Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2008, 20:11   #23
Nagash Hex
 
Nagash Hex's Avatar
 
Reputacja: 1 Nagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumny
Miał już coś zaplanowane. Tak wiele czasu minęło od ostatniej transakcji... Sam potrzebował pieniędzy. Jakież to trywialne. Ja, stanowiący esencje mocy tego świata potrzebuje czegoś tak marnego jak środki płatnicze. Przyjdzie czas, aby przywrócić mi należne miejsce... Koné podszedł do laptopa stojącego na biurku i nacisnął kilka klawiszy. Z małych głośniczków zaczął płynąć mocny dźwięk gitary i operowy głos wokalistki. Therion... Sam tanecznym krokiem zszedł do swojej piwnicy, do swojej enklawy. W środku czekało coś specjalnego... Sam wykonał mały obrót i w rytm muzyki wystukał 8-cyfrowy kod w laboratoryjnym sejfie. W środku stała samotna, stalowa walizka. Powoli wyjął ją Być może przyszłe pokolenia będą wspominać tę chwilę...Był w świetnym humorze. Zamknął sejf i wciąż w niby-tańcu ruszył na górę. Postawił swój artefakt na stole i zaczął się przygotowywać. Prawdziwy czarny charakter musi mieć swój image, hehehe... Założył swój ulubiony, ekstrawagancki płaszcz i duży kapelusz. Złapał walizkę, wyłączył laptopa i opuścił mieszkanie. Jednak Samuel Koné pozostał w środku. Czarny aptekarz, był przecież praworządnym obywatelem republiki francuskiej. Jakże by mógł spotykać się z przedstawicielem jakiejś podejrzanej organizacji. Przecież to oczywiste... Tak, Sam Koné tego dnia poszedł grzecznie spać już o 10. Na spotkanie poszedł ktoś zupełnie inny:
-Emisariusz...- wyszeptał bezwiednie.
Gadam do siebie, chyba jestem szalony...
Oczywiście nie mógł skorzystać ze swojego wysłużonego samochodu. Ruszył na nogach. Była ciepła noc, a Emisariusz uwielbiał nocne spacery. Poza tym do ponurego baru było naprawdę blisko. Emisariusz sam nie wiedział kiedy wymyślił swój pseudonim. Ponury Emisariusz. Imię godne człowieka obcującego z terrorystami? Emisariusz był zadowolony ze swojego „imienia”, a tylko to się liczyło. Pod drodze spotkał kilka osób, które ze zdziwieniem przyglądały się dziwnemu murzynowi. Wreszcie dotarł do wyznaczonego miejsca. Bar Samaritaine... piękna nazwa jak na taką ruderę dla podejrzanych typków. Jednak co to dla Emisariusza. Powoli wszedł do budynku. Podłoga o nieznanym kolorze, lepiła się od brudu. Wszędzie walały się butelki, puszki i inne śmieci. Przy jednym ze stołów siedział obleśny staruch pijący podejrzany napój, a naprzeciwko łysy mięśniak obmacywał jakąś dziwkę. Barman obojętnym wzrokiem spojrzał na Emisariusza i bez słowa kiwnął głową w stronę najdalszego stolika. Naprawdę jestem charakterystyczny. ucieszył się Emisariusz. Przy stole siedział jego kontakt. Należał rozpocząć negocjacje. 10 fiolek Eboli w walizce nie mogło czekać... Ponury usiadł przy stoliku i postawił walizkę na stole:
-Witaj...
 
__________________
One last song
I want to give this world
Before it's gone
One last song

Ostatnio edytowane przez Nagash Hex : 21-04-2008 o 23:13.
Nagash Hex jest offline