety. Nie wiedział co ze sobą począć, wyjść nie mogł, bo obóz jeszcze cichutko chrapał, dobrze, że przynajmniej w jego namiocie wszyscy już dobudzali się. Kilkakrotnie ziewnął i wyjrzał na zewnątrz. Było całkiem ładnie, nie było iwatru ani chmur..

Po dłuższej chwili ubierania się, począł polerować uzbrojenie i pancerz. Z braku innych czynności musiał się tym zadowolić. Nawet jego towarzysze byli jacyś wyjątkowo cisi. Gdzie niegdzie było słuchać pierwsze szczęki broni, obóz zaczynał żyć. Korzystając z chwilii krasnolud wyszedł na zewnątrz w poszukiwaniu toalety..a nóż spotka elfa? Nie..niestety. Po szybkim oddaniu moczu krasnolud znów zawitał do namiotu:
-Piwa...- rozpaczliwie mruknął..i rozsiadł się na pryczy. Tiefling i Aasimar.. w jednym namiocie i na razie obyło się bez konfliktów:
"Ja z elfem bym nie wytrzymał...hehe"-śmiał się w duchu krasnolud. Nic nie wiedział o towarzyszach, oni o nim również nie. Chociaż kilka krotnie próbował nawiązać jakiś kontakt, nic to nie pomogło. Tak, nastał czas na modlitwe do Tempusa.. (jest to jeden z nielicznego grona krasnoludów wielbiących tego boga.)

"..błogosław mi dzisiaj i w każdy inny dzień..." Nagły brzęk stali i krzyki pozostałych wojowników zagłuszyły i rozproszyły myśli Fulgara. Pospiesznie, przerywając modlitwę' wstał i wyjrzał przed namiot. Na horyzoncie było aż czarno od wrogów, mimo wszystko obóz jeszcze spał, a strażnicy leżeli w kałużach krwii.
-Na miecz Tempusa! Wrogowie...dużo wrogów..i to nie są elfy..- krzyknął Fulgar. Znów prędko wszedł do wnętrza namiotu gdy ów spadł..Szybko wojownicy się pozbeirali. W pośpiechu krasnolud zarzucił koszulkę kolczą i próbował samodzielnie ubrać kirys..po kilku nie udanych próbach, przeklęństwa nic nie pomogły, chwycił zręcznie młot, do buta włożył sztylet, tarcze przyczepił do przegubu...był gotów!
 
Maciekafc jest offline