Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2008, 22:59   #61
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Rzut wiadrem okazał się skuteczny. Przeciwnik padł na kolana ze złamanym nosem, z którego ciurkiem lała się krew. Valara chwycił za linę i cisną nią tak samo w napastnika. Nie oszacował jednak zmiany pozycji mężczyzny i sznur zacisnął się na szyi przeciwnika. To dało Redslingerowi przewagę, która dała mu zwycięstwo w tym pojedynku. Chwilę później jego rywal leżał na ziemi z siną od duszenia twarzą.
Kiedy skończył ze swoim przeciwnikiem wstał i się rozejrzał. Wszyscy kończyli już ze swoimi napastnikami, wszyscy oprócz Miyi, która leżała w kałuży FIOLETOWEJ krwi.
Nagle strzała Paks zabiła ostatniego członka Czarnego Bractwa, który padł na ziemię zaraz obok ciała Miyi.

Wszyscy milczeli i wpatrywali się w martwe ciało najmłodszej towarzyszki. W końcu Valar ruszył w jej stronę. Przeszedł obok i chwycił ciało mężczyzny ze strzałą w głowie i ruszył z nim w kierunku burty, gdzie pozbył się go, wrzucając do morza. To samo uczynił ze swoim, martwym przeciwnikiem. Resztą zajęła się reszta drużyny.

-„Kim… Czym ona była?”- w głowie Valara pojawiły się szare myśli na temat towarzyszki- „Jestem Łowcą Demonów, nienawidzę wszystkiego co złe i nadludzkie. Ale… Ona była inna!”- Redslinger uświadomił sobie, że nie mógł nienawidzić małej Słonko, uświadomił sobie, że w innych okolicznościach pewnie musiał by ją zabić, ale teraz… Teraz żal mu było dziewczyny.

Chwilę później pojawił się kapitan, awanturując się.
-Teraz się zacznie, psia mać…- mruknął cicho.
Fillin starał się wytłumaczyć, mówiąc, że dziewczyna ćwiczy „udawanie śmierci”. Pomimo tego wiedział, że długo to kłamstwo się nie utrzyma i prędzej czy później Minotaur dowie się prawdy.
Nagle Valar zamarł, patrząc na budzącą się Miye.

-„Przecież ona nie żyła!”- pomyślał- „Widział jej martwe, pełne bólu oczy”

-Brawo Miya! Nabrałaś naszego kapitana! Myślał, że nie żyjesz! Jesteś w tym naprawdę dobra- Fillin zaśmiał się radośnie.

Redslinger spojrzał na niego zmieszanym wzrokiem. Czyżby on wiedział coś więcej? Czyżby ukrywał przed nimi prawdę? A może on sam nie spodziewał się, że Słonko wstanie i to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności.
Wiedział, że czeka go kolejna rozmowa z ich przewodnikiem. Lecz wiedział też, że niezależnie od jej wyniku, czy dowie się prawdy o Miyi czy nie, dziewczyna nic niestarci w jego oczach. Dalej będzie niewinną dziewczynką, towarzyszką podróży.
Teraz nie było sensu zaczepiać karczmarza. Znajdą czas na rozmowę, kiedy dopłyną na miejsce.
Resztę dnia spędził paląc resztki fajkowego tytoniu na pokładzie statku, wpatrując się w horyzont.

Nastał ciepły i przyjemny wieczór. Valara stał z fajką na rufie statku, wsłuchany w szum fal. Nagle, niedaleko niego zaczęło rozmawiać dwoje marynarzy. Zaciekawiony łowca zbliżył się kawałek, aby móc usłyszeć o czym rozmawiają

-...ta księga. Widziałem ją i mogę sobie dać głowę uciąć, że to nie jest zwykła książka, chociaż nie wiele ich w życiu przeczytałem!
-Gdzie ona jest?
-Jest wejście do ładowni, a przed nim stoją dwa Minotaury, strzegąc drogi na dół. Dalej nie wiem, ale podobno tam jest zejście na jeszcze niższy poziom, gdzie stoją już cztery Minotaury. Podobno to właśnie tam jest księga i nie tylko! Tam jest cały tajny ładunek dla Mrocznych Krasnoludów!

Chwilę później oboje oddalili się wezwani przez bosmana. Ciekawe co to za księga i ładunek dla mrocznych- ta myśl nie dawała mu spokoju.
Myśli te szybko się rozwiały, kiedy Valar przypomniał sobie zasady, o których mówił kapitan. Nie miał zamiaru narażać powodzenia misji dla zaspokojenia jego ciekawości. Nie chciał też sprawiać zawodu Fillinowi.

Resztę wieczora spędził siedząc na brzegu statku, wpatrując się w gwiazdy.
 
Zak jest offline  
Stary 13-04-2008, 10:37   #62
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Gdy zapadła ciemność Anielica nie pamiętała tego co stało się przed nią. Jej pamięć zupełnie jakby wolała tego nie wiedzieć, jakby nie chciała już czuć tego bólu. Słonko przepełniona nadludzkim pojęciem o dobru otworzyła oczy i zamrugała kilkakrotnie. Podniosła się i dotarło do niej, że umarła. Spojrzała na swoje dłonie, na skrzydła i na ciało. Nie dostrzegła w nim prawie żadnej różnicy. Czyżby Anioły nie umierały? Ta myśl jak ostrze przyjaciela przeszyło jej serce gdy Miya zobaczyła swoje martwe ciało. Jej pełna fioletu krew otulała je swoim nieskazitelnym dobrem, zupełnie jakby chciała ochronić bezbronną dziewczynę przed otaczającym ją złem. Na martwe ciało Anielicy spadła jedna, samotna, niewidzialna łza, która nawet nie zatrzymała się na bladej skórze…

Umarłam drugi raz, a gdy i wtedy zapadła ciemność ponownie zapomniałam…śmierć przeszła przeze mnie i odeszła, jakby widziała we mnie Nadzieję Świata.

