Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2008, 17:11   #64
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Pustka. Tak najprościej możnaby określić miejsce, gdzie przyszło mi nieistnieć. Tak określiliby ją śmiertelni by łatwiej zrozumieć jej naturę, jednak dokładniejsza próba jej określenie była z góry skazana na porażkę. Słowa, zdolne wyrazić zarówno czym było to miejsce, jak i ten stan w jakim się znajdował nie istniały w żadnym języku. Tylko jedne istoty rozumiały, jak można jednocześnie istnieć i nieistnieć - byli to Bogowie. Nie istnieje tam coś takiego jak odległość, gdyż wszystko znajduje się w jednym, nieskończenie małym punkcie. Czas również jest abstrakcją, gdyż nie widać najmniejszych jego efektów - po prostu płynie swobodnym strumieniem gdzieś obok, porywając za sobą śmiertelne istnienia. Skąd jednak wiedział, że istniał skoro nie miał żadnego punktu odniesienia? No właśnie... To jedno z tych wrażeń, niezrozumiałych dla śmiertelników - był świadomy braku swojego istnienia i właśnie ta świadomość upewniała go, że istnieje. To jakby jednoczesne bycie i nie bycie - myślał, jednak wszystkie jego myśli i uczucia koncentrowały się na walce sprzecznych uczuć, przekonując się nazwajem czy aby na pewno istnieje. Najgorsza w tym wszystkim była niepewność - bo skąd mógł wiedzieć, że to ulotne wrażenie świadczy o tym, że istnieje? Skąd mógł wiedzieć, czy to wrażenie jest prawdą? I wreszcie: jak mógł istnieć nie posiadając ciała ani umysłu, zawieszony w nieskończenie pełnej pustce? Przecież skoro nie istniało nic, jak w tej nicości mogło znajdować się coś, na przykład on? Przecież jego istnienie zaprzeczałoby faktowi istnienia próżni, a jeśliby nie istniała próżnia to gdzie się znajdował?

Teraz mógł śmiało nazwać się najdoskonalszym jak i najmarniejszym z filozofów. Na takich rozmyślaniach spędził dziesięć tysięcy lat, dłużej niż wszyscy żywi filozofowie razem wzięci. Jednak poświęcając tak niewyobrażalnie długi okres czasu nie zodłał dojść do żadnego pewnego wniosku, poza tym że zarówno był jak i nie był. Prawdopodobnie zastanawiałby się do dziś, gdyby nie cichy szept, dobiegający z nicości. Szept, który wyrwał go z letargu, obudził w nim świadomość oraz żądzę czynów. Czynów, dzięki którym opuścił pustkę i dostał się tutaj - do miejsca, gdzie żyli śmietelni.

Wiele się wydarzyło odkąd zszedł na ziemię - upadały imperia, na ich gruzach rodziły się nowe. Nowe idee wypierające te stare, nowe sposoby myślenia i zachowania. Jedynym co nie zmieniło się była ludzka dusza, oraz leniwie płynący przez świat strumień czasu. W wielu wydarzeniach miał swój udział, do wielu sam doprowadzał. Pomagał tym, którzy go potrzebowali, jednak znikał gdy tylko potrzeba wygasała - zbyt wiele razy doprowadził śmiertelnych do upadku lub śmierci pomagając im zbyt długo. Teraz jednak poczuł to, czego od tak dawna poszukiwał - desperacką potrzebę szczęścia, tak silną i rozpaczliwą jak tylko mógł wymarzyć. To była doskonała okazja właśnie dla niego

Na statek, skąd dobiegało nieme wołanie wszedł niezauważony, mimo że dostał się tam po trapie. Spacerował powoli, delektując się tak ulotną chwilą i wpatrując się w niebo, za którym czaił się mrok. Niebiosa jak zawsze mu sprzyjały - pora, by za jego pośrednictwem zaczęły sprzyjać również innym. Tymczasem, podszedł do niego jakis człowiek, proponując mu grę hazardową. Co prawda pieniądze by mu się przydały, jednak używanie swoich zdolności do własnych celów poczytywał za niehonorowe - przecież tamten człowiek mógł wykorzystywać hazard jako źródło utrzymania, a pozbawiony go straciłby tę możliwość? Ukłonił się jednak lekko odpowiadając

- Wybacz mi przyjacielu, jednak nie zmierzę się dzisiaj z tobą. Wyglądasz mi na kogoś, komu dzisiaj sprzyja szczęście. Życzę ci wielu wygranych

Wyminął siedzącego człowieka i ruszył dalej, w poszukiwaniu tych, którzy niczego nie świadomi wezwali go tutaj
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline