Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2008, 21:47   #1
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
[storytelling] Stalingrad

To już drugi światowy konflikt w tym stuleciu. Również i tym razem agresywna niemiecka polityka i chęć podbojów wywołały wojnę. Do tej pory wygląda to naprawdę dobrze, zaskakująco dobrze. Początki wojny były obiecujące dla Aliantów. Dzielni Polacy dali wystarczająco dużo czasu na reakcje Anglików i Francuzów, której nie było. A gdyby była? Może nie musiałbyś już jechać na front i walczyć o urzeczywistnienie chorych ambicji swoich wodzów..? Niestety. Polska została zdobyta. Francja również... Niemcy panują w zachodniej i południowej Europie. Lada chwila upada Norwegia i Finlandia…Bałkanami rządzą Niemcy. Nagle na jaw wychodzą plany ‘Barbarossa’ i ‘Burza’. To będzie decydująca batalia tej wojny. Możemy mówić, a raczej musimy, o zdradzie.. tylko kogo? Postanowienia paktów zostają złamane. Hitler postanawia wejść ze wszystkich zachodnich stron do Rosji. Decyzja o przerzuceniu większości wojsk na nowo utworzony front wschodni opłaciła się. W dość krótkim czasie wojska Wehrmachtu przedzierają się w głąb ZSRR. Klęska komunistów to kwestia czasu…czy na pewno?

4 maja 1942r. – Wehrmacht. (Wiktor Gutszmit, Hans Meier)

Niemieckie oddziały już dawno dotarły na linię frontu. Dodatkowewojsko zostały wezwane jako kolejny, pomocniczy rzut wojsk. Przez 7 miesięcy, jakie spędziłeś na froncie, w Rosji za wiele się nie działo. Głównie zapoznawałeś się z obraną taktyką, z licznymi planami i mapami. Jednak zdążyłeśe zasmakować już walki, trudy rosyjskiej zimy. Nadszedł maj, Przez pierwsze dni owego miesiąca walki zostały chwilowo przerwane. Od kilku dni odbywa się, dość długa, reorganizacja wojsk. W niemieckim sztabie słuchać rozkazy o ciągłym parciu w przód, zdobywaniu kolejnych, ważnych punktów. Gdzie niegdzie odbywają się krótkie szkolenia, w szczególności dla młodych żołnierzy. Zgodnie z przewidywaniami dowódców następny cel będzie najważniejszy dla losów dalszej wojny na froncie wschodnim. Ten cel to miasto nad Wołgą – Stalingrad. Obecnie jest to najbardziej wysunięty punkt linii frontu.

11 maja 1942r. – Wehrmacht (Wiktor Gutszmit, Hans Meier).

Koniec postoju. Żołnierze zostali poprzedzielani do odpowiednich jednostek, plany zostały jasno określone. Wymarsz na Stalingrad. Morale w oddziałach wojsk niemieckich są obecnie bardzo dobre. Przybyły posiłki, systematycznie wygrywamy kolejne starcia z wrogiem, straty nie są tak duże jak oczekiwano. Nagle wszystko, jak jeden wielki pionek, zaczęło iść na przód. Wokół siebie widać twarze, młodych Niemców, w powietrzu słychać lecące samoloty. Głównie są to bombowce i myśliwce. Daleko przed Tobą, na równinie widać sunące na przód czołgi. Czuć tylko spaliny.

Wiktor Gutszmit

Zostałeś przydzielony do batalionu medycznego. Od samego przyjazdu miałeś kupę roboty. Wielu rannych, wiele kursów w warunkach polowych do przejścia. Dobrze, że przydzielono Cię do odpowiedzialnych i doświadczonych ludzi. Masz się od kogo uczyć i komu się przypatrywać. Podczas wielkiego postoju wysłano Cię do szpitala polowego. Po raz pierwszy zetknąłeś się ze śmiercią. Z trudem przychodziło Ci mówienie zołnierzom, że dla nich nie ma ratunku. Łudząc się, zakładałeś opatrunki i podawałeś kolejne dawki morfiny, łudząc się, że to pomoże.. Lecz nie, było na odwrót. Żołnierze ginęli, a Ty dostawałeś tylko nagany od przełożonych, w końcu trzeba oszczędzać wszystkiego co się da, nawet na umierających.