Nagle wszystko wokół okryło się czerwienią i czernią. Niebo stało się czerwone, morze czarne. Wszystko nabrało kolorów w tych właśnie odcieniach. Jak w niemym filmie gdzie wszystko jest obce, zupełnie nieznane i całkowicie nowe. Nie słyszała głosów towarzyszy, nie dostrzegała ich nawet. Wiedziała, że jej ciało umarło. Nie mogła do niego wrócić, musiała znaleźć inne…nie chciała tego. Odkąd sięgała pamięcią, a wspomnień nie miała zbyt wiele, była taka jaką widzi siebie teraz. Nie wie jak wyglądała przed wstąpieniem do Anielskiej Armii. Nawet nie pamięta jak tam się znalazła. Być może to tylko jej dusza przemieściła się do tego ciała? Możliwe, że nigdy takiego nie posiadała.
Nagle tuż przed nią i czteroma innymi duszami nastąpił gwałtowny wybuch. Miya dostrzegła zza mgły przystojnego mężczyznę w bogatym ubraniu. Miał długie, czarne włosy oraz czarne oczy mieniące się czerwienią. Anielica znała ten czerwony błysk. Był on zły, okrutny i nadzwyczaj pożądliwy. Dopiero teraz pojęła, że żądza to zło, a nie neutralność. Dziewczyna odruchowo dała krok w tył. Gdyby była w swoim ciele poczułaby zapewne przeraźliwe bicie swego przepełnionego dobrem serca.

-Zabieram was!- zaśmiał się mężczyzna i machnął ręką w kierunku posępnych dusz mężczyzn, które zniknęły w takim samym ogniu, w jakim on się pojawił.
-Ty też idziesz ze mną!- uśmiechnął się triumfalnie mężczyzna, a oczy dziewczyny zaszkliły się nowonarodzonym strachem. Już chciała coś powiedzieć, zaprzeczyć, przedyskutować i wybłagać jednak jedynie zdążyła otworzyć usta gdy nagle usłyszała za swoimi plecami kolejny głos.

-Znasz zasady Develirusie... – spłynęły na nią słowa jakby recytowane z księgi miłosierdzia. Takie ciepłe, miłe i uspokajające. Miya odwróciła głowę uśmiechając się delikatnie. Po raz pierwszy odkąd pojawiła się na ziemi poczuła, że ktoś się za nią wstawił. Ktoś stanął w jej obronie, chciał pomóc. Po raz pierwszy… Jego śnieżnobiała zbroja była dla Miyi czymś neutralnym. Nie przyciągała dziewczyny do mężczyzny, ale i nie odpychała. Bała się ona mężczyzny z błyskiem czerwieni w oczach.

-Harsecie, usuń się!-warknął Develirus.

-Nie zrobię tego. Wiesz, że dusza sama może wybrać swoją drogę, kiedy tylko była dobra za swojego życia w swym ciele. Takie zasady zostały zawarte między tobą, a moim Panem. Trzymaj się ich-mówił sześcioskrzydły Serafin, zaś Miya nie za bardzo rozumiała o co w tym wszystkim chodzi. Chciała wybrać dobro, ale z drugiej strony dobro ją odrzuciło. Oskarżyło ją o okrutny czyn, którego nie dokonała. Napluło jej w twarz, sponiewierało i przeklęło…

-Miyo, masz prawo wyboru. Możesz iść z nim, a możesz też iść ze mną. Ja prowadzę do Boga, a on prowadzi do wiecznej śmierci. Wybierz-powiedział łagodnie, trzymając rękę na swoim rękojeści miecza przypiętego do pasa.

- Ja . . . – zaczęła Miya swoim cichym, subtelnym głosem, jednak twardy ton mężczyzn tłumił całkowicie jej słowa i uniemożliwiał dokończenie mysli.

-Anielico, to co mówi Serafin jest prawdą, ale nie do końca. Ja nie wiodę do wiecznej śmierci, ale do wiecznej rozkoszy i radości! Naamah!-zawołał, a obok niego pojawiła się Demonica niezwykłej urody.
-Wzywałeś Panie mój?-zapytała cicho demonica, wpatrując się z uwielbieniem w swojego Pana.
-To możesz być ty! Pokażę ci też jeszcze kogoś Azaelu!-zawołał ponownie, a obok niego pojawił się Demon dorównujący urodą Harsetowi. Był jednak ubrany w czerń i czerwień.
-Tak, Mistrzu?-skłonił się z szacunkiem Develirusowi.
-Widzisz? Jeżeli pójdziesz ze mną, będziesz miała takich na całą wieczność albo i dłużej. Pamiętasz Demona, z którym było ci tak dobrze? Pójdź ze mną, a będzie o niebo przyjemniej-mówił zachęcająco i kusząco.

- Ale ja . . . – zaczęła jednak tym razem gorzkie łzy stłumiły jej głos. Słowa dziewczyny znów zostały zignorowane. Nagle dziewczyna usłyszała chłodny głos Harseta.

