Iwan leżał chwilę po przebudzeniu rozkoszując się tym, że nie musi nic robić. Już niedługo miało się to zmienić. Apatycznie żuł gumę i nie zwracał na nic innego uwagi.
W końcu podniósł się. Położył koce na stertę i zaczął lawirować między śpiącymi towarzyszami. Nie chciał nikogo zbudzić, bo wiedział jaka będzie reakcja. Wyszedł z piwnicy i przespacerował się. Chodził wśród żołnierzy zbitych w grupki i zbierał to, co oferowali. Wymieniał plotki, informacje i przeczucia.
Zamyślony szedł po ulicach miasta Stalina. Wybuchy wstrząsały miastem, ale on rozmyślał nie o tym, czy coś go trafi, tylko czy uda się obronić Stalingrad. Chciał się na coś przydać, a bezczynność go dobijała. Nie przychodziły żadne rozkazy.
Ktoś kiedyś powiedział, że wojna, to długie okresy nudy, a potem krótki okresy podniecenia. Szybko został wyprowadzony z błędu. Wojna, to krótkie okresy czekania, a potem długie okresy bycia martwym. Rykov zawrócił w kierunku obozu. Oficer nie byłby zadowolony, jakby nie było go w chwili otrzymania rozkazów.
PS Przepraszam, że tak mało, ale na razie nie bardzo jest co opisywać. |