Czarodziej pokiwał głową powoli i spojrzał za znikającym za prawymi drzwiami Salvatorem. No to jestem sam… Cudnie. W co ty się wpakowałeś? – Arhmaran rozejrzał się starając się zachować zimną krew. Dłoń zaciskającą się na kosturze pokrył szron, lecz on tego nie zauważył.
- Do dzieła… - Ruszył w lewą odnogę bacznie wypatrując niebezpieczeństw, by w razie czego móc skryć się i ocenić sytuacje z dystansu. |