Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2008, 20:21   #11
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Mirela patrzyła matowym wzrokiem na współlokatorkę, która rozebrała się przy niej, po czym poszła do łazienki.

„Faktycznie jest za chuda. Spokojnie mogłybyśmy się podzielić tym, czego ja mam za dużo, a ona za mało. I wtedy wyszłyby dwie zgrabne dupy! A tak? A tak są dwa dziwadła... Co to kurwa było?!”

Przez chwilę obszukiwała swój płaszcz, lecz widać nie tu musiała położyć fajki. Westchnęła ciężko, po czym wzięła papierosa z paczki Kornelii.

„Chyba mi wybaczy...”

Kiedy już podjęła decyzję, by skrócić swe życie i odpaliła potencjalnego sprawcę raka płuc, spojrzała na przeciwległą ścianę. To za nią znajdowało się zamknięte pomieszczenie...

"...Cholerna graciarnia z wirującą klamką. Na dodatek Kornelia wspomniała o jakimś cieniu. No po prostu pięknie... tylko nam tam jakiegoś zboczeńca brakowało..."

Stojąc tak i starając się przekonać, że to najwyżej jakiś menel się rozpanoszył na ich piętrze, mimo woli nasłuchiwała. Jak jednak wyłowić jakieś dźwięki spośród bzyczenia prądu, kłótliwych sąsiadów i techniawki dzieciaków z bloku naprzeciw?

„Kocham to miasto...”

Nagle zamarła. Czyżby... czy ktoś ją wołał? Papieros omal nie upadł na wykładzinę.

- Nie chcę być sama! Błagam przyjdź do mnie! Mirela, tak bardzo się boję!

„To Kornelia! To Nela mnie woła z łazienki. Może coś ją...?!”

Pospiesznie wyrzuciła niedopałek do pudełeczka po fistaszkach i pobiegła do łazienki. Nawet nie pukając, otwarła szeroko drzwi i zobaczyła...
Jej współlokatorka siedziała w wodzie, mokre włosy opadały na ramiona i piersi, lepiąc się do ciała. Siedziała skulona, chlipiąc żałośnie.

„Jak dziecko...”

Mira odetchnęła ciężko i zdjęła z siebie koszule, żeby się nie zmoczyć. Podeszła do wanny i zaczęła uspokajająco głaskać kobietę po głowie.

- Już dobrze, jestem tutaj. – starała się mówić ciepłym, matczynym tonem - Nie ma co krzyczeć głuptasie... To był tylko zły sen. Chodź już, położę cię spać.

Kornelia jak bezwolny robot dała się wytrzeć, a następnie – opatulona w ręcznik – grzecznie podreptała do swojego pokoju.
Ani poduszka, ani kołdra nie były jeszcze ubrane w poszewki, ale wyraźnie jej to nie przeszkadzało. Od razu zanurkowała pod pierzynę.

- Nie chcę być sama... – mamrotała wciąż, coraz bardziej sennym głosem.

Druga z kobiet nie bardzo wiedziała jak się zachować. W końcu właściwie tej dziewczyny nie znała, mimo że... mimo że czuła z nią dziwną więź.

- Zostanę z tobą. – zadecydowała w końcu.

Na zewnątrz było coraz ciemniej. Rzadki deszcz siąpił i stukał monotonnie o szybę, spływając po niej niczym łzy po policzkach. Co można robić w taką pogodę? Złe pytanie. Zwykłych ludzi to przecież nie ruszało. Kłócili się, śmiali i kochali. A co w taką pogodę mogły robić dwie samotne kobiety z dziwnymi urojeniami? Spać. Tak po prostu.

Mirela zdjęła z siebie przemoczone jeansy i podkoszulek. Również wgramoliła się pod kołdrę. Nieśmiało, jakby na próbę, dotknęła dłoni Kornelii. Była zimna niczym trup.

- Nie chce być sama...

- Już nie jesteś.
– powiedziała, tuląc do siebie dygoczące ciało.


Wszelka obyczajowość była jej już zupełnie obojętna. Chciała tylko podzielić się ciepłem z tą dziewczyną, która niczym czołg ruski wtargnęła w jej życia. I chciała też spać. Spać gdy w szyby deszcz dzwonił, deszcz dzwonił jesienny i pluskał jednaki, miarowy, niezmienny...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 26-03-2008, 23:34   #12
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kornelię obudził uporczywy ból głowy i nieznośnie suche gardło. Poczuła, że czyjeś ręce ciasno oplatają ją w pasie. Delikatnie odsunęła je na bok i wyślizgnęła się z uścisku. To było nawet miłe. Mirela nie zostawiła jej jednak. A nawet została do rana. Intuicja jej nie zawiodła. Zostaną przyjaciółkami, to już przesądzone.

Wygrzebała się z łóżka i spojrzała po sobie. Była owinięta jedynie w ręcznik, na dodatek nie swój. Niepewnie dotknęła włosów. Były co prawda suche ale skołtuniły się jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Cicho odsunęła zamek w torbie podróżnej i wyciągnęła pierwsze lepsze ubranie. Wciągnęła na siebie wytarte jeansy i koszulkę w egzotyczne różnobarwne wzory. Po chwili namysłu wcisnęła na głowę kapelusz z dużym rondem ozdobiony niewiarygodną ilością sztucznych kwiatów, które w przeliczeniu na metr kwadratowy mogłyby śmiało konkurować z gęstością zaludnienia Meksyku. Cóż, przynajmniej ukryła fatalną fryzurę. Ten drobiazg sprawił, że poczuła się lepiej.

