Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2008, 15:23   #139
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Mike popatrzył sekundę na czerwoną kropką na granatowym tle jego ubrania.
"Cioty nie mają kolimatora."
Chwilę przed śmiercią nachodzą człowieka różne głupie myśli, Mike naszła taka. Nie zdążył paść na podłogę, Markus mu w tym pomógł podcinając kataną ścięgna. Zabójca najpierw klęknął i wypuścił broń, która upadła niedaleko. Potem padł na twarz. Dzięki adrenalinie ból szło wytrzymać, jednak gdy ona opadnie... Zresztą nie zdąży, przecież zaraz tu zginie. Nawet jakby udało mu zabić dwóch napastników, nigdzie nie ucieknie z podciętymi ścięgnami, dorwą go gliny albo zabójcy. Tak czy siak oznaczało to śmierć, Organizacja nie mogła pozwolić aby dostał się w ręce policji wiedział za dużo.
Odwrócił głowę, te wszystkie myśli nie trwały długo elf dopiero wyciągał granat. Markus coś ostatnio zaczął lubić gadać.
"W sumie osiągnąłem cel. Markus zginie, Julia jeśli wierzyć jego słowom gdzieś się zaćpa. Organizacja w ten sposób straci trzech zabójców. Chciałem przecież ich wykończyć za wszelką cenę. Tylko czemu ta cena wydaje się teraz taka wysoka. I gdzie John? Może to on jest tym snajperem?"
Lewa ręka zabójcy powędrowała do pistoletu, który leżał nie daleko. Zmęczone i ranne ciało zostało zmuszone do jeszcze jednego nadludzkiego wysiłku. Szarpnął ręką, prawie nie celując. Strzelał na tyle dobrze by trafić nawet w mały cel z takiej odległości. Oficerski pistolet o długiej dziwnej lufie, wypluł wszystkie cztery kule. Mike zawsze twierdził, że kule nie śpiewają a zabijają. Te cztery kule parabellum zagrały dla niego istną symfonię. Na jego wykrzywionej bólem twarzy patrzącej wzdłuż lufy na granat wykwitł uśmiech. Uśmiechał się w identyczny sposób do Markusa gdy pewnego razu stali odwróceni plecami do siebie i wzajemnie się osłaniali.
Zabójca zamknął oczy w oczekiwaniu na moment w którym pociski zetknął się z granatem. W ciemności widział uśmiechniętych rodziców.
 

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 21-04-2008 o 15:26.
Szarlej jest offline