Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2008, 10:54   #92
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Eugene siadł w hotelowej restauracji przy stoliku. Niby znudzony, niby niezainteresowany, ale tak naprawdę rozglądający się spod oka:
- Przepraszam pana, ale czy mógłby mi pan pomóc? – Zapytał kelnera. - Wie pan, jestem ciekawy, kim są pozostali goście. Troszkę nudne to miasteczko i chętnie nawiązałbym jakąś znajomość.
- Oczywiście, proszę pana
– kelner spojrzał na przybysza, a w oczach zamigotało mu oburzenie. - Ale wie pan, to nie najlepiej będzie świadczyło o poziomie naszych pracowników. Nie powinniśmy szastać nazwiskami gości.
Wyraźnie dawał do zrozumienia, że oczekuje innych argumentów.
- Ależ oczywiście, oczywiście, absolutnie nie pomyślałem o tym, żeby pan wymieniał nazwiska tych państwa, którzy siedzą na tej sali
– Eugene delikatnie położył dolara na stoliku. - Na przykład, ta młoda para. Czy to państwo Jones? Jak pan widzi, ja wymieniam nazwiska.
-Hmm
- uśmiechnął się chytrze kelner. - To nie są goście hotelowi. Z tego względu nie obowiązuje mnie dyskrecja. Czy może podać coś?
I podsunął ci menu. Zręcznie puknął palcem w banknot i spojrzał na ciebie.
- A to inna sprawa. Przepraszam. Mi chodzi tylko o tych, których nazwiska może pan podać - podsunął kolejnego, ale przytrzymując go tak, żeby wiedział, ze dostanie dopiero po udzieleniu informacji. - Kilka nazwisk, które podam, a pan mi po prostu wskaże, gdzie są? Nie śmiałbym, oczywiście, wymagać jakiegokolwiek przekroczenia zasad od tak dobrego pracownika. Dlatego wymieniam po kolei: państwo Cassidy i Lucas Jonesowie, panna Amber Darcy, pan Eugene Tanner, państwo Montague z córką.
Znaczące spojrzenie kelnera mówiło, ze jeden dolar to trochę zbyt mało. Dołożone zostały kolejne dwa.
- A tak
- pochylił się nieco nad stolikiem. - To doskonały wybór. Pan Jones siedzi przy barze. Pan Tanner przy stoliku. Pani i panna Montague natomiast zajmują stolik przy oknie - to powiedział ciszej, a głośno dodał. - Mogę panu również polecić wino?
- Ależ, oczywiście, jakaś specjalność lokalu? A pozostałe wymienione osoby
– pojawia się czwarty.
- Polecam Cour d'Albert. Francuskie wytrawne, czerwone. Rocznik 1920 - uśmiechnął się profesjonalnie. Na widok kolejnego dolara coś błysnęło mu w oku.
- Świetny wybór. Zastanawiam się także nad czymś do jedzenia. Wie pan, lubię szeroki wybór potraw. Na razie wspomniał pan o czterech, jeżeli chciałby pan dołożyć piątą – Eugene wyciągnął piątego. - To muszą być to znacznie dokładniejsze informacje. Także na temat, kogo tu nie ma.
- Co pan powie na stek w sosie pieprzowym na tłuczonych ziemniakach z sałatką
?- Kelner obrzucił mężczyznę dziwnym spojrzeniem. - Nie wiem nic o pozostałych gościach, proszę pana. Nie było ich dziś na sali - rzucił okiem trochę niechętnie, a trochę tęsknie. Jednak słychać już było w jego głosie nutki zniecierpliwienia. - Złoży pan zamówienie?
- Cóż
- odezwał się głośno Eugene. - Wobec tego, tak jak pan zasugerował, wino oraz stek. – Na stole dalej leżą 3 dolary. - Tyle pan potraw wymienił, prawda, ale nic straconego. Będę tu się stołował i możemy swobodnie porozmawiać na temat kolejnych potraw, nieprawdaż?
- Oczywiście, proszę pana
- Kelner zabrał pieniądze.- A więc stek i Cour d'Albert. Zaraz podam.
Popatrzył z tłumioną złością i odwrócił się. Pewnie Eugene by nie zauważył, ale pracownik hotelu zacisnął tak mocno place na banknotach, że aż papier zaszeleścił.

Jedzenie podał za mniej więcej 15 minut, natomiast wino nieco wcześniej, przyniósł butelkę i kieliszek.
- A może wolałby pan ów przyszły napiwek za wspaniałe winko, zmienić na cos teraźniejszego?
Ten spojrzał na Eugene z niechęcią, ale bezdźwięcznie powiedział "dalej" bez głosu, samym ruchem warg.
- Jeżeli tak, to ja chętnie powoli zjem owe wspaniałe potrawy, a pan dyskretnie zapytałby, może kucharza, może kogoś innego na temat rzecz, które mnie interesowały? A dodatkowo, kolejną potrawę za komplet osób w pokoju o nazwisku Harris. Och, to taki żart, to ostatnie, który chcę spłatać moim znajomym. Dlatego chciałbym uzyskać ta informację. Jak mówiłem, za kolejną potrawę – Eugene uśmiechnął się promiennie. - Kiedy będzie gotowy stek? - dodał głośno.
- Za dziesięć minut, proszę pana - odparł teraz już wyraźnie usłyszałeś złość w jego głosie.
Gdy kelner przyszedł kolejny raz niosąc stek powiedział cicho:
- Nic nie wiem o reszcie gości. Pan Harris wynajął pokój na cztery osoby, których też nie widziałem. Nikt ich nie widział - warknął. - Coś jeszcze, proszę pana?
- A Harrisa ktoś widział
? - pytam.
- Ja go nie widziałem- Kelner uciął rozmowę.
- A kto widział? - Kolejne pytanie.
- Nie wiem – chyba chłop się obraził, bo takiej niechęci malujące się na twarzy trudno nie dostrzec.
- OK, zarobiłeś swoje, ale jakbyś się coś dowiedział, to możesz liczyć na kilka nowych potraw. Dziękuję za danie – jednak kelner odszedł nie biorąc pieniędzy ze stołu. Chyba się obraził.
 
Kelly jest offline