Chwiejnym krokiem skierowała się do kuchni. W lodówce znalazła jedynie karton z mlekiem. Przechyliła go łapczywie i opróżniła do samego dna. Wspomniała wczorajszy wieczór i złapała się za głowę. No tak, znowu namieszałam – niechętnie wykrzywiła usta w uśmiechu. - Nie trzeba było tyle palić. I pić. I w ogóle wariować.

Minęła drzwi do łazienki i zerknęła do środka. Woda w wannie wciąż stała niewzruszona, dokładnie jak ją wczoraj zostawiły. Głupia kretynko, przecież Mira mówiła, że wanna nie działa. Zanurzyła rękę po sam łokieć i wciągnęła korek. Poziom wody jednak nie opadał, jej powierzchnia nawet się nie poruszyła. Najwyraźniej nie miała w planach spłynąć do rur. Machnęła na razie ręką na problem i wyszła na przedpokój.

Zerknęła na zegar ścienny. 06:13. Dopiero zaczynało świtać. Korzystając, że Mirela jeszcze śpi wślizgnęła się cichutko do jej pokoju. Pogładziła dłonią meble, na chwilę położyła się na łóżku i gapiła w sufit. Potem przeglądała książki na półce i oglądała zawartość szafek. Może i naruszała odrobinę jej prywatność ale chciała wywnioskować coś więcej o niej samej dedukując to z jej rzeczy osobistych. Przedmioty potrafią mówić nie gorzej niż ludzie. Usiadła przy biurku. Komputer wciąż był włączony. Na ekranie tańczyły tylko kolorowe plamy wygaszacza ekranu.

Zamyśliła się nad poprzednim wieczorem. Co właściwie działo się przed składem rupieci na korytarzu? Czy jej podejrzenia faktycznie były uzasadnione? Coś tam śmierdziało na odległość, i nie chodziło jej bynajmniej o zsyp na śmieci. Eh, i ostatecznie puściły jej nerwy. Nie miała tego sobie za złe. Nie potrafiła tłumić emocji, zresztą nie widziała takiej potrzeby. Uczucia wybuchały z niej automatycznie jak lawa podczas erupcji wulkanu. To pozwalało szybko oczyścić się z napięcia i na powrót wrócić do pionu. Chociaż może to było kiepskie określenie. Ona nie była przecież najlepszym przykładem człowieka „trzymającego pion”.

Nad czym to rozmyślała? Aha, zamknięty pokój. Przyprawiał ją o dreszcze, powodował kołatanie serca. No, przynajmniej teraz. Kiedyś tak nie było. Kiedyś często zaglądała do tego schowka, lubiła to miejsce. Jej ojciec spędzał tam całe wieczory. Dłubał w elektronice, wciąż coś tam skręcał i naprawiał. Ale czy nadal tam jest? Czy nawiedza to miejsce? A jeśli tak, jak wyjaśni Mireli co się dzieje? Czy tamta weźmie ją za kompletną wariatkę? Wielce prawdopodobne. Ale i tak musi być z nią szczera. Musi opowiedzieć jej o wszystkim co tam zaszło. Ale jak to zrobić żeby jej uwierzyła?

Myślała, że nie będzie musiała się do tego odwoływać ale chyba tak będzie najlepiej. Niech usłyszy relację z pierwszej ręki. Z „ust” przerażonej piętnastolatki. Tak jak już wspomniała wcześniej do siebie – przedmioty są czasem bardziej elokwentne i wiarygodne niż ludzie.

Padła na kolana i wbiła palce w drewniane deski podłogowe. Próbowała je poruszyć, podważyć paznokciami ale tylko się skaleczyła. Rana nie była głęboka ale krew zaczęła kapać intensywnie z kciuka. Nie zwracała na to większej uwagi. Poszła do kuchni i chwyciła wielki, kuchenny móż. Wsunęła go w szparę w podłodze i podważyła z całej siły. Wyciągnęła pierwszą deskę a potem kilka kolejnych. Mirela zabije mnie za ten bałagan. Trudno - pomyślała. Wbiła nóż pionowo w podłogę i szukała dalej. Jeszcze jedna klepka i jej oczom ukazał się zawinięty w folię zeszyt. Gruby brulion w tekturowej zielononiebieskiej okładce. Stary jak ona sama. Teraz już takich nie uraczysz. Produkują tą kolorową tandetę, pokarm dla oczu, zalewają sklepowe półki jaskrawym marketingowym shitem, żerują na ludzkim konsumpcjonizmie. Zapominają, że zeszyt to tylko makulatura, nie ważne jak wygląda, ważne co ktoś w nim napisze.

Musnęła pieszczotliwie pamiętnik koniuszkami palców. Teraz zorientowała się, że z kciuka nadal sączyła się krew i zostawiła na okładce brudne szkarłatne ślady. Przeczytała na froncie napis koślawo nabazgrany czarnym mazakiem „Jeśli nie nazywasz się Kornelia to lepiej tego nie czytaj albo wyrwę ci flaki i spuszczę zsypem na śmieci”. Uśmiechnęła się sentymentalnie.

Siedziała ze skrzyżowanymi nogami po środku pokoju Miry zaczytana, zadumana. Tkwiła wśród rozczłonkowanych kawałków podłogi, w tym chaosie i nieładzie, który sama sprowadziła z chirurgiczną wręcz skrupulatnością na ten dom. Wspominała dzieciństwo. Te dobre i złe chwile. Wyciągnęła spośród kartek pamiętnika chudy plik zdjęć. Wpatrywała się w pierwszą fotografię. Mała uśmiechnięta dziewczynka w kwiecistym kapeluszu spoglądała na nią uroczo zezując oczami.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 27-03-2008 o 07:02.
liliel jest offline  
Stary 01-04-2008, 11:56   #13
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
„Helikopter...”

