Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2008, 20:32   #130
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Wstał, wciągnął swój płaszcz. Nigdzie nie dostrzegał uniformu żołnierskiego, w którym Wilits go znalazł, zresztą nie dbał o to. Szukał broni, tylko ona dawała mu względną pewność siebie. Mimo tego, że rany go bolały, poruszał się w miarę dobrze. Myślał, że będzie o wiele gorzej. Przeszedł z pokoju do pokoju, myśląc o tym, co mu powiedział wcześniej Wilits.
Popatrzył na jego trupa.
Ludzie... Czy ktokolwiek, którzy mają umrzeć, nie mają powodów aby kłamać. Czy... Może w istocie się pomyliłem?
Wziął pistolet z ręki Wilitsa, wziął także papiery leżące na stole. Nagle poczuł przemożną ochotę, aby wydostać się z tej przeklętej farmy.
Mike. Muszę znaleźć go... O ile jeszcze żyje. Cóż, w każdym razie nie będzie mi musiał pomagać w zabijaniu Wilitsa.
Przeglądał na prędko papiery, które znalazł na stole. Przetrząsnął pomieszczenie w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni. Wyszedł. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na farmę. Zwinął papiery w rulon i ukrył w swoim płaszczu. Wszedł znowu do środka, jednak tylko po to, by wziąć pobliski kanister z benzyną. Czuł w środku dziwną pustkę.
Westchnął.
Oblał trupa benzyną, lał ją jeszcze długo w tym samym pokoju, po czym wyciągnął drugi kanister. Jego zawartość też wylał, wytyczając ścieżkę na zewnątrz domu. Wziął z garażu motor. Patrzył przez chwilę na farmę, po czym wyciągnął z płaszcza zapałki, zapalił jedną i upuścił na plamę benzyny po chwili wahania, pozwalając płomieniom pełznąć w stronę otwartego domu.
Wsiadł na motor, jednak nie odpalił go jeszcze. Przejrzał wszystko, co było na kartkach, po czym ponownie zwinął je w rulon. Odpalił. Ruszył prędko w stronę Legionu.
Jeżeli Wilits przez ten cały ten czas mnie krył... Jaki miał w tym interes? Kim jest ta organizacja, o której mówi? I po co, do cholery, uratował mnie?
Im Legion był bliżej, tym bardziej dodawał gazu. Chciał zdążyć do swojego wspólnika, więc kierował się do miejsca, z którego dobywały się dymy.
Jechał najpierw polami, później dostał się na jedną z głównych dróg, jednak nie widział wielu samochodów. Odwrócił się: Widział dym farmy. Samotny, opuszczony. Pożar rozszerzał się prędko.
Tails dodał gazu.
 
Irrlicht jest offline