Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2008, 22:45   #26
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Sztuka go nieco nudziła, przynajmniej te przydługie momenty, z których niewiele rozumiał. Najlepsze były sztuczki cyrkowe. Te rozumiał, był zresztą kiedyś w cyrku, jeszcze jako młody chłopak. Rozbili wtedy taki wielki namiot na podgrodziu i dostał się do środka, przechodząc pod tym całym materiałem. Prócz sztuczek mieli tam też różne dziwne zwierzęta, ci tutaj ich nie mieli, znaczy musieli być gorsi. A ta cała Leah znów coś kręciła. Uroki? Sny? To było za dużo dla Petera, chociaż wiedział, że wszystko prowadzi do tego, by obić mordę temu kapłanowi. To był znacznie lepszy urok. I skuteczniejszy. Nie było nawet snów, głównie przez to, że obita szczęka, często połamana, nie dawała zasnąć.

Ogólnie to nie dawało się tego obejrzeć w spokoju. Nie to żeby chciał, ale ten syczący facet z boku go strasznie wkurwiał. Już miał zamiar trzasnąć go z główki, kiedy dziewczyna rzuciła mu się na szyję. Uniknął, ale potem niemal go znokautowała. Występować w sztuce?! No tego już było za wiele, ale przecież nie mógł jej zostawić. Na szczęście szybko skończyła i mogli stąd wiać, tuż przed całą resztą na całe szczęście. Już odchodzili w stronę zaułka, gdy nagle dostrzegł, że ten obdartus ich ściga! A to menda! Rzucił się biegiem, pociągając za sobą Leah, po czym zaczaił się w zaułku, w którym zostawił wózek, po czym wyjął dębową pałkę i spokojnie poczekał. Gdy obdartus wpadł do zaułka, wyszczerzył się do niego i złapał za fraki.

-Czego, cholero?!
- Ale żeby tak od razu z pałą? Chciałem w gościnę prosić. Na zgodę. Rozumiem konsternację, nie trzeba się do razu decydować
-Nie takich kmiotków jak ty znam! Co za gościnę?
- Moja coś ugotuje, popatrzymy na rzekę.

Zaskoczony Peter spojrzał na Leah nie do końca rozumiejąc.
-Znasz ich? Bo jak mnie znów ta baba zacznie lać...
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, rozumiejąc chyba jeszcze mniej niż on sam.
-Nie
Gościu najwyraźniej wykorzystał chwilę by przejąć inicjatywę.
-To ja wytłumaczę gdzie i jak sie państwo zdecydują serdecznie zapraszam.
-A gdzie meli... mieszkacie znaczy?
- To dom nad rzeką z widokiem, można ryby łowić. W plebejskiej.

Peter stał jeszcze chwilę po tym jak obdartus odszedł. Mówił zdecydowanie za ładnie a ta jego kobita miała zbyt jędrne cycki. Śmierdziało mu to, ale po pierwsze - potrzebował meliny, a tamta dzielnica była idealna - uboga lecz o dziwo spokojna, po drugie - był ciekawski. Bardzo ciekawski.

Spojrzał na Leah. I wyszczerzył się.
-Ładną masz tą gębusie, no. Chodź, idziemy sprawdzić co to za jedni.
-Peter... Może się umyjesz wpierw?
-Co ty z tym myciem znów?! Przecież nie śmierdzę aż tak bardzo!
-Śmierdzisz...
-Nie! Cichaj, nie znasz się dziewko. Normalnie zaraz cię przez kolano przełożę! Chodźrzesz lepiej. Jutro się umyję.

Z tą dyplomatyczną odpowiedzią zagłębiali się bardzo powoli, przy akompaniamencie skrzypiącego wózka i wciąż trajkoczącego o swoich planach Petera.
-...i jak już znajdziemy tą melinę to będziemy mogli składować fanty bo wózek to mało bezpieczny. No. Jak myślisz?
-Nie zmienisz się co? Jak ty chcesz sprzedawać w takim stroju i...
-Och, cichaj! A jutro z rańca tą sprawę twoją załatwimy na osobności z tym klechą. W razie czego mordę mu obiję i od razu przestanie uroki rzucać. Co będzie do mojej dziewczynki startował. A na tych tu to uważaj, dziwaki jakieś.
Niby biedni a mówią jak szlachetki. W razie czego to bijemy lub zwiewamy, o to chyba tu.

Doszli pod podany adres. Peter wzruszył ramionami i zostawiając wózek gdzieś na uboczu załomotał w drzwi.
 
Sekal jest offline