Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2008, 09:58   #27
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Zdrada. Wolność. Cierpienie. Wola. Pragnienie. Przecież to emocje typowe dla ludzi. On. Anioł. Cierpiał. Rozterki targały jego duszą. Pragnął czyjejś miłości. Zdradził z przekory. Nie potrafił wyzwolić się spod czyjejś woli (a nagle zapragnął tego! Całą duszą! Pragnął być pozostawiony w spokoju!). Nawet teraz otrzymał moc od kogoś. Wcześniej łaską obdarzyć go mógł jedynie Jahwe, teraz powstała tak wielka pustka między nimi. Tyle innych istot zdawało się bliżej Jedynego. "A może to tylko iluzja mojego umysłu? Kolejna mara pamięci, która będzie powracać do mnie i wpływać na moje tu i teraz? I moją przyszłość." Przyszłość? A czy on miał jeszcze coś przed sobą? Ambu zamknął oczy i znów widział tylko zielone oczy Morfa. Niczym stygmaty wypalone w duszy. Serce zakuło. "Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego". Aniołami? Jakżeż być aniołem bez skrzydeł? Z wątpliwościami wypełniającymi umysł? "Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego!" Nie mógł pozbyć się tej natrętnej myśli. Pięcioma? Ambu rozejrzał się po obecnych. Gdyby Azazael powiedział /Jesteśmy/ rachunki by się zgadzały, ale tak... W mroku rozświetlanym ogniem na łóżkach szpitalnych było tylko czterech mężczyzn. Nie nie mężczyzn. Istot. Ambu czuł, iż utracona moc nie wróci. Dostał "pożyczkę" od kogoś, komu bynajmniej nie ufał. Jak pokładać w kimś wiarę, kto daje ci "prezent" i nie mówi, czego chce w zamian? Nie ma nic za darmo. Czy to bezgraniczne posłuszeństwo, oddanie, potępienie czy własna krew, zawsze czymś sie płaci. Ten tu Azazael płaci czasem, cierpieniem może szaleństwem. Tyle że Aniołom nigdy czasu nie brakowało. "Chociaż może w Edenie czas nie istnieje w takim samym sensie jak na Ziemi?" W takim wypadku Azazael obecnie również nie przebywał w Niebie. "Bo jest tutaj. Zaczynam bredzić. Jeszcze moment i dojdę do wniosku, że skaził się czasem, a ten ciągnie się za nim jak cień." Ambu wstał z łóżka i zajrzał pod nie.
- Morf. - rzucił delikatnie, nie chcąc przestraszyć zwierzęcia. Kot i tak już wbił się w najdalszy kąt, w jaki mógł. Ale już raz do niego przyszedł. Ambu klęknął i starał się dosięgnąć Morfa.
- Chodź do mnie. - powiedział cicho i pewnie. Nie potrafił wyjaśnić, czemu tak bardzo chciał ochronić tego zabiedzonego kota. Przypominał mu Formidiela, racja, ale wspomnienia zlewały się, tworzyły mozaikę i bolały. Zaciskały gardło, atakowały duszę i umysł. On, tamten jasnowłosy Anioł, przestawał być jedynie sobą, przemieniał się w bardziej nieokreślony stan. Niezasklepioną ranę, w którą pcha się paluchy. Ale zwierzak przypominał mu też jego samego. Zagubioną w świecie, niedostosowaną istotę. Możliwe, że on również dokonał w pewnym momencie swojej egzystencji złego wyboru. Morf ugryzł i podrapał dłoń Ambu, kiedy ten delikatnie wziął go pod pachy i wyciągnął spod łóżka. Trzymany już blisko ciała, ograniczany przez ramiona, kot uspokoił się. Dalej niepewny, zaniepokojony (ruszał ogonem jak szalony), nie rzucał się i nie fukał. Czekał. Upadły wstał i spojrzał na Azazaela. Zmęczone oczy bolały nieznośnie od ostrego kontrastu ognia z ciemnością. Kolejne nowo poznane odczucie. I nagle zamarł. "Jeśli wolnością jest możliwość wyboru to już od dłuższego czasu trzymam ją za skrawek szaty. Sam złapałem za żagiew, a następnie sam chwyciłem za miecz. Niezły początek." Morf tknął niechcący ramienia Ambu wilgotnym noskiem. "Dopóki pozwalałem się ograniczać prawom, miałem wszystko. Czyli wolność to nieposłuszeństwo? Czyli niby mam teraz powiedzieć /dzięki, to ja spadam,/ wziąć kota pod pachę i wyjść?" Jego umysł był jak autostrada. Tysiące myśli wymijało się, trąbiło na siebie, zderzało się. Korki, karambole, ofiary śmiertelne. Odsunął się od tego. Nagle wszystko stało się obojętne. Ależ mu się chciało palić. Teraz należało znaleźć kilka odpowiedzi i porzuć ciągłe pytania. Zebrać trochę doświadczeń. A do tego znowu potrzeba czasu. Morf wbił mu mocno pazury w lewe ramię. Pytania i ciągłe mielenie wszystkiego w głowie bynajmniej nie pomagało.
- Coś jeszcze? Kurwa słuchaj co się do ciebie mówi. - Ambu oparł się biodrem o łóżko i pogłaskał kota. - Pytam, czego chcesz w zamian za moc. Nie uwierzę, że szukasz wszystkich upadłych, żeby im takie prezenty dawać.
Zamilkł. Trzeba skorzystać z teraźniejszości, którą odczuwamy, aby przygotować się na to, co miało nastąpić w przyszłości.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline