Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2008, 21:37   #95
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Lukas szedł korytarzem, jakby w transie, monotonnie naciskając klamki. Jedną po drugiej, wszystko z takim samym efektem. Zamknięte. Nawet te, w których się obudzili i poznali.

Widocznie nikogo nie było w pokojach. Wzruszył ramionami i poszedł w kierunku schodów prowadzących do portierni. Szedł powoli, jak najdłużej zwlekając, tak jak mówił plan Eugene. Może dziewczyny już się uwinęły.

Ciche stąpanie, rytmiczne, powolne. Nie czuł, że idzie, pogrążył się w myślach. Był teraz sam, miał czas i nareszcie mógł spokojnie pomyśleć. Tamci ludzie… Nic o nich nie wiedział… I ta pocztówka… Jakaś gra, zabawa szaleńca. Może jego sen? Może… Zatrzymał się gwałtownie. Zdrętwiał. Do jego uszu dotarł krzyk. Nawoływanie pomocy… Fede! Szlag!

Pobiegł szybko w stronę nawoływań. Krzyk dobiegał z portierni. Jednak… Nie był to krzyk z rodzaju tych „panicznych”… Gdy człowiek jest gwałtownie w niebezpieczeństwie, raczej jakby stało się coś z kimś innym. Kolejny wrzask. Przyśpieszył.

Zbiegł po schodach, o mało nie spadając i nie zabijając się. Rozejrzał się po holu i zauważył rąbek głowy jakiejś kobiety za ladą. Ruszył szybko w tamto miejsce i oczom jego ukazała się Fede, klęcząca nad nieprzytomnym Consiglierem, ze szklanką wody w dłoni. Kucnął przy niej.

- Co się stało? Fede?- Powiedział z zaschłym gardłem. Z chęcią wziąłby teraz od niej tą szklankę z wodą i napił się, ale nie było teraz na to czasu.

Przystawił ucho do ust mężczyzny, zbadał puls, nie wiedział nawet skąd to umiał.

- Fede, najlepiej idź po kogoś. Zostanę z nim, poradzę sobie.- Powiedział to z niesamowitym przekonaniem, choć sam do końca nie był tego pewien.
 
Lukadepailuka jest offline