Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2008, 00:20   #445
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wyszemir


TrafiÅ‚a nam siÄ™ nie lada speluna, mÅ‚oda ma oko.”- pomyÅ›laÅ‚ staruszek pociÄ…gajÄ…c Å‚yk paskudnego piwa, jednak nauczony doÅ›wiadczeniem nie wybrzydzaÅ‚. Nie mówiÄ…c ani sÅ‚owa rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ po sali lustrujÄ…c opite mordy goÅ›ci pozornie nie zwracajÄ…c uwagi na rozmowÄ™ Serafin z karczmarzem.


- Kottel i Schung siÄ™ zwali?

„He he, nieźle kombinuje, oby tylko nie sprowadziÅ‚a na nas kÅ‚opotów” –ledwie dokoÅ„czyÅ‚ swojÄ… myÅ›l i nagle dosÅ‚yszaÅ‚ dość niepokojÄ…ce pytanie, co gorsza skierowane w jego kierunku.

-Te zafa...zaajdany staruszku, masz jakyÅ› problem?!
– mięśniak z podgolonÄ… gÅ‚owÄ… i tatuażem goÅ‚ej kobiety na lewym ramieniu siedzÄ…cy przy stoliku naprzeciw szukaÅ‚ zaczepki a ciekawski wzrok Wyszemira byÅ‚ Å›wietnÄ… ku temu okazjÄ…. Mężczyzna byÅ‚ już mocno zalany a na dodatek podszepty jego towarzyszy z drwiÄ…cymi uÅ›mieszkami jeszcze dodawaÅ‚y mu animuszu. Mag wiedziaÅ‚ jak koÅ„czyÅ‚y siÄ™ takie karczemne pyskówki.

Czarodziej musiaÅ‚ szybko zapanować nad sytuacjÄ…, nie mógÅ‚ pozwolić, żeby zmarnować kolejnÄ… potencjalnÄ… okazjÄ™ do dostania siÄ™ na wyspÄ™. PoÅ›piesznie wstaÅ‚ od stolika i szepnÄ…Å‚ jedynie do towarzyszy – Zaraz wracam…

Szybko odwrócił się do pijanego mężczyzny z mętnym wzrokiem, który grążąc staruszkowi próbował jednocześnie wstać od stolika, ale była to czynność zbyt złożona na jego obecny stan zdrowie toteż skończyło się jedynie na śmiesznym podrygu. Kilka wrednych spojrzeń wbiło się w zniedołężniałego starca.

Wyszemir nie bacząc na niebezpieczeństwo uśmiechnął się od ucha do ucha nagradzając grypkę pijaków swoim sztandarowym obleśnym uśmiechem i naśladując Serafin z obcym akcentem zagaił.
-Witam braczi...wasze matki dajÄ… dupy….dużo dajÄ…. – wybÄ…knÄ…Å‚ niewyraźnie, ale szczÄ…tki wypowiedzi trafiÅ‚y do odbiorców w skutek czego część z nich od razu podniosÅ‚a siÄ™ z krzeseÅ‚.

-CoÅ› kurwa powiedziaÅ‚?! – maÅ‚y rudzielec z bandy zakrzyknÄ…Å‚.

-Wasze statki majÄ… szalupy, dużo majÄ…. – powtórzyÅ‚ raz jeszcze powoli tak, aby mężczyźni mogli przeanalizować każde sÅ‚owo. Alkohol dziaÅ‚aÅ‚ doskonale i samo myÅ›lenie musiaÅ‚o zniechÄ™cić część pijaczków, którzy usiedli nie mogÄ…c zaÅ‚apać słów zielarza– Takie ojczyste pozdrowienie, żeglarzy nie gniewać siÄ™, nie gniewać…

Rudzielec jednak nie chciaÅ‚ dać za wygranÄ… bÄ™dÄ…c najwidoczniej jeszcze nazbyt trzeźwym. –CoÅ› mi siÄ™ kurwa wydajÄ™, że powiedziaÅ‚eÅ› coÅ› innego, jeÅ›li szukasz problemów to trafiÅ‚eÅ› w najlepsze miejsce.

-A na pewno najbardziej Å›mierdzÄ…ce. – skomentowaÅ‚ pod nosem zielarz i gestem przywoÅ‚aÅ‚ jednÄ… z kelnerek. – Przynieść dużo alkoholu, dużo alkoholu dla tych panów moich nowych przyjaciół. –zawoÅ‚aÅ‚ i klepnÄ…Å‚ rudzielca w plecy.

-Tak wiwat na część goÅ›cia z zagranicy! – ryknęło kilka gardeÅ‚ i od razu wrogo nastawiona grupka zamieniÅ‚a siÄ™ w najlepszych towarzyszy biesiady, do, których na moment doÅ‚Ä…czyÅ‚ siwowÅ‚osy. Jedynie ryży facet Å‚ypaÅ‚ nieufnym wzrokiem na Wyszemira, ale mordobicie zostaÅ‚o bezpowrotnie odegnane.

„Już ja CiÄ™ zaÅ‚atwiÄ™, dosypiÄ™ Ci coÅ› takiego, że przez tydzieÅ„ nie wyjdziesz z latryny”.

Jak pomyślał tak zrobił, przy tym wolał nie wiedzieć ile osób widziało go jak dosypywał proszek do złocistego napoju. Powoli ulotnił się ze stolika zostawiając podpite towarzystwo z niemałym długiem a następnie przysiadł się z powrotem do Johanna i Serafin.

- DowiedziaÅ‚aÅ› siÄ™ czegoÅ› od karczmarza, ja nic nie wyciÄ…gnÄ…Å‚em od tamtej bandy, lecz przynajmniej uniknÄ…Å‚em bójki uff…
 
mataichi jest offline