Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2008, 09:58   #27
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Chrobotanie w zamku przerwało niespokojny sen estalijczyka. Jedynie co zdążył zrobić, to usiąść na łóżku , gdy drzwi otworzyły się na oścież i stanęło w nich dwóch ludzi oznajmiając, że na życzenie Leticii ma się zbierać.
Diego przysłonił ręką oczy, by obejrzeć sobie nieproszonych gości. Obaj wyglądali na ochroniarzy i sądząc ze strojów dość drogich. Uzbrojeni byli w rapiery i lewaki, ale tylko jeden z nich wyglądał na estalijczyka, drugi bardziej przypominał miejscowego.
Barosso ziewnął potężnie i zamrugał sennie oczyma drapiąc się po głowie zaspany.
- Buenos dias Seniores. Widzę, że nie jestem jedynym estalijczykiem wynajmującym swój rapier w tym mieście. – uśmiechnął się do krajana.
Znał go z widzenie z Bilbali, ale nie kojarzył za bardzo i miał nadzieję, że i na odwrót.
- Por favor. Po co te nerwy. Skoro Seniora Leticia prosi, to nie wypada odmówić. Dajcie mi chwilkę, by się ogarnąć.
Wolno wstał przeciągając się i zakładając ubranie. Będąc przy oknie dyskretnie rzucił okiem na drugą stronę ulicy. Tak jak się spodziewał naprzeciwko stał jeszcze jeden. Uzbrojony i spoglądający na piętro, choć nie dokładnie w jego stronę. Ziewnął, aż zatrzeszczała mu żuchwa. Tym razem nie udawał. Faktycznie nie wyspał się.
- Mogę ? – spytał grzecznie biorąc pistolet w ręce za kolbę i wkładając za pas.
Obserwowali go uważnie, ale nie wykonali żadnego ruchu.
Nie zareagowali gdy uzbrajał się dalej i gdy zbierał resztę swoich rzeczy.
- Jeszcze tylko poranna ablucja i będę gotów. – nalał sobie wody do miski i przepłukał twarz.
Wszystkie ruchy wykonywał wolniej niż zwykle, by nie poczuli się zagrożeni. Wytarł twarz i ręce w ręcznik i wygładził ubranie. Nie zapomniał też o kapelusz, który założył. Spojrzał na spakowaną torbę na łóżku i ...

chwycił gwałtownie za miskę z wodą wylewając jej zawartość na stojącego bliżej estalijczyka, a celując w oczy. W dwóch susach dopadł do okna. Odbił się i chwytając obiema rękoma za parapet zawisł na chwilę na zewnątrz. W tej pozycji jego nogi wisiały o jakieś dwa metry nad ulicą. Puścił się spadając na dół. Uginając kolana zamortyzował upadek tak, że zdołał się utrzymać na nogach.
W następnej chwili wyszarpnął pistolet zza pasa i wycelował na oślep w miejsce grze stał trzeci ochroniarz. Tak jak się spodziewał ten już biegł do niego. Był zaledwie kilka metrów od Diego, gdy estalijczyk opuścił nieco broń celując w nogi i nacisnął spust. Huk wystrzału przerwał idealną cisze poranka odbijając się echem od ścian kamienic. Jednak Barosso nie zwracał na to uwagi. Nie miał czasu. Dobył rapiera i spojrzał w górę, akurat w chwili, gdy estalijczyk wisiał na parapecie zupełnie tak jak on przed chwilą. Najwyraźniej postanowił wykorzystać tą samą drogę.
Diego wziął lekki zamach i ciął po łydkach zwisającego mężczyznę wykorzystując fakt, iż w tej chwili był on praktycznie bezbronny.
Szermierz rzucił się pędem przed siebie. Nie miał pojęcia co robi trzeci ochroniarz, ale podejrzewał, że właśnie zbiega po schodach z piętra.
Skręcił w pierwszy zaułek po prawo w biegu chowając broń. Wiedział, że Ralph trzyma tam puste beczki tuż przy murze z posesją sąsiada kupca bławatnego.
W pośpiechu wspiął się na stertę baryłek i chwycił za szczyt muru. Odepchnął nogami beczkę na której stał tak, iż ta potoczyła się na dół sterty. To nieco powinno opóźnić pościg. Podciągnął się i przeskoczył przez mur na drugą stronę. Znalazł się na podwórcu z bramą, w której znajdowała się zamknięta krata. Wprawdzie zamknięta, ale znakomicie nadająca się do wspinaczki. Na szczęście dookoła było pusto. Domownicy najwyraźniej jeszcze spali. Diego doskoczył do kraty. Wspiął się nieco i ryzykownie odbijając się od niej chwycił za balkon od sypialni kupca. Wgramolił się na niego z wysiłkiem i już miał zamiar zeskoczyć z niego na szczyt muru, w którym znajdowała się brama z kratą, gdy pojął swój błąd.

Nie wszyscy w domu kupca spali. Przekonał się o tym rzuciwszy okiem do sypialni.
W środku stała wysoka, młoda kobieta w niekompletnym stroju kapłanki Shallyi. A dokładniej w samej spódnicy i nakryciu łowy. Prezentując w całej okazałości kształtne i jędrne piersi. Przed nią wypinając tłusty zadek klęczał na czworaka kupiec przyodziany jedynie w różowe pończochy i takiegoż koloru falbaniaste majty z maską najzwyklejszej świni na twarzy. Kobieta miała w ręku pejcz i smagała nim pośladki mężczyzny. Ten zaś wydobywał z siebie radosne pokwikiwania.

Mimo całego pośpiechu Diego stanął na chwilę patrząc z odrazą na całą scenę. Nie zauważony mruknął pogardliwie do siebie :
- Bretończycy.
Po czym nie zajmując się już dłużej wesołą parką zeskoczył na mur, a z niego na ulicę. Ruszył pędem dalej skręcając w prawo i biegnąc przy zamkniętym warsztacie szewskim. Skręcił w lewo pędząc w dół uliczki, potem znów w lewo i w prawo. Mijał zaułki i kierując się losowo wybranymi kierunkami kluczył po wąskich uliczkach starego miasta. Od czasu do czasu przypominał sobie miejsca, które mijał podczas tych kilku dni włóczęgi po mieście.
Zdyszany zatrzymał się za rogiem i ostrożnie wyjrzał chcąc sprawdzić, czy jeszcze go ścigają. Korzystając z chwili spokoju nabił ponownie pistolet. Było już późno najwyższy czas by pójść na spotkanie w parku.
Stąd gdzie się obecnie znajdował nie miał daleko do świątyni Mannana. Jednak musiał się liczyć, że pościg właśnie w pobliżu parku zaczai się na niego. Czujnie z ręką na rękojeści rapiera poszedł w kierunku świątyni. Miasto powoli budziło się do życia. Po drodze spotykał coraz więcej przechodniów. Kramarze powoli otwierali swoje sklepiki.
Diego dotarł w końcu na miejsce i gdy mijał pierwsze drzewa usłyszał za sobą kroki grupy ludzi. Odwrócił się gwałtownie spoglądając za siebie. Czyżby go znaleźli ?
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 17-04-2008 o 10:04.
Tom Atos jest offline