Zimę przeżyłeś spokojnie, w cieple piecyków w szpitalu. Oczywiście dało się odczuć, że nie jest to leciutka niemiecka zima do jakiej byłeś przyzwyczajony. Każdego dnia nabywałeś nowych umiejętności. Teraz już wiesz, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Lecz to dopiero początek.


24 sierpnia 1942r. Wehrmacht (Wiktor Gutszmit, Hans Meier)

Kolejny miesiąc za Tobą . Niemalże z biegu, niemieckie wojsko zdobywa kawalątek zachodniej części miasta. Gdyby nie lotnictwo, byłoby bardzo ciężko. Głównie mniejsze dywizje pancerne i cięższa broń sieje pustoszenie w szeregach Armii Czerwonej!

Wiktor Gutszmit

Poprzedniego dnia znalazłeś odrobinę czasu na drzemkę. Teraz nagle budzisz się, z pewnością przez ten hałas na zewnątrz. Luftwaffe od samego świtu prowadzi naloty dywanowe na miasto. Właśnie jeden z nich zbudził Cię tego ranka. Okazało się, że zasnąłeś nad książką przy biurku. Zostałeś rzucony z pierwszą kompanią medyczną jako jedna z wielu grup medycznych w ognisko walk. Wasz szpital polowy mieścił się w byłym sklepie. Już pierwszego dnia walk lotnictwo skrupulatnie bombardowało budynki, jak i Rosjan, którzy musieli się z każdym dniem walk cofać. Ów budynek był w miarę cały. Wyższe kondygnacje zostały zburzone, ale parter uchował się. Po wyniesieniu wszystkiego co się dało, zostało tylko jedno duże, głuche pomieszczenie, z dużymi oknami wystawowymi i rzędem wypolerowanych blatów, mających służyć za stoły operacyjne. Dalej był mały magazyn, w którym przechowywano cały sprzęt medyczny, oraz przedmioty osobiste lekarzy. Kilka dni po rozpoczęciu walk, szpital był niemal pusty. Nie licząc lekarzy, rannych można było policzyć na palcach dwóch rąk. Byli to żołnierze z poważniejszymi obrażeniami. Odrzucając resztki snu powracałeś do rzeczywistości, do wojny. Kilku z Twoich kolegów biegało między łóżkami robiąc codzienny obchód. W dalszej części było słychać jakieś wrzaski.. nawet liczne wybuchy i strzały z zewnątrz nie były w stanie zagłuszyć go.
”Pewnie nowy ranny…nieźle musiał oberwać... Gdy porządnie ziewałeś.. przysiadł się do biurka Twój kolega. Podsunął Ci pod nos blaszany kubek z gorącą kawą:
- No no, ludzie umierają, a Ty sobie spisz w najlepsze..-uśmiechnął się popijając swoją kawę- Dzisiaj wypada nasz przydział na polu walk.. gdy wróci pierwsza zmiana to lecimy. Już wiedziałeś, że nie będzie to nudny dzień. Popijałeś napój chłonąć każde słowo Güntera. Gdy skończył, zmieniłeś temat:
- Ale siki.. jak w ogóle można pić to świństwo? I jeszcze ten odór w tym całym gównianym szpitalu…. Skończywszy wziąłeś potężny łyk kawy i wpatrywałeś się w obrazy za oknem. Widok był bardzo monotonny – gruz, gruz, gruz. Widząc Niemców, ludność cywilna skrzętnie opróżniła co się da i.. uciekła do portu, bądź dalej na wschód, w głąb Rosji. Całemu widokowi towarzyszył już nudny odgłos lecących bombowców, wybuchów i strzałów. Czasami można było usłyszeć jakiś gruby, gardłowy okrzyk. Wszystko to spowiła czarna mgiełka.
W momencie gdy jednym ruchem dokończyłeś kawę do szpitala przez prowizoryczne drzwi wkroczyło 4 lekarzy. Byli w czarnuch mundurach, zwykłych niemieckich mundurach. Na hełmie namalowany czerwony, grecki krzyż, na ramieniu zaś biała opaska, z takim samym krzyżem. Dłonie mieli całe umazane krwią. Za pewne mundury również były ‘czerwone’, ale nie było tego widać na dystans. Wiedziałeś co oznacza ich przyjście. Jeden z przybyłych – Daniel – zdjął hełm i położył go na biurku, sam usiadł na jego kancie. Pozostała trójka udała się prosto do szatni – magazynu.
- Widzę, że przybyliście w komplecie…to dobrze prognozuje- drwił Günter - No dobrze... czas się zbierać- rzekł wpatrując się we mnie. Wiedziałem co to znaczy, ale dalej siedziałem słuchając rozmowy.
- Uwierz przyjacielu…nie chcesz tam iść..- rzucił sucho Daniel, podniósł się i wolnym krokiem odszedł w stronę szatni.