Nie musiała jeszcze całkiem otwierać oczy, by wiedzieć, że już jest.

„Pieprzony helikopter...

Kiedy ostatnio pokój obracał się w takim tempie, wirując wokół własnej osi? Chyba po Sylwku... Było to wtedy o tyle niemiłe, że tego dnia miała odwiedzić swojego wydawcę, a on miał bardzo donośny głos.

Teraz na szczęście nikt nie krzyczał. W mieszkaniu było cicho, wobec czego tylko wtuliła się w poduszkę, by w ten sposób opanować „pęd”. Dopiero teraz dostrzegła, że to nie jej poduszka korekcyjna, lecz zwykła. Dlaczego nie spała u siebie?

Poprzez dziwną zasłonę z mgły wracały do jej wielkiej, ważącej 100 kilo głowy wspomnienia ostatniej nocy. Na dodatek uświadomiła sobie fakt, że jest prawie naga...

„To się nazywa przyjęcie powitalne... I co teraz? Spać czy haftować – oto jest pytanie.


Kiedy była skłonna już do tej pierwszej opcji, usłyszała jakieś dziwne chrobotanie z mieszkania. No tak, miała nową współlokatorkę, dziewczyna mogła sobie z czymś nie radzić. Z uwagi na wiek niektórych sprzętów, jak choćby piekarnik, wymagały one specjalnego podejścia.

Powstrzymując odruchy wymiotne, wreszcie Mirela wstała, a raczej spadła z łóżka. Naciągnęła na siebie niedbale wczorajszą koszulkę i przytrzymując się ściany ruszyła przed siebie szukać Kornelii. Mogła zawołać oczywiście, ale... jej głowa chyba by tego nie przetrzymała.

Zajrzała do kuchni, lecz nikogo tam nie było. Chroboty więc musiały dochodzić z jej pokoju.

„Czyżby laska szperała mi w rzeczach? No ładnie, ze złodziejką mieszkać nie będę! Już ja...”


Stanęła w drzwiach jak zaczarowana. Gdy ujrzała fizjonomie dziewczyny, powróciły wspomnienia wczorajszej wizyty pod drzwiami graciarni. Aż dreszcz przeszedł przez kręgosłup.

„To tylko majaki... Naćpałam się i zamiast myszek zobaczyłam jakiegoś ducha – Tyle. Już nigdy nie będę palić nieznanego świństwa...”

Oparłszy się o witrynę, obserwowała Kornelię. Dziewczyna na szczęście nie okazała się kleptomanką. Widać odnalazła tylko dawno zapomnianą skrytkę w podłodze. Może to była jej skrytka? Na twarzy kobiety Mirela widziała gamę przeróżnych emocji.

- Co to? – spytała wreszcie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 02-04-2008, 23:35   #14
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Co to? - rzuciła od progu Mirela.

Kornelia oderwała wzrok od pożółkłych kartek i spojrzała na nią zagadkowo.

- To mój stary pamiętnik. Przeleżał pod deskami podłogi w tym pokoju przez ostatnie jedenaście lat. Aż dziw, że nie rozsypał mi się w dłoniach. Chodź, usiądź obok mnie. Chcę ci coś przeczytać – skinieniem wskazała miejsce obok siebie.

Kornelia wpatrywała się w nią przez chwilę szeroko otwartymi oczami. Wyraz twarzy miała nieodgadniony, niedostępny. Otworzyła pamiętnik i zaczęła czytać cicho, drżącym głosem.

- 13 lipiec 96 roku. W środku nocy usłyszałam dziwny trzask. Przeszukałam mieszkanie ale nie dostrzegłam niczego niezwykłego. Dźwięk się powtórzył i wtedy dopiero zauważyłam, że drzwi wejściowe są lekko uchylone. Wyszłam na korytarz i przemierzając ciemności dotarłam do składu staroci. Przez szparę w podłodze sączyło się delikatne światło. Pomyślałam, że pewnie ojciec jak zwykle nie może spać i znowu coś tam naprawia. Otworzyłam drzwi - zaczerpnęła głęboki oddech.

- W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że staje przed drzwiami, których nigdy nie powinien był otwierać. To były „moje” drzwi. Otwierając je dałam demonom dostęp do własnej głowy, rozwarłam na oścież wrota, których już nigdy nie zdołam zamknąć - głos jej zamarł. Chrząknęła i kontynuowała czytanie.

- Pokój tonął w świetle kilku świec rozmieszczonych po starych meblach z jakąś parszywą rozmyślnością aby żaden szczegół nie mógł umknąć mojej uwadze i widok jaki się przede mną rozciągał był w pełni wyeksponowany, nic nie pozostało w cieniu, nic nie zostało niedopowiedziane. Najpierw zauważyłam krew. Dużo krwi. Całą, pieprzoną rzekę krwi. A potem dwa spore kartony na podłodze, z których wystawały ludzkie kończyny. Zakrwawione, poszarpane, upiornie ułożone w schludne stosy. Dłoń, stopa, udo zakończone wystającą kością, rozprute kawałki mięsa... W pierwszej chwili makabryczny widok wstrząsnął mną tak dalece, że upadłam na kolana i zwymiotowałam gwałtownie. A potem dotarło do mnie coś jeszcze. Coś niezmiernie ważnego, co umknęło mi w pierwszym momencie. Fakt, że nie byłam tam sama. Kątem oka dostrzegłam ruch. - zerknęła przelotnie na Mirę aby ocenić jaka reakcja maluje się na jej twarzy. Spuściła głowę i mówiła dalej, ale już nie czytała. Zatopiła się we wspomnieniach i pozwalała słowom płynąć swobodnie, odtwarzała tą noc z pamięci.