-Jeżeli pójdziesz z nim, nigdy już nie będziesz miała wstępu do Nieba, do prawdziwego Pana i Władcy – Miya nie wiedziała gdzie ma pójść. Nie chciała sprawić nikomu przykrości. Pragnęła pójść z jednym i z drugim mężczyzną. Przez całe te zamieszanie zupełnie zapomniała o swoim ciele i krwi, którą wciąż traci. Jeśli straci jej zbyt wiele już nie będzie mogła wrócić do swojego ciała gdyż straci ono całą swoja życiową energię.
Nagle Serafin wyskoczył przed dziewczynę, zasłaniając jej widok na Develirusa, Azaela i Naamah. Usłyszała jego melodyjny głos:

-Ona wybrała. Znikaj razem ze swoimi sługami!

-Jeszcze tego będziesz żałowała Anielico-syknął groźnie, po czym rozległ się ponowny wybuch. Harset odsłonił ci widok, wyciągając rękę.

- Przepraszam… – szepnęła dziewczyna ze smutną miną patrzą na puste miejsce, w którym jeszcze nie tak dawno stał Develirus.

-Idźmy na sąd, przed oblicze Pana-rzekł Serafin. Dziewczyna nie rozumiała czemu miałaby stawać przed Sądem Najwyższym po raz kolejny! Przecież niczemu nie zawiniła. Nie zabiła nikogo, ani nawet nie zdradziła.

- Ale dlaczego? – spytała łagodnie i ciepło trzymając złączone dłonie na lewej piersi tuż przy sercu. Harset nie odpowiedział, więc Miya nie śmiała pytać ponownie. Posłusznie podała mu rękę gdy nagle za sobą usłyszała kolejny głos. Rozpoznała go! Wiedziała kto to jednak czy…czy to możliwe?!

-Puść ją Harsecie i oddaj pod moją opiekę - rzekł Przywódca Aniołów. Jej…przywódca.

-Ona wybrała Pana i właśnie do Niego ją prowadzę. Nawet jakbym chciał, to nie mógłbym ją zostawić, gdyż podlegam rozkazom tylko i wyłącznie Władcy, gdyż Sidrim już nie jest jednym z nas. Poza tym nie ma innej drogi. Albo z nami do Mistrza albo z Develirusem i dobrze o tym wiesz-westchnął Serafin.
-Jest inne wyjście. Może zostać tutaj. Ona jeszcze nie odpokutowała win, a chce to zrobić. Niestety źli ludzie nie pozwolili jej na to. Proszę cię, puść ją-rzekł, a Najwyższy Serafin zamyślił się.
-Tak, to jest wyjście, ale niestety mam inne polecenia-powiedział, a na jego przystojnej twarzy zagościł smutek.
-Tak, zgadza się, ale jak pamiętasz była pod moją opieką. Nie może przekroczyć Bram bez mojej zgody. Ja tej zgody nie wyrażam-uśmiechnął się szeroko, zaś na twarz Harseta powrócił uśmiech.
-Jesteś Upadłą Anielicą, wracaj na ziemię odpokutować winy-powiedział, ale zaraz dodał do twojego Przywódcy.
-Ale ty musisz w takim razie iść ze mną wytłumaczyć się przed Panem-ponownie westchnął bezradnie.

- Nie Panie, nie rób tego! Nie chce byś miał przeze mnie kłopoty! Już tyle ludzi przeze mnie cierpiało…nie potrafię nawet pomagać… – rzekła spuszczając wzrok. Gdyby mogła to pewnie znowu zapłakałaby. Przywódca uśmiechnął się tylko do niej. Dziewczyna zrozumiała to. Wiedziała co oznacza ten uśmiech. Jak jest się dobrym, otrzymuje się dobro.

-Dobrze, ale daj mi chwilę. Miyo, Develirus jest Najwyższym Demonem często określanym jako Diabeł. Jest kimś takim, jak u nas jest nasz Pan. U nich jest bogiem i w wielu sytuacjach nie tylko tam. Ostrzegam cię, on nie rzuca słów na wiatr. Sidrim stał wyżej niż Harset, bo awansował w hierarchii Anielskiej i podlegał jedynie Najwyższemu. Otrzymał wiele broni od samego Władcy takie jak Światło Niebios!
Naraził się Develirusowi kiedy po raz pierwszy był Aniołem Stróżem swojego zabójcy. Kiedy jego zabójca umarł śmiercią naturalną, Sidrim otwarcie wystąpił przeciwko Panu Piekieł, który uciekł właśnie przed Światłem Niebios.
Sidrim był Najwyższym Serafinem i teoretycznie nawet Najwyższy Demon nie miał do niego dostępu, a jednak dopadł go. Teraz jest Upadłym bez szans na powrót do Nieba, bo o to zadbał Develirus.
Jednakże z racji tego, że był Najwyższym Serafinem, zachował pełnię swoich mocy fizycznych oraz dużą część magicznych.
Znajdź go zanim Develirus zrealizuje swoją groźbę! - pouczył Przywódca.

- To znaczy….że…czy on mi pomoże? Grozi mi coś złego? Ja….ja nie rozumiem, Panie! Proszę, nie zsyłaj mnie z powrotem na Ziemię, błagam…nie zostawiaj mnie w tym świecie, proszę Cię…proszę… – Miya rzuciła się na szyję Przywódcy i zaczęła ronić fioletowe łzy. Błagała go, jednak on tylko pogładził ją po włosach i ucałował w czoło.

