|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-04-2008, 11:53 | #121 |
Reputacja: 1 | -Oj chyba zmęczony jesteś dość mocno Bracie, bo trzeźwo nie myślisz a i moich słów nie słuchasz. Jeżeli ten człowiek co go podczas wyjścia z karczmy spotkali, mówił prawdę to siedzeniu tutaj i zwiedzania ludzkiego przybytku jest co najmniej bez sensu. Trzeba ruszyć z samego ranka, aby jak najszybciej być u celu. Wszyscy to przemyślcie. Czy chcecie dotrzeć do Altdorfu szybko, czy zwlekać i oglądać ratusze.- Powiedział to szybko i do wszystkich. Potem zajął się czym kolwiek. Jedzeniem, piciem.
__________________ Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu, palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium. 511409 |
14-04-2008, 16:16 | #122 |
Reputacja: 1 | Ja również jestem za tym, aby jak najszybciej udać się do Altdorfu. Chciałbym mieć to już wszystko za sobą. Zwrócił się do Fengrina Krasnoludzie, z tego co zrozumiałem, to stawiasz nocleg? Jeśli tak to.. Karczmarzu!... Dzban piwa do stolika poproszę. Oprócz tego niech będą dla mnie jeszcze te całe pardwy. Szczerze mówiąc, to sam nie wiem, co to są te pardwy, ale jestem tak głodny, że zjadłbym wszystko. Ludo w ciszy zjadł posiłek, a później udał się na górę na spoczynek. Był bardzo zmęczony, a jutro długa droga. |
14-04-2008, 18:00 | #123 |
Reputacja: 1 | -Muszę się z tobą zgodzić. Nie ma sensu zbyt długo tu siedzieć jeżeli okolica jest niebezpieczna. Do tego mam złe przeczucia. Proponuję wstać wcześnie i wyruszyć z samego rana. Może znajdziemy jakiś środek transportu.- Odwracam się i szukam wzrokiem karczmarza. -Karczmarzu, podaj coś do jedzenia. I podejdź no tu potem jeśli łaska. Mamy parę pytań. Ach tak, zapomniałbym. Nie masz może jakiejś gorzałki?- |
15-04-2008, 19:33 | #124 |
Reputacja: 1 | Marynarskiego karczmarza wiele nie interesowało o czym jest mowa w Waszym gronie, lub tak tylko się mogło wydawać. To podał krasnoludowi dzban pieniącego się trunku ze złotą barwą cieczy, to znowu poszedł do kuchni aby pojawić się z powrotem niosąc na drewnianych tackach parujące posiłki. Przed Grunzinem pojawił się kawał udźca jakiegoś zwierzęcia i na pewno nie był to drób. Dodatkowo na tacy leżały kartofle polane tłuszczem ze skwarkami. Ludo stwierdził, że przed nim postawione pardwy to nic innego jak rodzaj jakiegoś ptaka, oskubanego i wypieczonego, który leniwie leżał na placku, przypominającego grubszą wersję naleśnika. Całość pachniała śliwkami, które znajdowały się pod ptaszyskiem. Kiedy Ren dopomniał się o jedzenie dla siebie otrzymał nic innego jak dokładnie taką samą porcję jak krasnolud Grunzin. Po kolei karczmarz zaczął inkasować pieniądze od każdego osobno za posiłki oraz od Fengrina za pokój. Z nie małym uśmiechem na twarzy karczmarz wydał resztę monet potrzebną na wyrównanie rachunku z podróżnikami. -Do Altdorfu dostać się chcecie? Gdyby jakowa rzeka się tu znajdowała to byście byli tam raz dwa. Szybki szkunerek jakiś to po dużych pływach jak marzenie. Ale niestety drogą musicie się dostać. Idźcie do ratusza z rana samego. Ja obudze jak co. A i zarobicie bo kupczyk ochrony by potrzebował. Kiedy odszedł schować pieniądze pod blat wrócił do Was, przysiadając się na taborecie. -Wasz kubryk jest na piętrze, zaraz na lewo pierwszy. To opowiadajcie co się dzieje w świecie? Bom ciekaw różnych wieści, a i dzięki temu pomóc innym moge, radą, wiadomością czy przestrogą.-Ciszej już pod nosem do samego siebie dodał.-Niech Mannan ma nas wszystkich w swojej opiece.-Znowu zwracając się do Was mówi dalej.-Bo widzicie tu wiele dziać się nie dzieje, ot strażnicy robią zawody kto ustrzeli zwierzoludzia pojawiającego się na skraju lasu z bardzo dużej odległości. Karczmarz skrzyżował ręce opierając się łokciami o blat stołu i wyczekiwał na Waszą reakcję.
