Krasnolud od początku pobytu był jakiś nieswój. Tego dnia nadto szczególnie. Od samego ranka, a wstał już kilka godzin temu, chciało mu się piwa..a elfów nie widział od kilku dni. Specjalnie przeniesiono ich obóz nieco dalej, zważając na krasnoludy. Z pewnością jakiś chamski żart poprawiłby mu humor..ale niestety. Nie wiedział co ze sobą począć, wyjść nie mogł, bo obóz jeszcze cichutko chrapał, dobrze, że przynajmniej w jego namiocie wszyscy już dobudzali się. Kilkakrotnie ziewnął i wyjrzał na zewnątrz. Było całkiem ładnie, nie było iwatru ani chmur..
Po dłuższej chwili ubierania się, począł polerować uzbrojenie i pancerz. Z braku innych czynności musiał się tym zadowolić. Nawet jego towarzysze byli jacyś wyjątkowo cisi. Gdzie niegdzie było słuchać pierwsze szczęki broni, obóz zaczynał żyć. Korzystając z chwilii krasnolud wyszedł na zewnątrz w poszukiwaniu toalety..a nóż spotka elfa? Nie..niestety. Po szybkim oddaniu moczu krasnolud znów zawitał do namiotu: -Piwa...- rozpaczliwie mruknął..i rozsiadł się na pryczy. Tiefling i Aasimar.. w jednym namiocie i na razie obyło się bez konfliktów: "Ja z elfem bym nie wytrzymał...hehe"-śmiał się w duchu krasnolud. Nic nie wiedział o towarzyszach, oni o nim również nie. Chociaż kilka krotnie próbował nawiązać jakiś kontakt, nic to nie pomogło. Tak, nastał czas na modlitwe do Tempusa.. (jest to jeden z nielicznego grona krasnoludów wielbiących tego boga.) "..błogosław mi dzisiaj i w każdy inny dzień..." Nagły brzęk stali i krzyki pozostałych wojowników zagłuszyły i rozproszyły myśli Fulgara. Pospiesznie, przerywając modlitwę' wstał i wyjrzał przed namiot. Na horyzoncie było aż czarno od wrogów, mimo wszystko obóz jeszcze spał, a strażnicy leżeli w kałużach krwii. -Na miecz Tempusa! Wrogowie...dużo wrogów..i to nie są elfy..- krzyknął Fulgar. Znów prędko wszedł do wnętrza namiotu gdy ów spadł..Szybko wojownicy się pozbeirali. W pośpiechu krasnolud zarzucił koszulkę kolczą i próbował samodzielnie ubrać kirys..po kilku nie udanych próbach, przeklęństwa nic nie pomogły, chwycił zręcznie młot, do buta włożył sztylet, tarcze przyczepił do przegubu...był gotów! |