- Wybacz Słonko… – szepnął jej do ucha i odsunął od siebie. Jego stalowe spojrzenie sprawiło, że Miya oprzytomniała. Nie mogła dopuścić do siebie myśli, że jest Upadłym Aniołem. Nie mogła zrozumieć tego, że wcale nie jest już kochaną maskotką nieba.

-Musimy już iść-upomniał Harset.

-Do następnego razu – rzekł Przywódca uśmiechając się, po czym zniknął razem z Hersetem. Dziewczyna padła na kolana zaś obraz zaczął zachodzić jej mgłą i ciemnieć. Czerń zastąpił czerwień otoczenia i objął wszystko w swą niemą martwicę. Nastała cisza, zaś Miya nie chciała już liczyć swoich przeraźliwych śmierci.

-Jeżeli kłamiesz…kłamiesz…kłamiesz… - zaszumiało w głowie dziewczyny jednak nie mogła zidentyfikować kierunku z którego dobiegł nieznajomy głos. Anielica otworzyła oczy i pierwsze co usłyszała w pełni było niezrozumiałe dla niej zdanie Filina.

-Brawo Miya! Nabrałaś naszego kapitana! Myślał, że nie żyjesz! Jesteś w tym naprawdę dobra - zaśmiał się radośnie, a kapitan wściekły odszedł.
Słonko gwałtownie złapała się za miejsce, w którym przed śmiercią czuła przeszywający ból. Wilgoć jej fioletowej krwi i ślad jej barwy na dłoni dziewczyny sprawił, że poczuła się ona dziwnie. Każdy patrzył na to jak krwawi, zaś kolor jej krwi był nienaturalny. Czy oni wiedzą?

- ZABIJCIE MNIE!! – krzyknęła z całych sił, a jej rozpaczliwy głos rozniósł się po pustej przestrzeni okolicy rywalizując z siłą fal. - Błagam…zróbcie to…zlitujcie się… – dodała rozpaczliwie przewracając się na bok i kuląc kolana do brody. Nikt nie chciał jej pomóc, wydawało jej się, że nikt jej nie słyszy…
Nie wiedziała jak długo tu leży…zrozumiała, że znów nie czuje chłodu…

Łzy koloru krwi spłynęły błagalnie strumieniem rozpaczy, i wtedy zrozumiała, że Śmierć nie ma serca…
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 14-04-2008, 18:09   #63
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Valar:
Stałeś wpatrując się w gwiazdy. Nie wiedziałeś co to może być za księga ani ładunek. Z tego jednak co słyszałeś, nie było najmniejszych szans dostać się pod pokład do ładowni, a co dopiero powiedzieć o tej tajnej. Atak na sześć Minotaurów to nie lada wyzwanie graniczące z samobójstwem nawet dla całej grupy.
Wiedziałeś, że są to bardzo silne i odporne na ciosy stworzenia, które nigdy się nie poddają.
W każdym razie czułeś, że może tam być coś, co pomogłoby w odszukaniu Serca Nocy. Tylko jak się tam dostać?
Rozejrzałeś się i zobaczyłeś nieliczne postacie krążące w pobliżu, a w tym Avarin i Revan.

Miya:
Leżąc tak na pokładzie, chciałaś umrzeć. Nikt jednak nie powiedział, że życie będzie proste. Zdawałaś sobie też sprawę z tego, że twój Przywódca może mieć teraz kłopot przez sprzeciwienie się rozkazom twojego Pana. Zrobił dla ciebie coś, czego nie wolno było zmarnować. Wiedziałaś, że jeżeli tym razem dasz się zabić, on nie zdoła już pomóc, a twoje winy nie będą mogły być odkupione, gdyż nie będzie jak tego zrobić.
Przyszłość wydawała się nieciekawa. W przypadku śmierci pójdzie pod sąd samego Najwyższego, a w przypadku życia, zawisa nad nią groźba zemsty Develirusa. Zdecydowanie nie było łatwo.
Trzeba było jednak żyć, a skoro trzeba było żyć, należy pilnie odszukać byłego Najwyższego Sefafina, Sidrima. Tylko jak? Przecież nie znasz nawet jego nazwiska? Może ktoś na pokładzie coś o nim wie...