Hans Meier

Mimo Twojej przeszłości, Twój dowódca darzył Cię sympatią. Dostałeś małą pod grupę swojego oddziału. Liczyła mało żołnierzy (10), ale byli to ci specjalnie, niejako komandosi. Istni rywale oddziałów SS. Cały wczorajszy dzień spędziłeś na oficerskich "kwaterach". Z samego rana do późnego po południa gen. Paulus ustalał plany taktyczne wespół z dowódcami większych oddziałów, Ty czekałeś na specjalne polecenia dla Twojej, elitarnej grupki żołnierzy.

Dzień następny rozpocząłeś od przedstawienia planów swojej grupie. Wszyscy cicho stali blisko mapy, która przedstawiała najbliższą okolicę. Mapa była zrobiona głównie ze zdjęć lotniczych. Wszyscy stali wokół Ciebie i ślepili w mapę, dostatecznie słuchając. Plan obowiązywał przejęcia ważnego z punktów strategicznych budynku, wielkiej hali produkcyjnej po zakładach włókienniczych. Po kilkunastu minutach objaśniania wszystkiego, chwyciłeś swój StG 44 (karabin szturmowy) i wyszedłeś z ciemnej piwnicy na zewnątrz. Panował połmrok, promienie słoneczne przenikały między budynkami, bardzo nisko na widnokręgu. Za Tobą wyszli Twoi kompani, wszyscy uzbrojeni, gotowi do drogi. Po wypaleniu papierosa, wydałeś rozkaz i razem z całą grupą udaliście się w połnocną uliczkę. Obowiązujący plan, był bardzo dobrze ułożony. Akcja miała rozpoczać się o 8:20. Pod osłoną snajperów z budynku na przeciwko zakładu mieliście się przedrzeć w okolice hali. Za pewne w środku byli "komuniści", jak zwykliśćie nazywać Rosjan. Plan ataku również był prosty i przejrzysty. Dwaj specjalnie przyłączeni do Twojego oddziału, piechurzy z miotaczami ognia, mieli 'umożliwić' wejście dla komandosów..

10 maja 1942r. – Armia Czerwona (Iwan Rykov, Juri Pawlov)

Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Od dawna było wiadomo, że prędzej czy później pakt Mołotow – Ribbentrop zostanie złamany. Niewiadomą była tylko data ataku. Wszyscy czekali w niepewności na pierwszy ruch. Taki nastał. Zrobiły go Niemcy. Armia Czerwona dawno nie zaznała takiej klęski i takich strat – jak w kolejnych bitwach po 1941 roku. Mimo wszelkich opracowanych działań, posunięcia Wehrmachtu i niemieckich generałów zaskakiwały co i rusz defensorów i ich taktyków. Dochodzi połowa 1942 roku, a Rzesza stoi przy Moskwie. To ona wyznacza linie frontu po wschodniej stronie.