__________________ "...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..." |
15-04-2008, 20:19 | #125 |
Reputacja: 1 | -Ja to ze swoim Smokiem pobiłbym, najcelniejsze oko w waszym mieście.-klepiąc zawiniątko ręką z uśmiechem łobuza-A co w świecie? Panie , te zwierzopodobne coraz bardziej się rozpanoszyły. Mam złe przeczucia bo aż mnie w piszczelach łupie. Ja bym proponował aby wkońcu mości Karczmarzu odwiedził Morze... a przynajmniej Marienburga. Tu może być niebezpiecznie...- Powiedział i słuchał czy ktoś coś dopowie, a jadł swoje świetnie pachnące jedzenie, które jeszcze bardziej go przycisnęło do siedzenia. Nie żałował sobie ani trunku ani jedzenia.
__________________ Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu, palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium. 511409 |
20-04-2008, 10:34 | #126 |
Reputacja: 1 | Fengrin nie miał ochoty na wyżalanie się karczmarzowi, po co miałby wiedzieć o wszystkim, dlatego krasnolud powiedział do barmana: - Mości karczmarzu, daj spokój podróżnikom możesz już sobie iść do swoich spraw, wybacz ale mamy ważne sprawy do obgadania. Fengrin perfidnie się zachował, ale na to zasługiwał karczmarz, bezczelnie przysiadł się do stołu tak jakby był królem. My jesteśmy gośćmi w jego karczmie i tyle. Informacje niech zdobywa sobie od kogoś innego, ot i tyle! |
21-04-2008, 15:33 | #127 |
Reputacja: 1 | -Tam skąd idziemy robi się coraz niebezpieczniej. Bandy zwierzoludzi stają się większe i coraz aktywniejsze. Ludzie powiadają co by się chaos zbliżał. Oprócz tego to niewiele.- „Kocham kłamać. Trochę kłamstwa trochę podkolorowane wiadomości i każdy pożądny rolny chłop się nabierze. A ten to może i wygląda na marynarza ale nim raczej nie jest.” Powoli jem strawę, delektując się smakiem pieczeni i przysłuchując się co inni gadają, a potem wstaję i mówię. -Ja idę już spać. W karczmie pustawo więc nie ma zbyt wielu towarzyszy do zabawy.- Po czym kieruję się w stronę mojego miejsca na piętrze. Z góry krzyczę jeszcze. - I obudź nas rano. Wcześnie.- |
24-04-2008, 19:09 | #128 |
Reputacja: 1 | Marynarz chwilę spoglądał osłupiały na słowa co niektórych. Zaraz jednak machnął ręką odganiając złe znaczenie wiadomości, które mu zapodano. -Głupie gadanie. Tu za palisadą bezpieczniej nie może być. Straż nas pilnuje i chroniła do tej pory. Czemu miało by to się zmienić? Rubta co chcecie. Rano Was zbudzę, bez obaw, nim kury wstaną wy będziecie jeść już śniadanie.-Na wzmiankę o morzu karczmarz wstał rozmażony i spoglądając gdzieś w dal szedł do kuchni zaśpiewując sobie pod nosem niezbyt cicho jedną z przyśpiewek. -Kiedy w knajpie "Pod Kotwicą" Zbierze się żeglarska brać, Opowieści wolno płyną, Zaraz w kości zaczną grać. Stary bosman fajkę kurzy, I popija z flaszy rum. - Statek mój był bardzo duży Zwał się dziarsko: "Złoty Sum". Słynął on na wielkich morzach, Był postrachem wszystkich wód. Dzielna też była jego załoga, Forsy wtedy było w bród. Prawie cały świat opłynął, Dumnie nawet szedł na dno, Gdy do Arabii i Kataju płynął, Wiatr o skały strzaskał go. Opowiada stary wyga, Aż po knajpie idzie kurz, Jak do Marienburga długo płynął, W starej beczce, gdzie był rum. Będąc w środku i wychodząc z miotłą, aby omieść alkierz, śpiewał dalsze zwroty jednak już ciszej, dla własnego zadowolenia