Mężczyzna:
Na wszedłeś na statek niezauważony. Miałeś szczęście. Ciekawe dlaczego... No cóż, wyręczałeś Syllinę w różnych kwestiach i często również korzystałeś z jej łask, ale w przeciwieństwie do ludzi, wiedziałeś co zrobić, żeby Bogini nie odwróciła się od ciebie.
Teraz jednak stałeś na pokładzie, wpatrując się w niebo. Nagle podszedł do ciebie jakiś mężczyzna.
-Witam gigancie-uśmiechnął się zawadiacko.
-Na najbogatszego nie wyglądasz, a ja daję złoto za darmo! Jest tylko jeden warunek...-wyjął karty, zaczynając je tasować.
Cóż, na najbogatszego nie wyglądałeś, ale na biedaka również nie. Mężczyzna zauważył, że możesz mieć trochę złota, które można wygrać.
-To jak będzie? Gramy? Ściągaj tą maskę i siadamy!-powiedział z entuzjazmem.
-A może wolisz kości? Wybierz. Karty czy kości?-zapytał, siadając na pokładzie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 15-04-2008, 17:11   #64
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Pustka. Tak najprościej możnaby określić miejsce, gdzie przyszło mi nieistnieć. Tak określiliby ją śmiertelni by łatwiej zrozumieć jej naturę, jednak dokładniejsza próba jej określenie była z góry skazana na porażkę. Słowa, zdolne wyrazić zarówno czym było to miejsce, jak i ten stan w jakim się znajdował nie istniały w żadnym języku. Tylko jedne istoty rozumiały, jak można jednocześnie istnieć i nieistnieć - byli to Bogowie. Nie istnieje tam coś takiego jak odległość, gdyż wszystko znajduje się w jednym, nieskończenie małym punkcie. Czas również jest abstrakcją, gdyż nie widać najmniejszych jego efektów - po prostu płynie swobodnym strumieniem gdzieś obok, porywając za sobą śmiertelne istnienia. Skąd jednak wiedział, że istniał skoro nie miał żadnego punktu odniesienia? No właśnie... To jedno z tych wrażeń, niezrozumiałych dla śmiertelników - był świadomy braku swojego istnienia i właśnie ta świadomość upewniała go, że istnieje. To jakby jednoczesne bycie i nie bycie - myślał, jednak wszystkie jego myśli i uczucia koncentrowały się na walce sprzecznych uczuć, przekonując się nazwajem czy aby na pewno istnieje. Najgorsza w tym wszystkim była niepewność - bo skąd mógł wiedzieć, że to ulotne wrażenie świadczy o tym, że istnieje? Skąd mógł wiedzieć, czy to wrażenie jest prawdą? I wreszcie: jak mógł istnieć nie posiadając ciała ani umysłu, zawieszony w nieskończenie pełnej pustce? Przecież skoro nie istniało nic, jak w tej nicości mogło znajdować się coś, na przykład on? Przecież jego istnienie zaprzeczałoby faktowi istnienia próżni, a jeśliby nie istniała próżnia to gdzie się znajdował?

Teraz mógł śmiało nazwać się najdoskonalszym jak i najmarniejszym z filozofów. Na takich rozmyślaniach spędził dziesięć tysięcy lat, dłużej niż wszyscy żywi filozofowie razem wzięci. Jednak poświęcając tak niewyobrażalnie długi okres czasu nie zodłał dojść do żadnego pewnego wniosku, poza tym że zarówno był jak i nie był. Prawdopodobnie zastanawiałby się do dziś, gdyby nie cichy szept, dobiegający z nicości. Szept, który wyrwał go z letargu, obudził w nim świadomość oraz żądzę czynów. Czynów, dzięki którym opuścił pustkę i dostał się tutaj - do miejsca, gdzie żyli śmietelni.

Wiele się wydarzyło odkąd zszedł na ziemię - upadały imperia, na ich gruzach rodziły się nowe. Nowe idee wypierające te stare, nowe sposoby myślenia i zachowania. Jedynym co nie zmieniło się była ludzka dusza, oraz leniwie płynący przez świat strumień czasu. W wielu wydarzeniach miał swój udział, do wielu sam doprowadzał. Pomagał tym, którzy go potrzebowali, jednak znikał gdy tylko potrzeba wygasała - zbyt wiele razy doprowadził śmiertelnych do upadku lub śmierci pomagając im zbyt długo. Teraz jednak poczuł to, czego od tak dawna poszukiwał - desperacką potrzebę szczęścia, tak silną i rozpaczliwą jak tylko mógł wymarzyć. To była doskonała okazja właśnie dla niego

Na statek, skąd dobiegało nieme wołanie wszedł niezauważony, mimo że dostał się tam po trapie. Spacerował powoli, delektując się tak ulotną chwilą i wpatrując się w niebo, za którym czaił się mrok. Niebiosa jak zawsze mu sprzyjały - pora, by za jego pośrednictwem zaczęły sprzyjać również innym. Tymczasem, podszedł do niego jakis człowiek, proponując mu grę hazardową. Co prawda pieniądze by mu się przydały, jednak używanie swoich zdolności do własnych celów poczytywał za niehonorowe - przecież tamten człowiek mógł wykorzystywać hazard jako źródło utrzymania, a pozbawiony go straciłby tę możliwość? Ukłonił się jednak lekko odpowiadając

- Wybacz mi przyjacielu, jednak nie zmierzę się dzisiaj z tobą. Wyglądasz mi na kogoś, komu dzisiaj sprzyja szczęście. Życzę ci wielu wygranych

Wyminął siedzącego człowieka i ruszył dalej, w poszukiwaniu tych, którzy niczego nie świadomi wezwali go tutaj
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 17-04-2008, 22:34   #65
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Myśl o tajnym towarze w ładowni nie dawała mu spokoju. Co jeżeli jest tam coś co pomoże im w odszukaniu Serca Nocy… Coś co będzie można wykorzystać do zapobiegnięcia katastrofie, która miała zostać wywołana przez te przeklęte Wysokie Elfy…
Tylko jak się tam dostać? Sześć minotaurów to przeszkoda, której nie da się przeskoczyć od tak, nawet z pomocą całej drużyny.

Valar dalej siedział na burcie statku pociągając ostatnie kłęby dymu ze swojej fajki.
-Cholera, że też akurat teraz skończył się tytoń…- powiedział sam do siebie, ocierając twarz z wilgoci, utworzonej przez fale, rozbijające się o statek. W pewnym momencie wpadł mu do głowy pewien pomysł. Rozejrzał się po pokładzie w poszukiwaniu osoby, która była mu teraz najbardziej potrzebna. Szybko znalazł swój cel i szybko ruszył w jego kierunku.

Drow spacerował spokojnie po pokładzie, jak zwykle z nikim nie rozmawiając.