Jak to w Rosji wszystkiego jest dużo.. jest też dużo snajperów. Nawet i tych ze słabszej płci. Mimo to, jest również dużo wygód i przyjemności. Oboje trafiliście do jednej kompanii snajperskiej. Gdy front był jeszcze daleko na zachód byliście w jednym obozie szkoleniowym, w jednej grupie.. w jednym pokoju. Mimo, że Iwan był troszkę starszy, nie stanowiło to przeszkody do zostania przyjacielem Jurnego. Oboje też byliście świetnymi snajperami. Gdy wydarzenia wraz z frontem szły do przodu poszczególne grupy zostawały wysłane w gorętsze rejony walk. Tak i przyszła kolej na Was.
[i]- Trzeba rzucić większość najlepszych oddziałów do miasta Stalina, do Stalingradu. To właśnie tam zatrzymamy faszystów..[/b]- grzmiał W. Czujkow, główny dowodzący obroną wojsk Radzieckich w obrębie Stalingradu ...snajperzy – kompania 1 3 7 i 12..
I tak się stało.
Gdy dotarliście do miasta, było czuć wszechobecny niepokój i bojaźń. Ludność cywilna powoli wycofywała się wiedząc o nadchodzącym zagrożeniu. Jednak uboższa część społeczeństwa czekała na całkowite opustoszenie(spustoszenie) miasta, liczyła na zysk.
Snajperzy, ludzie działający sami. Dużo czasu zajmowało Wam studiowanie map, przechadzkach po miescie..

21 sierpnia 1942 – Armia Czerwona (Iwan Rykov, Juri Pawlov)

Nastąpił ten dzień… W oddali słychać nadlatujące ‘Sztukasy’. Miasto jest prawie opustoszałe, tylko niezmiennie przy porcie tkwią tysiące ludzi, cywilów i żołnierzy – dezerterów. Dla nich nie ma przebacz. Generałowie nie bawią się, reguła jest jasna, dezercja = śmierć.

24 sierpnia 1924r. – Armia Czerwona (Iwan Rykov, Juri Pawlov)

3 dni po pierwszym nalocie, nalocie, który miał powitać Rosjan, który był tylko preludium. Wschodziło słońce. Tylko gdzie niegdzie było słychać pojedyncze strzały i wybuchy ręcznych granatów. W zamierzeniach Waszego oddziału zaczyna się dzień angażu. Trzeba zaprzestać ciągłemu cofaniu się Armii Czerwonej.

Iwan Rykov

Obudziłeś się chwilę przed wschodem słońca. Jak wszyscy snajperzy Twojej kompanii odpoczywali w piwnicach budynku mieszkalnego. Ta część miasta na razie pozostawała cała. Wygrzebałeś z woreczka jedną z gum do żucia, włożyłeś w usta, uwolniłeś jej smak. W piwnicy panował półmrok. Była to jedna duża sala, z pewnością nad Wami mieścił się jakiś sklep, bądź fabryka.. może jakiś zakład. Rozejrzałeś się po sali, wszyscy jeszcze zdrowo chrapali. Wziąłeś karabin, niedbale poskładałeś koce, które służyły za posłanie. Cichutko..nie budząc nikogo wyszedłeś na zewnątrz. Dzień zapowiadał się brzydki. Nie chodziło tutaj o ciągłe naloty, ale o pogodę. Było zimno. Potarłeś ręce chuchając w nie. Po drugiej stronie ulicy stało 3 mężczyzn z Twojej kompanii. Ziewając przeszedłeś jezdnie i dołączyłeś do grupy snajperów:
- Witajcie koledzy…widzę, że wojna wam także nie pozwala spać. Macie papierosa?
- Pri’viet Iwan. Oczywiście znajdzie się dla Ciebie i jeden.- spokojnie odparł Sasha, chwilę później poczęstował Cie papierosem i zapałkami. Gumę schowałeś do papierka, zapaliłeś papierosa i począłeś się szybko zaciągać. Słońce wschodziło, w zasadzie już wzeszło. Do waszej grupki co jakiś czas dołączali inni koledzy częstując papierosami, kawą i niesmacznymi żartami. Czułeś się tutaj dobrze. O dziwo nikt nie proponował wódki, chociaż każdy miał za pazuchą odpowiednią jej ilość. Staliście w dzielnicy typowo mieszkaniowej. Oczywiście, żadnych cywilów już tutaj nie było, w przeciwieństwie do budynków, które stały nietknięte. Spojrzałeś na zegarek, dochodziła 8. Cała grupa śmiała się i żartowała. Teraz było to coś koło 10 osób. W oddali, przy innych budynkach można było spostrzec podobne sytuacje, podobnych ludzi.