i aby praca mu lżej szła. Spokojnie jedząc i nie chcąc zamienić więcej słów przy karczmarzu, dokończono posiłki i odchodząc na górę jeden za drugim weszliście do pokoju. Pożegnalne słowa piosenki głośniej odśpiewane przez marynarza "forsy wtedy było w bród" odprowadziły Was na górę. Karczmarz, nie śpiewał tego do Was, nawet nie kłopotał się aby spojrzeć na odchodzących klientów. Wchodząc do pokoju widzicie cztery posłania zbite z desek, lecz na wierzchu widać było coś co przypominało materac. Jednak z wygodą i sposobem w jaki się układało to coś, daleko mu było do tego znakomitego wyposażenia szlacheckich pokoi jakim był prawdziwy materac. Bądź co bądź, ten worek wypchany grubo słomą był lepszą perspektywą do spania niż twarde deski. Obleczone dodatkowym materiałem dwa koce, były dodatkiem, z którego pierwszy koc pełnił rolę poduszki, drugi zaś kołdry. Po lewej i prawej stronie, w każdym rogu pokoju stały łóżka a pomiędzy nim znajdowały się po jednej szafce na każdą parę łóżek. Na szafkach stały miski i dzbany ze świeżą wodą. Poskładane w nieładzie kawałki materiału, służyły jako ręczniki. Dodatkowo na szafkach stały po jednym kaganku, które teraz nie były zapalone. W tym pokoju nie znajdowało się żadne okno, a drzwi były zamykane na rygiel.
__________________ "...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..." |
25-04-2008, 13:11 | #129 |
Reputacja: 1 | W myślach aż trzęsło Grunzina od śmiechu. Tutaj nikt nikogo się nie słucha, nie zwraca uwagi na to co inna osoba mówi. A szczególnie ten Elf. -Aj co mnie podkusiło ... jakoś przecierpieć trzeba- komentował w myślach. Fengrin pogonił jedyną osobę do której dało się gębę otworzyć. Ehh... No to jutro do tego ratusza trza zajść i zobaczyć jak się sprawy mają. A teraz , spokojny (oby...) sen. Nie wiele mówiąc skończył jeść i pod kuflem zostawił jeszcze srebrniaka napiwku. Poszedł na górę i tak jak co noc wszystko jak najbliżej siebie trzymał, toporek oparty o łóżko tak aby go szybko schwycić. Chwile jeszcze pomruczał czegoś i zasnął błogim , lecz czujnym snem,
__________________ Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu, palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium. 511409 |
28-04-2008, 17:03 | #130 |
Reputacja: 1 | Poszli razem do swojego pokoju, a Fengrin już nie zwracał uwagi na karczmarza, miał ochotę położyć się spać i szybko zasnąć aby nazajutrz być wypoczętym i gotowym do dalszej drogi. Miał nadzieję, że droga do samego Aldorfu będzie szybka i przyjemna. Nie chciał znowu spotkać na swojej trasie jakiś nieprzyjemności, jak to było tam w trawie przed miastem. Wciąż dziwiły go aż takie posunięte kroki tego grodu w stronę bezpieczeństwa, to było naprawdę dziwne jak ludzie mogą się bać niebezpieczeństwa. Co prawda tak właśnie Fengrin stracił swoją kuźnię, przez prześladowania w tych trudnych czasach. Jednak krasnolud nie bał się dalszych konsekwencji i ruszył wraz z ekipą spać. Jako że Fengrin zmęczony był bardzo podróżą usiadł na łóżku i po chwili poszedł spać, a sen naszedł szybko i ciężko. Śnił o swojej zacnej kuźni, kochał ją ponad wszystko a stracił w jednej chwili przez prześladowania ludzi. Wtedy to szalał pogrom innych ras przez co cierpiał a skończyło się to na utracie swojego majątku. Czy można tak długo wytrzymać? |
| |