-Tam skąd idziemy robi się coraz niebezpieczniej. Bandy zwierzoludzi stają się większe i coraz aktywniejsze. Ludzie powiadają co by się chaos zbliżał. Oprócz tego to niewiele.-
„Kocham kłamać. Trochę kłamstwa trochę podkolorowane wiadomości i każdy pożądny rolny chłop się nabierze. A ten to może i wygląda na marynarza ale nim raczej nie jest.”
Powoli jem strawę, delektując się smakiem pieczeni i przysłuchując się co inni gadają, a potem wstaję i mówię. -Ja idę już spać. W karczmie pustawo więc nie ma zbyt wielu towarzyszy do zabawy.-
Po czym kieruję się w stronę mojego miejsca na piętrze. Z góry krzyczę jeszcze. - I obudź nas rano. Wcześnie.- |