Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2008, 20:19   #30
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
-Miałaś po prostu wyciągnąć z Leonarda informacje i przejechać mu sztyletem po gardle A ty pozwoliłaś zginąć Jonowi i Berne'owi! Pozwoliłaś by złapali Lin! I jeszcze masz czelność się tu pokazywać- nagle zagrzmiało głośno, spotęgowało to jeszcze bardziej wybuch True

Francesca była zaskoczona, miała nadzieję, że tez zginął, a teraz stał nad nią dobywając noża. Kobieta miała już użyć swoich mocy by się obronić. Gdy nagle mężczyzna odwrócił się i siadł na krześle podpierając głowę rękami, w dalszym ciągu trzymała nóź. Dzieciaki stały nieruchomo rozszerzając do granic możliwości źrenice. Przez otwarte okno powiało chłodem.
- Pomogę Lin jak tylko będę mogła... – powiedziała cicho, podchodząc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu
- Wynoś się stąd lepiej! Już na nic się nie przydasz! Wynoś się a będziesz żyć... – powiedział przez zaciśnięte zęby, wzdrygając się od jej dłoni
- Pomogę jej... – powiedziała wychodząc –Ja jej pomogę, a ty już zejdź mi z oczu!. – powiedział po chwili milczenia wstając True
- Nie... za dużo tej nocy zmarnowało się krwi...lepiej odpocznij... – Francesca uśpiła go, ten opadł bezwładnie na krzesło, nóż wypadł mu z ręki uderzając z hukiem o podłogę, zagrzmiało ponownie...

>>>Dlaczego ja im pomagam?<<< zadała sobie pytanie, nie miało ono dla niej głębszego sensu, ani jakiejkolwiek logicznej odpowiedzi.
>>> Czasem dobrze uciekać w szaleństwa, żeby nie zatapiać się w monotonnościach<<<

Ruszyła przed siebie dobrze znała drogę, wiatr świstał między uliczkami, a co jakiś czas niebo rozświetlił imponujący piorun. Noc dawała jej więcej możliwości. Jeszcze nie miała pojęcia co będzie robić, miała improwizować i właśnie to podobało jej się najbardziej.

Weszła na górę pod osłoną niewidzialności, słyszała podniesione męskie tony, ruszyła w ich stronę. Większość zgromadzenia znajdowała się na górze, lecz nigdzie nie było Lin. Z rozmów strażników dowiedziała się, że jest przesłuchiwana w piwnicy.
Zagrzmiało...
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 15-04-2008 o 20:26.
Asmorinne jest offline