-Piękna noc, nieprawdaż?- zaczął po czym skrzywił się lekko. Nigdy nie potrafił nawiązywać znajomości. Zawsze był ponury i mało mówny, nie bez powodu nazywano go „Ponurym Pielgrzymem”- Mam ciekawe informacje, chcesz posłuchać?- zapytał, ale nie czekał na odpowiedź- W ładowni tego statku jest inna, tajna ładownia. Podobno znajduje się tam tajny ładunek o niezwykłych właściwościach. Pomyślałem, że może jest tam coś co pomoże nam w odnalezieniu Serca Nocy, co przyśpieszy nasze poszukiwania. A może jest tam coś co pomoże nam indywidualnie- powiedział do Revana- Jest jeszcze coś, co może cię zainteresować- powiedział tajemniczo z lekkim uśmieszkiem- Cały ten ładunek jest przeznaczony dla Mrocznych Krasnoludów, a z tego co wiem, wy- Drowy, ich nienawidzicie.

Miał nadzieje, że to wystarczy, żeby poszedł z nim do ładowni, obejrzeć ten towar, zostaje jeszcze kwestia dostania się tam.

-Mam zamiar wtajemniczyć jeszcze Avarina, jego pomoc może okazać się przydatna- powiedział, wskazując na samuraja, stojącego niedaleko- Jest tylko pewien problem… Z tego co słyszałem, wejścia do pierwszej ładowni strzegą dwa minotaury, a wejścia do tej tajnej kolejne cztery. Mam pomysł jak dostać się do pierwszej ładowni, ale nie mam pojęcia, jak obejść tamte cztery… Co o tym myślisz ?- zapytał Mrocznego Elfa, spoglądając na samuraja, pilnując, aby się nie oddalił.
 
Zak jest offline  
Stary 18-04-2008, 11:54   #66
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Miya nawet nie wiedziała jak długo leżała. Wiedziała jednak, że w jej życiu zaszły wielkie zmiany! Zrozumiała to za późno, zbyt późno pojęła tą istotną rzecz. Powinna już dawno pojąć, że Upadłe Anioły mają mniej zakazów, że nie muszą się specjalnie wysilać dla dobra innych, że mogą na zawsze pozostać Upadłymi i wcale nie muszą odpokutowywać swoich win. Mimo to Miya czuła głęboką winę za wszystko co uczyniła. Skrzywdziła jednego z Aniołów, potem wypierała się jakby to uczyniła, następnie naraziła swojego Przywódcę na niesamowite nieprzyjemności, a teraz miała jeszcze kłopoty z samym Diabłem! To nie wróżyło dobrze, tym bardziej, że miała pomóc Sercu Nocy.

A gdy zrozumiała było już za późno - noc stała się czarniejsza zaś księżyc nie rozświetlał już tak prostej drogi. I znów musiała kroczyć, po trupach życia.

Dziewczyna podniosła się z podłogi i znów poczuła się inaczej. Bardziej pewna siebie, ale i bardziej samotna. Nie wydawało jej się by ktoś w ogóle przejmował się jej osobą. Zastanawiała się czasem czy oni przypadkiem nie byli radośni? A co tak naprawdę Filin miał na myśli...czyżby dostrzegał jej skrzydła?! Przecież to niemożliwe! Nikt śmiertelny, kto nie potrafi dostrzegać najskrytszej prawdy, nie widzi ich, nie może, nie potrafi!
Postanowiła, że musi z nim o tym porozmawiać. Musi dowiedzieć się o realiach tego świata i musi wiedzieć wszystko. Filin coś ukrywał, nie podobało jej się to. Teraz nie obowiązywały ją Anielskie zasady, mogła pozyskać informacje w nadzwyczaj dziwne sposoby.
Miya wzięła głęboki oddech. Podniosła swój miecz z pokładu i zamocowała go na plecach. Dopiero teraz poczuła gotowość, pełną gotowość.

- Przepraszam czy może mi Pa... - zagaiła zaczepiając jakiegoś mężczyznę jednak ten tylko coś burknął i ją zignorował. Miya nie poddawała się jednak. Ruszyła dalej i zaczepiła kolejnego mężczyznę. Jego reakcja była podobna. Udawał, że nie dostrzegł kobiety i ruszył swoją drogą.
Wtedy jak spod pokładu wyrósł przed nią *mężczyzna wyższy od niej o co najmniej drugie tyle ile mierzyła. Był wysoki i potężny...być może to jest ten Anioł?

- Wybacz mi przyjacielu, jednak nie zmierzę się dzisiaj z tobą. Wyglądasz mi na kogoś, komu dzisiaj sprzyja szczęście. Życzę ci wielu wygranych - usłyszała i wtedy znalazła w sobie odwagę. Mężczyzna akurat szedł w jej stronę. Stanęła mu na drodze jednak ze strachu przed zdeptaniem odezwała się gdy był nadzwyczaj blisko.

- Jestem Miya. - powiedziała pewnym siebie głosem, a jej mina była nadzwyczaj poważna. Zupełna inna Anielica niż na początku. Choć tak naprawdę próbowała po prostu wzbudzić jakiś szacunek co do jej małej i delikatnej osóbki, która mimo to stała twardo na pokładzie.

- Szukam Sidrima. Możesz mi pomóc, czy raczej nie masz pojęcia o kim mowa? - dodała z nadzieją w głosie.