- Ciało mojego ojca wisiało na kablu przywiązanym do żyrandola. Nogi podrygiwały miarodajnie, w jakiś komicznych konwulsjach. Oczy miał nadal otwarte, wlepione wprost we mnie. Miotał się szaleńczo i próbował rękoma rozerwać pętlę na szyi, jakby nagle jego samobójcze zamiary straciły na aktualności. Jego usta się poruszały, jednak żaden dźwięk nie opuścił gardła. Ale domyśliłam się co chce powiedzieć. Ruch jego warg podpowiadał to jednoznacznie. „Pomóż mi... Pomóż mi...” Ale ja stałam tylko jak widz w teatrze podziwiający perfekcyjnie odegrany akt, w którym świętokradztwem byłoby zmienić choć drobny gest czy kwestię aktora. Powaga sytuacji wciąż do mnie nie docierała. Co tu się właściwie wydarzyło? To nie było teraz istotne. Ta makabra zauroczyła mnie na swój chory sposób. Widziałam tylko walory estetyczne tego widowiska, postrzegałam je jakoby w kategoriach niekonwencjonalnej sztuki. Dzieło. To słowo wydawało się odpowiednie. Plamy krwi zdawały się być w idealnie dobranych miejscach, jakby pracował nad ich rozmieszczeniem cały sztab scenografów. Wzorzyste rozbryzgi na ścianach, pedantycznie ułożone na stole narzędzia – piła, norze, wiertła - oblepione zakrzepłą posoką, krzesło niechlujnie przewrócone na podłodze, a nad nim jedyny aktor, wkładający wszelkie starania w oddanie realności tej sceny. Intensywna, powalająca, teatralna gra! O Melpomeno! Musiałaś maczać w tym swoje nieziemskie palce! Jakież to dramatyczne, ujmujące, zapierające dech! Gdybym tylko zdołała to nakręcić krytycy byli bezradni, obsypano by mnie nagrodami i wywyższono na twórczy panteon - jak zahipnotyzowana wpatrywała tępo się w jakiś niewidoczny punk na ścianie. Pamiętnik wyślizgnął jej się z dłoni.

- Znaleziono mnie rano. Wciąż stałam w tym samym miejscu i wpatrywałam się w martwe ciało wiszące bezwładnie na kawałku kabla. Mówiono, że byłam w szoku. A potem nastały godziny bezproduktywnych rozmów z psychologiem, pustych, nic nie znaczących słów i moje relacje powtarzane w kółko przeróżnym ludziom. Policja, lekarze, prawnicy. Ostateczna wersja nie pozostawiała złudzeń. Jestem córką psychopaty. Mordercy. Zimnego bezwzględnego tyrana, który poszatkował niewinną kobietę w składzie staroci na dwunastym piętrze wieżowca, gdzie sam zamieszkiwał. Tuż obok spała spokojnie jego żona i dwójka dzieci zupełnie nic nie podejrzewając. Wynaturzony potwór, diabeł wcielony, obdarta z wszelkiej moralności bestia, nikczemna aż do szpiku kości, bezduszna szumowina – w kółko powtarzali ludzie. I ich okrutny wzrok. Oceniali mnie po czynach mojego rodziciela. „Ma zaczątki na wariatkę, zupełnie jak on” - szeptali po kątach sąsiedzi. Mój ojciec okazał się rzeźnikiem? Może istotnie nim był. Ale nie wtedy gdy zabierał mnie na spacer, huśtał na placu zabaw przed blokiem, czytał mi przed snem czy porywał w ramiona i podrzucał wysoko, aż do samego nieba. A ja zawsze miałam naturalną pewność, że jego silne ręce złapią mnie tuż nad ziemią, że z nim jestem bezpieczna i nic mi nie grozi. Córka potwora. Sama nie okazała się wiele lepsza. Patrzyłam jak ojciec umiera i nie zrobiłam nawet jednego kroku żeby go ratować. Patrzyłam jak uchodzi z niego życie i nie czułam zupełnie nic.

Skończyła. Szybkim ruchem podniosła zeszyt i nerowo zwinęła w rulon. Wciąż nie otwierała oczu jakby bała się wzroku Mireli. Przerażała ją konieczność konfrontacji, która teraz musi nastąpić.

- A teraz żyję z tą świadomością każdego dnia. Myślę, że powinien wrócić i się na mnie zemścić za to co wtedy zrobiłam. Za to, że nic nie zrobiłam. I znając tatę, tak właśnie zrobi. On nigdy nie zostawiał niedokończonych spraw ...
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 03-04-2008 o 11:04.
liliel jest offline  
Stary 06-04-2008, 13:04   #15
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Mirela patrzyła na kobietę, stojąc wciąż z tej samej pozycji – oparta o framugę drzwi. Tylko jej źrenice nieco się rozszerzyły. Twarz była martwa, ale w oczach... w oczach odbijała się cała gama uczuć od sceptycyzmu, niedowierzania, leku... po strach. Tylko przed kim był ten strach? Przed dziewczyną, która sama siebie nazwała córką potwora? Faktycznie trudno stwierdzic do czego ta osoba była zdolna, skoro w jej rodzinie odbył sie taki proceder. Jej psychika musiała byc mocno zjechana... A może raczej odczuwała strach przed tym, co mogła Kornelia obudzić swoim pojawieniem się w tym domu, akurat w tym mieszkaniu? A może to już się obudziło? Przecież wczoraj... nie! To tylko efekt draga, nic więcej...