Wybuchy stawały się coraz częstsze. Wiedziałeś, że sowieckie wojska straciły w tych początkowych dniach bardzo dużo żołnierzy. Brakowało sprzętu, oszczędzano żywność. Był to pierwszy rzut do obrony Stalingradu. Oddaliłeś się od grupy przyjaciół. Szedłeś przed siebie, czasami skręcałeś w jedną z uliczek. Różne myśli chodziły po Twojej głowie. Przy innych budynkach natrafiałeś na grupy żołnierzy, prosiłeś o kolejne papierosy. Kilka spaliłeś, resztę chowałeś do jednej z wielu kieszeni kurtki. Czas mijał. Jak na tę chwilę nie dotarły żadne rozkazy, żadne telefony. Spacerowałeś ulicami Stalingradu zastanawiając się głównie nad wojną i nad tym czy ją przetrwasz. Spojrzałeś na karabin zawieszony na ramieniu:
”Przetrwam.. muszę”..

Juri Pawlov

W wielkich bólach otworzyłeś oczy. Pierwsze co poczułeś po przebudzeniu to ból głowy.
Podparłeś się na łokciach. Wszyscy spali jak zabici:
”Chyba wczoraj przesadziliśmy, dobrze, że dowódca ma tak słabą głowę”- Rzeczywiście, wczorajsza ‘gra w karty’, jak to nazywaliście, przekroczyła granicę przyzwoitości. Chociaż można powiedzieć, że skończyło się to jak zawsze. Przejechałeś dłońmi po twarzy. Malutkie pomieszczenie, w którym spałeś było już pełne światła. Lecz to nie przeszkadzało wam. Chwyciłeś marynarkę od munduru i wyjąłeś stalową manierkę. Pociągnąłeś dwa łyki, po nich kolejne dwa. ”Trzeba coś ze sobą zrobić…ale nie mam teraz głowy do tego.. kurwa.. jak można było się tak schlać?”. Bezsilnie opadłeś na prowizoryczne posłanie. Mijały minuty… kwadranse. Nagle usłyszałeś jakieś dziwne dźwięki z pokoju obok. Ktoś niemiłosiernie się tłukł. ”Zapewne ma ten sam problem.”. Uśmiechnąłeś się.
Od otwarcia oczu minęła godzina. Czułeś się troszkę lepiej. Jednak wszyscy dalej spali. Organizm dawał znać o sobie.. dopominał się papierosa. Wolnym, zręcznym ruchem dorwałeś się do kieszeni kurtki leżącej obok Ciebie. Nie była ona Twoja. ”Co mi tam..”. W końcu znalazłeś to co chciałeś – papierosy. Wziąłeś.. pożyczyłeś 3 sztuki od nieznajomego kolegi obok:
-Spasiba, towarzyszu-wyszeptałeś jak mogłeś najciszej. Równie cicho i skrycie udałeś się do wyjścia. Po schodach zszedłeś już normalnie. Gdyby nie resztki refleksu i poręcz, kilka razy poczułbyś chłód betonowych schodów. Na dworze było zimno. Na zegarku widniała 8:10. Twój organizm bardzo ciepło powitał rześkie, chłodne powietrze. Czułeś się zdecydowanie lepiej niż godzinę temu. Na zewnątrz stała grupka żołnierzy, gdzie indziej spacerowali. W oddali było słychać szum niemieckich samolotów, odgłosy wojny. Również daleko nad budynkami dostrzegłeś smugi czarnego, gęstego dymu. Oparłeś się o frontową ścianę budynku i oddałeś się rytuałowi palenia. Wypaliłeś jednego papierosa, drugiego. Z trzecim w ustach poszedłeś za budynek oddać mocz.. Widać było, że nie pierwszy wpadłeś na ten pomysł. 8;30, Stalingrad zaczynał żyć.
 

Ostatnio edytowane przez Maciekafc : 20-04-2008 o 16:23.
Maciekafc jest offline