Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2008, 00:29   #76
Empress
 
Reputacja: 1 Empress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwu
Do nas? Odkąd to kwalifikacja grupowa polegała na byciu zarażonym wirusem, który czyni z ciebie chodzące truchło? Nawet owe truchła dzieliły się na więcej frakcji niż była w stanie zliczyć, więc stek bzdur o „przynależności” nie został łatwo przełknięty, po prawdzie nie został przełknięty wcale. Nastąpiła riposta.
- Jak możesz w ogóle gadać takie rzeczy?!
Emma fuknęła wyraźnie rozzłoszczona, odnośnie tego, że na dobrą sprawę kierowca tira właśnie powiedział dziewczynie, która ledwie trzymała się na nogach, żeby zeszła mu z oczu.
- Ona niestety nie potrafi w ciągu minuty złożyć wszystkich kości w swoim ciele…
Mruknęła wampirzyca z jakąś dziwną, agresywną szpilą ukrytą w głosie. Pokręciła głową i zwróciła się do magini, której każdy krok groził utratą równowagi i zapoznaniem z okutą lodem ziemią. Na jej twarzy objawiło się coś na kształt żałości i troski.
- Przepraszam za niego…po prostu…
I wtedy rudowłosa przerwała w pół słowa. Pośpiesznie się odwróciła, widząc co ma teraz miejsce przed jej oczyma. Hank. Nie. To już nie był Hank. To była bestia. Ucieleśnienie gniewu i głodu, które przejęło kontrolę nad ciałem wampira. Nie wiedziała co właściwie stało się z Gwen (i po prawdzie mało ją to obchodziło), jednak szybko wykluczyła możliwość, jakoby to Gangrel udekorował w ten sposób jej ciało. Nie. Gwen zaatakował ktoś inny, a jej przyjaciel najzwyczajniej w świecie nie umiał poradzić sobie z wyniszczającą go chęcią zdobycia pożywienia. Szlag. Szlag, szlag, szlag! Przeklęła w myślach i zacisnęła pięści do białości, co nie było jakimś specjalnym osiągnięciem w jej wykonaniu. Gniew ustąpił jednak miejsca opanowaniu i zdrowemu rozsądkowi. Widząc, że cudotwórczyni, przestraszona, oddala się od grupy, Emma zareagowała bez udziału reszty własnego umysłu i…zrównała się z ranną władczynią Arkanum, kładąc delikatnie dłoń na jej barku i podtrzymując przed upadkiem.
- Spokojnie…nie możemy teraz się rozdzielić. Nie wykonuj gwałtownych ruchów. Nie pozwól, żeby opanował cię lęk. Jeżeli teraz zaczniesz uciekać, to nie on cię zabije. Zrobi to twój własny strach. Tylko spokojnie. Nie dopuszczę go do ciebie…
Słowa powinny być ckliwe. Przepełnione jakimś iluzorycznym uczuciem jakie przejawiała wobec magini, być może rekompensując sobie fakt, że nigdy nie posiadała własnego potomstwa. Takie jednak nie były. Spojrzenie Emmy stało się takie jak dawniej. Wtedy. W czasach ciemnych zaułków, zimna i wilgoci. Odcinanych sakiewek, walk, ucieczek na łeb na szyję, krzyków, gróźb i lęku. Jej twarz niczym z kamienia. Oczy stanowiły jej jedyny, ruchomy element. Co właściwie wiedziała o Hank’u? Niewiele. Przedstawiciel klanu Gangrel. Sądząc po ubiorze dość młody wampir, na pewno nie przewyższający ją potencją krwi. Widziała jak zmieniał się w bestię, co za tym szło, dość dobrze mógł opanować jedynie tą, jedną dyscyplinę. W ostateczności…w ostateczności mogła sprawić, aby strawiły go płomienie. Przygryzła wargę w zastanowieniu, jednak powstrzymała się od tego pomysłu, dopóki tamten utrzymywał swoją odległość i nie próbował jej zmniejszać.
- To…nie on tu jest największym zagrożeniem…a to czego nie widzimy…
Ktoś…lub coś, zraniło Gwen. Sabatnicy? Jakże prosto byłoby im zaczekać w mroku na tą bandę służalczych księciu idiotów, piesków, które przybyły aby ratować swojego pana. A kiedy grupa rozdzieliła się jak ostatni głupcy…wtedy najłatwiej było uderzyć. I wyłączyć z gry najsłabszych. Lub…to sprawka tego diabelnego Assamity. On także zniknął. Tak czy inaczej, jeżeli teraz się rozbiegną…nie. Nie było takiej możliwości.
 

Ostatnio edytowane przez Empress : 20-04-2008 o 00:36.
Empress jest offline