* tak Blacker, to Ty :P
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 18-04-2008, 19:25   #67
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Zrezygnował z rozgrywki z nieznajomym i życząc mu szczęścia ruszył dalej, gdy na drodze stanęła mu czarnowłosa dziewczyna. Zanim zdążyła się odezwać zrozumiał, że najpewniej była jedną z tych, na których wezwanie tutaj przybył. Zdziwiło go odrobinę, że nawet jak na ludzką rachubę wciąż była młoda, jednak wiedział aż za dobrze że nieszczęścia czychają na wszystkich. Pochylił się lekko, by ułatwić rozmowę szczerze ucieszony, że będzie mógł komuś pomóc. Jednak niestety - mimo najszczerszych chęci nie miał najmniejszego pojęcia kim jest wspomniana osoba

Mimo, że twarz zasłaniała mu teatralna maska zazwyczaj wszyscy którzy widzieli go odnosili podświadome wrażnie, że się uśmiecha. Tak było i tym razem, gdy odpowiadał Miji*

- Wybacz, jednak imię to niczego mi nie przywodzi na myśl. Jeżeli jednak chcesz, pomogę ci w poszukiwaniach, a przy odrobinie szczęścia odnajdziemy go

Po chwili jednak najwyraźniej zbeształ się w myślach, pacnął się ręką w czoło i dodał

- Gdzież moje wychowanie... Nazywam się Blacker


(*domyśliłem się Nami... Czy tak odmienia się imię twojej postaci?)
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 18-04-2008, 23:02   #68
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Valar:
Zaczynasz Rozmowę z Revanem, mówiąc o tajnej ładowni. Myślisz, że może to pomóc, ale nie znasz jeszcze zdania Revana ani Avarina, gdyż temu jeszcze nie zdążyłeś niczego powiedzieć.

Blacker:
Mężczyzna popatrzył na ciebie ze zdziwieniem, po czym wstał, chowając kości oraz karty, a następnie odszedł. Wyglądał na bardzo niepocieszonego, a wręcz wściekłego.
-Możesz się już martwić o swoje życie!-warknął przez ramię, ruszając w stronę schodów pod pokład.
Nagle podeszła do ciebie dziewczyna, a ty wiedziałeś, że to jedna z tych, którym musisz pomóc.
Przedstawiła się jako Miya i zapytała o Sidrima. Niestety nie mogłeś jej pomóc, gdyż nie znałeś nikogo takiego. Widziałeś zbyt wielu ludzi i to nie tylko ludzi, bo w końcu nawet nie wiedziałeś jakiej był rasy.
Nagle zauważyłeś kątem oka złożoną kartkę papieru, która najwyraźniej wypadła mężczyźnie, który chciał grać z tobą za pieniądze. Czyżby Syllina chciała na siłę ci coś wcisnąć?

Miya:
Postanowiłaś wypytać ludzi o Sidrima, ale oni nie zwracają na ciebie uwagi. Ty jednak pytasz dalej, aż trafiasz na wysoką na około trzy i pół metra postać z długimi blond włosami sięgającymi do pasa. Na jego twarzy widniała maska.
Miał na sobie purpurową togę oraz czerwone buty wiązane na rzemienie.
-Jestem Miya. Szukam Sidrima. Możesz mi pomóc, czy raczej nie masz pojęcia o kim mowa?-zapytałaś.
Mężczyzna ten wcale cię nie zignorował, przeciwnie, poświęcił ci wiele uwagi. Niestety jednak nie znał nikogo takiego, ale za to poznałaś interesującą osobę. Przedstawił się jako Blacker.

Blacker, Miya:
Nagle jakiś marynarz, przechodzący obok, oderwał się od książki, którą zaciekle czytał i popatrzył na was, podchodząc.
-Czy ktoś pytał o Sidrima? Ja wiem kto to jest, bo widzicie, w mojej rodzimej wsi jest kapłan bardzo zaciekle wierzący i on uczył w naszej szkole. Miał bardzo wielką wiedzę na temat Nieba. Kazał nam się uczyć najważniejszych w tamtych stronach i mówił nam też o Sidrimie, Najwyższym Serafinie. Później stał się Upadłym Aniołem i jest na ziemi. Tutaj! Dacie wiarę? Sam były Najwyższy Serafin jest na tym świecie! Czy to nie wspaniale?-z młodego marynarza, wyglądającego na około siedemnaście lat, emanowała niezwykła radość.
-Pytałem Ojca Dermitiora o różne postacie, a w tym o niego, zaś on dał mi tą kartkę. Nie rozumiem jej, więc nie przyda mi się, ale wy ją weźcie-uśmiechnął się dobrodusznie, wyjmując pomiętą kartkę ze swojej książki, a następnie uśmiechnął się i odszedł.
Na kartce pokazało się wiele znaków pięknych, lecz niezrozumiałych dla ludzi, ale Miya rozumiała co tam było napisane.
"Gdy ciemność duszę okryje, a dla ciała nadziei nie będzie, ciężko jest żyć. Jeszcze ciężej, zaś wtedy, gdy kocha się Go całym sercem oraz duszą, a jednocześnie nienawidzi. Nienawiść.
Życie jest jednak jeszcze cięższe, gdy było się w Jego Domu, przy Jego Tronie i widziało się pełnie światłości, dobra, miłości, jaką emanował. Jego złość trwa tylko przez chwilę. Nieskończenie małą chwilę, bo później przebacza. Doznałem tego zbyt wiele razy.
Ciężko jest żyć na tym świecie z wiedzą, że nigdy tam nie wrócę. Błogosławieni ci, którzy mają jeszcze wybór. Wybór, który mnie został odebrany siłą.
Wydaje się, że nie może być już gorzej, ale wtedy przychodzi decydujące uderzenie. Po śmierci Pan Piekieł otworzy mi swe Bramy z sadystycznym oraz triumfalnym uśmiechem na znienawidzonej, przeze mnie, twarzy. Nie zamierzam się poddać i nawet w chwili śmierci, gdy sam Lord Piekielny przyjdzie po moją duszę, nie dam mu jej bez walki. Nigdy nie oddam mu siebie.
Najwyższy tym razem mi nie pomoże. Nienawidzę Go. Przeklęty Develirus. Harset nie przyniesie Światła Niebios, by wspomogło mnie w walce duchowo oraz fizycznie. Nie będę miał tej przewagi.
Stworzenia nie zdają sobie sprawy z tego, że mają przed sobą przyszłość, którą mogą kształtować. Ja również taką mam, ale na końcu zawsze będzie jedno...
Ostatnia moja nadzieja w wiedzy i choć jest zaledwie iskierką, trzymam się jej kurczowo, nie pozwalając uciec..."