Potrzebowała choć paru chwil, by chociaż trochę uporządkowac myśli. Weszła do pokoju i zaczęła przekopywać sterty rzeczy na biurku. Kilka opakowań po batonikach – naoczne świadectwo wszelkich diet, kupa papierów z resztkami jej marnej twórczości... Jedna kartka jakby celowo przylgnęła do dłoni i zmusiła wzrok, by na niej spoczął, a usta, by czytały na głos.

- „Gra w skojarzenia”
Głębia - Pęknięta skorupa
Na zewnątrz – Ludzie jak wiatr
Mimo woli – Msza za zło
Wyznanie śmierci – Ostatnie tchnienie... Ale szit, nie?


Nie czekając na odpowiedź, dalej przerzucała rzeczy na biurku, by wreszcie znaleźć paczkę szlugów. Miała szczęście – w środku była nawet zapalniczka.
Włożyła jednego papierosa w usta i obejrzała się na Kornelię. Ta wyglądała jak mała, zagubiona dziewczynka... Zapewne podobnie musiała wyglądać, gdy gliny przestawiały ją z miejsca na miejsce, a psycholog grzebał w jej głowie. Każdy chciał, by mówiła, nikt jednak nie chciał pomóc tak naprawdę...

„Oto jak działa nasze popaprane społeczeństwo...”

Przyklękła obok Korneli i zapraszająco wyciągnęła w jej stronę paczkę.

- Niezła schiza. – odezwała się wreszcie – Faktycznie musisz mieć popieprzone w głowie, żeby tu jeszcze wracać po czyms takim... ale ja cię rozumiem. Musiałaś to zrobić, żeby się rozliczyć z przeszłością... Inaczej ciągle by cię to gnębiło, do końca życia, nie? Jeśli będę w stanie, pomogę ci. Swoją drogą nieźle piszesz, to wszystko było... Co to?!

Dziwny dźwięk dobiegł z wnętrza mieszkania, dźwięk, który trudno było przyrównać do czegokolwiek. Mireli przywiódł on na myśl beknięcie jakiegoś ogromnego stwora, który zaraz będzie haftować i już teraz dusi się od swoich wymiocin... Niezła imaginacja!

Zerwała się z podłogi i na bosaka przeszła do przedpokoju. Przy którymś kroku jej stopa wydała odgłos pluśnięcia, poczuła, że wdepnęła w coś mokrego.

- O ja pierdolę...


Cała łazienka była zalana brudną wodą z rur, której było już tak wiele, że wylewała się na przedpokój. Oto skutek wczorajszej kąpieli Kornelii... że też o tym nie pomyślały! Teraz pół dnia pewnie zejdzie im na wycieraniu tego syfu.

„A miało być tak pięknie... Chciałam tylko zmniejszyć czynsz za mieszkanie, a tu proszę - akcja jak w filmie. Tylko dlaczego filmie grozy?”
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 10-04-2008, 15:04   #16
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kornelia przyjęła papierosa z wdzięcznością. Zaciągała się łakomie dymem i słuchała słów Mireli pełna niepokoju. Po chwili na jej twarzy malował się jednak wyraz ulgi i satysfakcji. Mirela ją rozumiała, nie potępiała ani nie oskarżała. I jeszcze oferowała pomoc. To więcej niż mogłaby kiedykolwiek oczekiwać. Lekki uśmiech rozpromienił jej twarz i już prawie miała uściskać współlokatorkę gdy dobiegł je dziwny dźwięk.

Mirela wybiegła z pokoju a Kornelia trzymała się tuż za nią. Szła pośpiesznie i zatrzymała się dopiero, gdy coś chlupnęło jej pod nogami. Korytarz zalany był wodą. Mętną, brunatno brązową, lepką i zupełnie nieprzejrzystą. Ciarki ją przeszły na myśl, że trzeba to teraz posprzątać. Brocząc w gęstej cieczy ostrożnie weszła do łazienki. Przeszukała szafki i wyjęła kilka suchych szmat. Podała jedną Mireli a własną z obrzydzeniem rzuciła na podłogę. Gdy już zupełnie nasiąknęła ohydną breją przebiegła z nią nad umywalkę i gorliwie wyciskała. Kręciła i ugniatała tak żarliwie jakby ów gałgan był żywą istotą a ona za punkt honoru obrała sobie skręcenie mu karku gołymi rękami.

Nie była pewna ile razy wykonała tę samą czynność. Zupełnie jakby wpadła w hipnotyczny trans. Pokonywała dystans między korytarzem a umywalką jak zaczarowana. Jak ruch wahadła, jednostajnie, miarowo, wytrwale. Ten cykl złapał je obie we własne monotonne sidła. Nie chciała odpoczywać nawet wtedy gdy pot zaczął perlić się na czole a oddech znacznie przyspieszył. Najwyraźniej wysiłek był teraz dla niej wskazany, koił zmysły, uspokajał poszarpane nerwy. Sprawiał idiotyczną przyjemność. Kiedy mijała Mirelę z nasiąkniętą ścierką w dłoni posłała jej przelotny uśmiech w przypływie wisielczego humoru.

Niewiedziała ile upłynęło czasu. Minuty? Godzina? Dwie? Wreszcie przywróciły podłodze jej pierwotny wygląd. Wytarła dłonią czoło i wracając do pokoju usiadła ociężale na fotelu. Zdjęła kapelusz i wachlowała się nim leniwie. Była wykończona. Nie pamiętała kiedy ostatnio zafundowała sobie taką porcję ćwiczeń fizycznych.

