Folken odwrócił się słysząc głos i spojrzał na uroczą złodziejkę.
-Tak jak mówiłem, pani. Znów przyszło nam się spotkać. - rzekł Folken i podszedł do kosza. Wziął jedno ze swoich jabłek i wgryzł się w nie. Chwilę przeżuwał owoc nim spojrzał ponownie na Liska.
-Jeśli dobrze rozumiem, chcesz teraz zabrać swoją uroczą towarzyszkę. Cóż, obawiam się, że nie powinienem Ci na to pozwolić. ALE! Zważywszy na okoliczności i to, że jesteś piękną kobieta, możemy się dogadać. Chciałbym tylko wiedzieć - po cholerę potrzebny był wam Leonard. Nie, spokojnie, nie wygadam mu tego. Rozumiesz, prywatne zainteresowanie. - spokojnie powiedział po czym zrobił znowu przerwę na przeżucie odgryzionego kawałka soczystego owocu.
-Widzisz, Pani. Gdybym Cię teraz wypuścił wraz z nią, miałbym wielkie kłopoty. Ale wyglądasz mi na osobę honorową, więc zróbmy interes. Ty, powiesz mi co planowaliście, ja wam w tym pomogę. Zyskami podzielimy się tak: 6 części dla was, 4 dla mnie. Uczciwy interes. W zamian za informację jak już wspomniałem - pomogę wam w planie. A w sprawie wyjścia - będziesz musiała mi czymś przyłożyć w łeb. W potylicę. I uciekniecie. Nie obawiajcie się, nie powiem Leonardowi o niczym. Rozumiesz mnie, Piękna ? - zakończył przemowę i ze spokoje kończy konsumować jabłko. |