Było to pismo Anioła. Język oraz alfabet Niebian. Czy to może być kartka samego...? Wiedza...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 18-04-2008 o 23:05.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 18-04-2008, 23:15   #69
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Avarin Ronin

Kość jego napastnika pękła z cichym chrupnięciem, które było niczym muzyka dla jego uszu. Samuraj uśmiechnął się chytrze. Szybko owinął go płótnem i wypchnął za burtę. Ciche chlup i bul bul bul.
- Jesteś okropny... To lubię! - usłyszał głos w głowie.
Rozejrzał się po pokładzie. Drużyna kończyła właśnie zmiatanie przeciwników do wody. Jednak jego wzrok utkwił w martwym ciele Słonka. Zawsze był małomówny lecz teraz... Teraz go zatkało. Dziewczyna umarła. Zabili ją.
Jednak to, co stało się kilka minut później sprawiło, że pod Samurajem ugięły się nogi. Wiedział, że ta kobieta jest inna... Ale żeby aż tak?! Właśnie... ożyła...
Avarin machnął ręką i ruszył przed siebie. Pałętał się po statku bez celu. Słuchał różnych opowieści, opinii i innych dupereli, które do niczego nie mogły by się przydać.
Niedługo miał być sztorm... Nie to, żeby Samurajowi coś by to przeszkadzało ale... Wolał oglądać bezchmurne niebo...
Kontem oka dostrzegł jak Drow rozmawia z mężczyzną. Nie przejmował się tym. Wciąż spoglądał w niebo.
 
Panda jest offline  
Stary 22-04-2008, 18:04   #70
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker przysłuchiwał się uważnie wypowiedzi jednego z marynarzy, który szczęśliwym trafem był w stanie pomóc dziewczynie. Z jednej strony ludzie lubią, gdy podczas ich słów rozmówca przysłuchuje się dokładnie, a z drugiej ta wiedza mogła się przydać - jeśli tylko natrafi na więcej wiadomości o nim będzie je mógł usystematyzować. Był szczerze zadowolony, że nawet jeśli nie osobiście to pośrednio zdołał pomóc. Gdy marynarz skończył mówić ruszył w stronę leżącej na ziemi kartki. Podniósł ją ostrożnie i skinął głową, jakby komuś dziękując. Najwyraźniej było to coś ważnego, skoro pani losu podsówa mu to tak jawnie...

Brzegi kartki były nierówne i poszarpane, co wyraźnie świadczyło o pośpiechu przy wyrywaniu kartki. Jej treść brzmiała ,, Serce Nocy, będące potężnym artefaktem Magii Czarnoksięskiej z domieszką Nekromancji zostało stworzone przez najpotężniejszego Czarnoksiężnika i Nekromantę wszechczasów, Carthana la Sirna, zwanego..."

No właśnie. Zwanego jak? Ostatnie słowo było urwane, a jego treść niepewna. Blacker przyjrzał się uważnie kształtowi liter, które pozostały i odczytał mniej-więcej jak ono brzmiało. Salvadorom? Hmm... Choć sięgał pamięcią tysiące lat wstecz nie potrafił przypomnieć sobie nikogo o tym imieniu. Bardziej zainteresował się więc treścią wiadomości. ,,Serce nocy"... Nie był zbytnio obeznany z historią najnowszą (czyt. ostatnich 500 lat) ale ta nazwa kojarzyła mu się z elfami. Jednak elfy, czarnoksiężnicy i nekromanci? Wiedział, że ci którym miał zamiar pomóc są związani niciami losu z tym artefaktem, jednak nie wiedział nic ponadto. Hmm... ,,Nie wstyd pytać, wstyd nie wiedzieć", zwłaszcza jak osoba wiedząca coś na ten temat była tak blisko. Podszedł wiec do Miji i zagadnął

- Jak widzę miałaś szczęście uzyskać część odpowiedzi na twoje pytanie. Szczęśliwi ci, którym sprzyja dobry los. Tym razem to ja mam do ciebie pytanie. Czy słyszałać o kimś nazwiskiem Salvadorom, lub brzmiącym podobnie? Również mam drugie pytanie... Wiem, że nie tylko ty jesteś związana z sercem nocy... Czy mogłabyś mi przedstawić pozostałych? Chciałbym wam pomóc w waszej wyprawie, jeśli tylko się zgodzicie
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172