- Został jeszcze problem wanny ale może odłożymy to na później? - zerknęła na zegarek na ręce – Ja na razie muszę wyjść. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe. Wiesz, mój „były” wpadnie tu za chwilę i wolałabym żeby mnie nie zastał. Podrzuci tu trochę moich rzeczy.

Ponownie wcisnęła na skołtunione włosy kwiecisty kapelusz i ruszyła z powrotem na wilgotny jeszcze korytarz.

- Między nami już zupełnie skończone. Wolałabym go więc nie oglądać bo znów się rozkleję i skończymy jak zawsze, czyli w sypialni. Potrafiliśmy całymi daniami pieprzyć się jak króliki - zachichotała rozkosznie. - Poza tym mieliśmy ostatnio sporą scysję i prawie się nie pozabijaliśmy. Adam jest... - przykucnęła przy drzwiach wejściowych i wsunęła na stopy tenisówki – W zasadzie to świetny facet. W łóżku było nam cudownie ale gdy tylko je opuszczaliśmy zaczynały się awantury. Różnice charakterów są zdaje się barierą zbyt wysoką do przeskoczenia w niektórych przypadkach.

Uścisnęła Mirę i wyszła pospiesznie jakby bała się, że ta zechce ją powstrzymać. Zgarnęła tylko z haczyka na ścianie swój komplet kluczy i z rumorem zatrzasnęła za sobą drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 10-04-2008 o 15:15.
liliel jest offline  
Stary 15-04-2008, 10:00   #17
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Gdy wreszcie udało się opanować powódź w mieszkaniu, Mirela zabezpieczyła felerną wannę kilkoma warstwami ręczników, po czym przysiadła niedaleko Kornelii. Ta jak zwykle paplała coś z zaangażowaniem, na dodatek wymachując kwiecistym kapeluszem, jakby to był symbol jej władzy. Zresztą tak też chyba było, oto wszak symbol wariactwa.

O ile praca fizyczna wyraźnie odprężyła tą pierwszą, to druga kobieta stała się jeszcze bardziej mrukliwa i zniechęcona. Dopiero pod koniec tyrady Kornelii zrozumiała, że ta mówi do niej i to mówi o jakimś gościu!

„ Nie dość, że zalewa mi mieszkanie, to jeszcze sprasza byłych faceta... zajebiście!”

W duchu jednak rozumiała swoją współlokatorkę. Nie tak dawno sama miała podobny problem. Przy czym ona i jej były okazali się na tyle wielkimi ciotami, że nie potrafili sobie powiedzieć „to już koniec”. Wszystko odbyło się pod pozorem jego wyjazdu za granicę, bo „kiedy on wróci, to wszystko się ułoży”. Taa! Nagle cały świat nabierze barw, a te irytujące różnice między nimi znikną... Jak mogła na to pozwolić? Jak mogła wówczas w to wierzyć?!

Grad pytań do siebie przerwał ciepły uścisk Kornelii. No tak, wychodziła.
Mirela była zbyt zdziwiona sytuacją, by odwzajemnić gest. Jedynie zdążyła oprzytomnieć na tyle, by krzyknąć za współlokatorką:

- Kup coś na obiad!

Drzwi trzasnęły. Została sama. Sama ze sterta brudnych szmat – oto jak wyglądało jej życie.

Niby w zwolnionym tempie zaczęła się przechadzać po mieszkaniu, dotykając sprzętów codziennego użytku, jak gdyby widziała je po raz pierwszy. Szła powoli, jednocześnie zamyślona i niemyśląca o niczym. Tak doszła do kuchni, a tutaj...

...burczenie w brzuchu ściągnęło ją z powrotem na ziemię. Głód.
Mając świadomość, że nie jadła od wczorajszego popołudnia, postanowiła odrzucić na bok wszelkie dietowe wyrzuty i podgrzać połówkę pizzy, która została z wizyty kumpeli. Do tego mocna kawa.

„Nie ma to jak zdrowe śniadanko hłe hłe.”

Świadomość własnego występku oraz olewactwa wobec zasad zdrowego żywienia tylko poprawiła Mireli humor, a już pełny po posiłku brzuch dopełnił dzieła.

Nie chcąc dużej użalać się nad sobą, ani roztrząsać wydarzeń zeszłej nocy, kobieta wpadła na dość nietypowy – jak na siebie - pomysł: postanowiła ubrać się w normalnie, "niedomowe" ciuchy, a jeśli starczy czasu – nawet pomalować na przyjście gościa. W końcu bądź co bądź odwiedzał ją facet...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 16-04-2008, 11:28   #18
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Dzwonek zadzwonił kilkakrotnie,dając znać, że osoba po drugiej stronie drzwi nie należy raczej do cierpliwych. Kiedy te się wreszcie otworzyły oczom Mireli ukazał się dość przystojny mężczyzna, który siedział ostentacyjnie na ich wycieraczce gasząc właśnie niedopałek papierosa na ścianie klatki schodowej. Włosy miał długie, w nieładzie i jakiś zawadiacki wyraz twarzy. I osobliwie spoglądał przed siebie. Było coś niepokojącego w jego wzroku. Zdawał się przeszywać człowieka na wylot, prześwietlać jak promienie rentgena. Przeczesał dłonią włosy i pociągnął solidny łyk z butelki Jacka Danielsa, o którą podpierał wcześnie podbródek. Za jego plecami stały trzy spore, wypełnione po brzegi kartonowe pudła.



