Około połowy przemowy, to jest od słów „Sypiacie ze sobą?” na twarz Mireli wypełzł mały uśmieszek. Początkowo całkiem niewinny, czy raczej ograniczany przez wychowanie, z czasem jednak coraz śmielszy i... bardziej wyrachowany.
Kiedy Adam opadł na fotel, ona przysiadła na poręczy drugiego. Miała na sobie czarne spodnie i golf – ten kolor zawsze dodawał jej pewności siebie. Ten kolor zawsze ja wyróżniał. Gdy była „czarna” - była niczym kot, który chodzi własnymi ścieżkami.
Spokojnie czekała, aż mężczyzna skończy tyradę, po czym odezwała się głosem spokojnym, przyjemnym dla ucha... nijak nie pasującym do jadu słów.
- Wiesz... to intrygujące. Intrygujące są rady człowieka, który wpada ci do mieszkania, nie przedstawia się, żłopie alkohol, rozwala się bez pytania na twoim fotelu, a żeby było mało to jeszcze na dzień dobry nazywa cię lesbijką i jeszcze uważa, że wszystko gra! Takie rady to naprawdę trafiają do serca.
Tego się chyba nie spodziewał. Wstał z fotela odruchowo i zaczął nerwowo krążyć po przedpokoju.
- Nie to, że nazwałem, tak tylko pomyślałem, bo ja... po prostu znam Kornelię i chciałem...
- ...chciałeś mnie przestrzec? – również wstała i podeszła do niego. Blisko. Tak jak robią to „złe” kobiety na filmach. Pokiwał głową na znak zgody. – To urocze! Taka bezinteresowna chęć udzielenia pomocy obcej osobie. Zupełnie jak Świadkowie Jehowy.
- Ej! – odskoczył jak oparzony. – Jesteś tak samo jebnięta jak ona, wiesz? Nie wiem, po chuj tu przyłaziłem!
Dla podkreślenia ogromnych emocji Adam, teatralnym gestem zbił pustą już butelkę Jacka Danielsa, uderzając nią o podłogę. Huk nieco wystraszył Mirelę, ale starała się tego po sobie nie pokazać. Odezwała się głosem tak obojętnym, na jaki tylko potrafiła się teraz zdobyć.
- No, to chyba czas odwiedzić kolejnych potrzebujących, nie sądzisz?
- Pierdol się! – wyszedł trzaskając drzwiami.
- Z Kornelią? – niestety tego pytania chyba nie dosłyszał.
Choć cała buzowała od energii, czuła się nadzwyczaj dobrze, nadzwyczaj... twórczo! Na palcach obeszła szkło po rozbitej butelce. Nie sprzątała go na razie – nie miała ochoty. Skierowała się za to do swojego pokoju. Tu odpaliła szluga, włączyła Winampa z najostrzejszą mieszanką i... zaczęła pisać. Takiej weny nie miała już dawno. W natchnieniu nie tylko zapomniała o głodzie czy pragnieniu, ale też kompletnie straciła poczucie czasu. Jej świat wypełnił się po brzegi słowami. I tak jej było dobrze.
__________________ Konto zawieszone. |