Na widok Mireli podniósł się zgrabnie i zrobił kilka kroków przed siebie zerkając do wnętrza mieszkania.

- Nie ma jej w domu oczywiście? – rozejrzał się po przedpokoju. - Jakie to dla niej typowe. Zawsze ucieka przed trudnymi sprawami - zaśmiał się nieprzyjemnie ukazując rząd równych białych zębów.

Wycofał się na korytarz i zaczął wnosić do środka pakunki. Była w nich plątanina przypadkowych przedmiotów. Trochę ubrań, nocna lampka, kilka książek, mocno sfatygowany pluszowy królik. Z jednego demonstracyjnie wystawał gryf od gitary elektrycznej. Ostatnie prawie w całości wypełniały płyty i wieża stereo.


- A więc to dla ciebie mnie zostawiła? – zerknął na Mirelę z wyrzutem i zmierzył ją od stóp do głów zatrzymując się chwilę dłużej na biodrach, piersiach i twarzy, taksował ją świdrującym wzrokiem – Zostawiła mnie dla laski. - prychnął - Dla dziewczyny! Nie jestem specjalnie zaskoczony. Kornelia już dawno przestała mnie zaskakiwać. Gdy dłużej z nią pomieszkasz sama zobaczysz, że tak naprawdę jest bardzo przewidywalna w tym swoim kuriozalnym sposobie bycia.


- Sypiacie ze sobą? - rzucił nagle nerwowo, nie potrafił ukryć gniewnego tonu.
Nie czekając na odpowiedź pochylił się ku niej, położył jej dłonie na ramionach i szepnął wprost do ucha. Można było wyczuć ostry zapach alkoholu zmieszany z dobrymi, drogimi perfumami.


- Wydajesz się miłą dziewczyną więc pozwól, że dam ci dobrą radę. Nie przyzwyczajaj się do niej zbytnio. Bo ona i tak w końcu odejdzie - znów przeczesał palcami długie, ciemne włosy, które cały czas uporczywie opadały na oczy - Zawsze odchodzi. Dokładnie wtedy kiedy człowiek zaczyna bezwarunkowo potrzebować jej obecności. Wtedy cię opuszcza i nie pozostawia po sobą niczego prócz swojego zapachu na twoich własnych ubraniach - uśmiechnął się gorzko.


- Mogę się rozgościć? - wszedł do salonu i rozsiadł się wygodnie w fotelu. Przetarł dłonią zmęczoną twarz i pociągnął kolejny łyk whiskey. - Masz ochotę się napić? - wyciągnął butelkę w stronę Mireli wciąż nie przestając mówić, cały czas nie dawał dojść jej do głosu. Najwyraźniej gadatliwy był nie mniej niż jej nowa współlokatorka.


- Nie ufaj jej skarbie - powiedział już spokojniej, prawie życzliwie. - Widzisz Kornelia jest notorycznym kłamcą i ma poważne problemy emocjonalne. Nie pozwól, żeby wciągnęła cię w swoje szaleństwo jak to zrobiła ze mną. Uważaj na nią - popatrzył jej głęboko w oczy i zamyślił się na moment. - Albo nie... Lepiej uważaj na siebie.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 16-04-2008 o 11:49.
liliel jest offline  
Stary 17-04-2008, 23:41   #19
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Około połowy przemowy, to jest od słów „Sypiacie ze sobą?” na twarz Mireli wypełzł mały uśmieszek. Początkowo całkiem niewinny, czy raczej ograniczany przez wychowanie, z czasem jednak coraz śmielszy i... bardziej wyrachowany.

Kiedy Adam opadł na fotel, ona przysiadła na poręczy drugiego. Miała na sobie czarne spodnie i golf – ten kolor zawsze dodawał jej pewności siebie. Ten kolor zawsze ja wyróżniał. Gdy była „czarna” - była niczym kot, który chodzi własnymi ścieżkami.

Spokojnie czekała, aż mężczyzna skończy tyradę, po czym odezwała się głosem spokojnym, przyjemnym dla ucha... nijak nie pasującym do jadu słów.

- Wiesz... to intrygujące. Intrygujące są rady człowieka, który wpada ci do mieszkania, nie przedstawia się, żłopie alkohol, rozwala się bez pytania na twoim fotelu, a żeby było mało to jeszcze na dzień dobry nazywa cię lesbijką i jeszcze uważa, że wszystko gra! Takie rady to naprawdę trafiają do serca.

Tego się chyba nie spodziewał. Wstał z fotela odruchowo i zaczął nerwowo krążyć po przedpokoju.

- Nie to, że nazwałem, tak tylko pomyślałem, bo ja... po prostu znam Kornelię i chciałem...

- ...chciałeś mnie przestrzec?
– również wstała i podeszła do niego. Blisko. Tak jak robią to „złe” kobiety na filmach. Pokiwał głową na znak zgody. – To urocze! Taka bezinteresowna chęć udzielenia pomocy obcej osobie. Zupełnie jak Świadkowie Jehowy.

- Ej!
– odskoczył jak oparzony. – Jesteś tak samo jebnięta jak ona, wiesz? Nie wiem, po chuj tu przyłaziłem!

Dla podkreślenia ogromnych emocji Adam, teatralnym gestem zbił pustą już butelkę Jacka Danielsa, uderzając nią o podłogę. Huk nieco wystraszył Mirelę, ale starała się tego po sobie nie pokazać. Odezwała się głosem tak obojętnym, na jaki tylko potrafiła się teraz zdobyć.

- No, to chyba czas odwiedzić kolejnych potrzebujących, nie sądzisz?

- Pierdol się!
– wyszedł trzaskając drzwiami.

- Z Kornelią? – niestety tego pytania chyba nie dosłyszał.

Choć cała buzowała od energii, czuła się nadzwyczaj dobrze, nadzwyczaj... twórczo! Na palcach obeszła szkło po rozbitej butelce. Nie sprzątała go na razie – nie miała ochoty. Skierowała się za to do swojego pokoju. Tu odpaliła szluga, włączyła Winampa z najostrzejszą mieszanką i... zaczęła pisać. Takiej weny nie miała już dawno. W natchnieniu nie tylko zapomniała o głodzie czy pragnieniu, ale też kompletnie straciła poczucie czasu. Jej świat wypełnił się po brzegi słowami. I tak jej było dobrze.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 20-04-2008, 14:31   #20
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kiedy Kornelia wracała było już grubo po drugiej w nocy. Miała całkiem niezły humor, prawdopodobnie za sprawą alkoholu, który nadal buzował jej w żyłach. Spojrzała na białą koszulkę na ramiączkach, w którą była teraz ubrana. Męską koszulkę. Tą samą, którą Adam miał dzisiaj na sobie. Podsunęła materiał pod nos, wciągnęła chciwie jej zapach i uśmiechnęła się bezwstydnie.

No dobrze, stało się. Spotkała go gdy wychodził od nich z bloku. Zagabnął ją i zaprosił na drinka. Nie powinni przecież rozstawać się w takiej złości. Wpadła więc do niego dosłownie na chwilę... I najwyraźniej kompletnie straciła rachubę czasu. Często jej się to zdawało w jego towarzystwie. Mimo to nie żałowała minionego dnia. Mięśnie bolały przyjemnie, napięcie opuściło jej umysł.

Na szczęście zdążyła przed chwilą wskoczyć do sklepu nocnego i zrobić jakieś zakupy. Mirela zabiłaby ją zapewne gdyby wróciła z pustymi rękami. Kupiła dosłownie kilka rzeczy. Nic wyrafinowanego. Po prostu tyle co pozwoli im przez kilka dni nie umrzeć z głodu. I jeszcze trochę niedrogiego alkoholu. Tego nigdy w domu nie ma w nadmiarze.

Zachwiała się lekko i weszła do windy. Znajome ściany witały ponuro. Znów obleciał ją nie wytłumaczalny strach. Stara obdrapana kabina, rząd plastikowych przycisków z ledwie widocznymi numerami pięter. Nacisnęła dwunastkę. Ten guzik był wyjątkowo sfatygowany. Ciemny, o nierównej powierzchni. Stopiony plastik krzyczał głośno, że ktoś wyładowywał na nim frustrację codzienności przypalając go papierosowym żarem. Dotknęła go z obrzydzeniem.

W napięciu liczyła piętra, wyczekiwała końca tej nieuniknione przejażdżki. 9...10...11... I nagle coś zaczęło się dziać. Coś było nie w porządku. Światło zamigotało chaotycznie, a potem zupełnie zgasło. Winda zadrżała i zatrzymała się na półpiętrze, zastygła w drętwym bezruchu.

Kornalia stała sparaliżowana strachem. Zaczęła szybko oddychać, gorączkowo łapać powietrze. Otaczała ją gęsta, nieprzenikniona ciemność. Mrugnęła oczami ale nie zauważyła najmniejszej różnicy pomiędzy tym kiedy oczy były zamknięte a otwarte. Wydała z siebie paniczny jęk.

Nie wypuszczając toreb z zakupami wyciągnęła przed siebie ręce szukając na oślep oporu. Palce natrafiły wreszcie na chłód metalowych drzwi. Przywarła do nich i uderzyła kilkakrotnie z całej siły. Stukot niósł się echem po szybie windy. Krzyknęła na całe gardło ale nie usłyszała nic w odpowiedzi. Wsłuchiwała się w złowróżbną ciszę.

I wtedy coś poczuła. Lekkie lodowate mrowienie na karku. I tuż przy jej uchu zaświszczał cichutko czyjś oddech. W nozdrza uderzył ją zgniły, trupi odór. Zaczęła wrzeszczeć opętańczo. Kurczowo przylgnęła całym ciałem do drzwi windy. Nie spostrzegła nawet kiedy ta ponownie wprawiła się w ruch. Zamek zgrzytnął nieoczekiwanie i drzwi otworzyły się pod naciskiem jej ciała.

Pędem puściła się ku drzwiom do domu. Przez chwilę szukała w kieszeni kluczy, prędko poradziła sobie z zamkiem i wpadła zdyszana do środka. Automatycznie zapaliła światło, jakby miało to pomóc rozwiać dławiący ją lęk. Wyjrzała przez dziurkę w drzwiach. Światło właśnie się zapaliło ukazując w całej okazałości wyludniony korytarz. Nie dostrzegła nic niepokojącego.

Z hukiem rzuciła reklamówki na podłogę i wpadła do pokoju Miry. Zastała ją śpiącą na biurku obok wciąż włączonego komputera. Odruchowo chwyciła ją za ramiona i wstrząsnęła kilkakrotnie. Przerażenie nadal malowało się na jej twarzy, z trudem starała się wysłowić. Usta jej drgały, zrobiło jej się okrutnie zimno jakby spowił ją nienaturalny chłód.

- Mirela, Mirela, obudź się! On tam był, słyszysz? Był w windzie! Na litość Boską ocknij się wreszcie!
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 20-04-2008 o 14:42.
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172